W trakcie czytelniczych rozmów niejednokrotnie pada pytanie dotyczące moich ulubionych autorów. Na pewno jest ich kilku zarówno w grupie tych zagranicznych jak i polskich, przy czym w ostatnich czasach jakoś bliżej mi do literatury rodzimej. Do grona faworytów niewątpliwie zalicza się Anna Szafrańska, pisarka, która już niejednokrotnie porywała mnie romansami wykreowanymi jej ręką. Teraz nie mogło być inaczej, toteż z zapartym tchem zanurzyłam się w kartach powieści „W blasku zorzy”, w pierwszym tomie serii Zamek z płatków róż. Subtelna okładka, podróż do Norwegii i świetnie zapowiadająca się historia o miłości. Czy coś mogło pójść nie tak? O moich wrażeniach dotyczących lektury chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
ZARYS FABUŁY
Gwen to bestsellerowa autorka, której życie obraca się wokół odbierania nagród, tworzenia nowych powieści, uczestniczenia w spotkaniach autorskich i wyjazdów mających na celu zbieranie materiałów do nowych powieści. Ciężko o chwilę oddechu, kiedy sukces goni sukces, a to wszystko tylko nakręca motywację do dalszego działania. W pewnym momencie Gwen postanawia na chwilę odpocząć i spełnić marzenie, które ciągnie się za nią od lat dzieciństwa. A jest nim widok prawdziwej zorzy polarnej. W tym celu wyjeżdża do Norwegii, ale już pierwsze chwile spędzone w tym kraju uświadamiają jej, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Napadnięta i okradziona przez nieuczciwego taksówkarza unika gwałtu, ponieważ z opresji ratuje ją mężczyzna… rycerz przybyły na koniu (dosłownie). I prawie wszystko byłoby jak w bajce gdyby nie fakt, że jej wybawiciel to gbur, który obarcza ją winą za sytuację. Wyciąga do niej pomocną dłoń, jednocześnie chcąc się jej szybko pozbyć. Ani ona, ani on nie podejrzewają, że ich serca będą miały do powiedzenia coś zupełnie innego niż rozum.
PISARKA I PANICZ
Narratorami jak i bohaterami powieści zostają Gwendolyn O’Sullivan oraz Christopher Oldenburg. Ona jest autorką bestsellerów, która tworząc romanse wcale nie wierzy w prawdziwą miłość. Słynąca ze skandali, o których rozpisują się portale plotkarskie, chce spokoju. Rzucając się w wir pracy tak dawno nie miała okazji spędzić czasu z rodziną i prawdziwie odpocząć. Christopher to panicz zamieszkujący w pałacu, człowiek, który otoczył się murem niepozwalającym mu na górnolotne emocje czy miłości. Wydaje się być mało przyjaznym gburem, wszak nie szczędzi napadniętej Gwen kąśliwych uwag czy prawienia reprymendy. Obyty, dostojny, zimny jak lód, choć gotowy do udzielenia pomocy. Dlaczego taki jest? Jego przeszłość wiele tłumaczy i na pewno pozwala zrozumieć jego postawę, ale do niej musicie dotrzeć sami. Nie mogę zdradzać zbyt wiele, by nie odbierać przyjemności samodzielnego odkrywania tej historii.
MIŁOŚĆ W PAŁACU
Autorka zabiera czytelnika w świat zapracowanej, amerykańskiej pisarki, swoją drogą – pochodzącej z Irlandii - Gwen, w którym wszystko kręci się wokół sukcesu i obowiązków służbowych. Robi to po to, by po chwili skonfrontować tą rzeczywistość z zupełnie innym środowiskiem. Piękna Norwegia, pałac ze skrzydłami o konkretnych nazwach, mężczyzna na koniu, niezwykłe obrazy zdobiące ściany, pokojówka i kamerdyner. Rodem jak z baśni o księciu. Taki też jest klimat książki, trochę jakby spowity tajemnicą legendy, a jednak autorka wpycha weń prawdziwe, ludzkie rozterki i angażującą historię o miłości. To ona staje w świetle głównych reflektorów. Mamy ludzi pochodzących z zupełnie różnych światów. Kobietę, która nie wierzy w miłość i mężczyznę, który na pewno nie jest na nią gotowy. Pojawiają się sprzeczne interesy, sugestywna i mało przyjemna wymiana zdań, z czasem robi się namiętnie. Ale na wszystko przychodzi odpowiedni czas i pod względem pikanterii książka na pewno jest wyważona. Pojawiają się wątki drugoplanowe, tajemnice przeszłości, intrygi, skomplikowane, rodzinne relacje. Autorka kończy powieść w taki sposób, że raczej nie będzie kontynuacji stricte dotyczącej tych samych postaci pierwszoplanowych. A że to pierwszy tom cyklu spodziewam się, że kolejne będą dotyczyć po prostu innych bohaterów głównych.
PODSUMOWANIE
„W blasku zorzy” to romantyczna, angażująca historia, w której nie brak emocji na linii głównych bohaterów. Piękna, oryginalna sceneria norweskiego pałacu nadaje całości smaczku, a chemia pomiędzy Gwen i Christopherem jest naprawdę wyczuwalna. Dwa światy, zupełnie inne osobowości, które wyrażają się w określony, pasujący do ich środowiska sposób. Czytałam z zapartym tchem, bardzo ciekawa finału. Jako romantyczna dusza otrzymałam taką książkę, która w pełni nasyciła moje czytelnicze oczekiwania. Zachęcam do przeczytania także Was. Autorka, jak zawsze, nie zawiodła.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz