Vi Keeland to jedna z tych autorek, która jest dla mnie pewniakiem. Czytałam jej powieści odkąd tylko zaczęły pojawiać się na naszym polskim rynku wydawniczym i robię to po dziś dzień. Uwielbiam jej prozę, kiedy tworzy w duecie z równie niezawodną Penelope Ward, niemniej lubię historie tworzone przez nią indywidualnie. Nie mogłam odpuścić sobie także tej najnowszej, a książka „Spark” dotarła do mnie dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Gorący prawnik, opiekunka socjalna, przysparzający problemy chłopak i pierwsze spotkanie zakończone ucieczką. Brzmi ciekawie? Wszystkie wielbicielki gorących romansów zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.
ZARYS FABUŁY
Kiedy po powrocie z lotniska Autumn wróciła już do domu, nie od razu wiedziała, że stała się chwilową właścicielką nie swojej walizki. Uświadomiły jej to drogie, męskie buty i hotelowe kosmetyki. Kiedy skontaktowała się z osobą, do której to wszystko należy, usłyszała głęboki, męski, przeszywający głos. A kiedy zobaczyła Donovana Deckera poczuła przenikający jej ciało, przyjemny dreszcz i już wiedziała, że u boku tego mężczyzny może po prostu przepaść. Przeżywając z nim niezapomniany czas, zrobiła jedyną rzecz, jaka przyszła jej do głowy – zwiała, nie pozostawiając żadnej możliwości kontaktu. Jakże wielkie okazuje się jej zdziwienie akurat teraz, kiedy przychodzi jej spotkać Donovana kolejny raz. I kiedy okazuje się, że będzie musiała z nim współpracować. To jednak nie wszystko. Najgorszy staje się fakt, że właśnie zaczęła spotykać się z jego szefem.
PRAWNIK I OPIEKUNKA SOCJALNA
Autumn to ciekawska duszyczka. Kontaktowa dziewczyna, która tkwi w wygodnym związku z mężczyzną. Wygodnym czyli takim, w którym nie musi emocjonalnie mocno się angażować. Brzmi dziwnie? Trochę tak, ale by zrozumieć jej tok działania należałoby zagłębić się w jej przeszłości. A tego, dla Waszego dobra czytelniczego, po prostu nie zrobię. I nie dlatego, że nie warto, ale by skłonić Was do samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na to pytanie. Opiekunka socjalna, oddana swojej pracy, potrafiąca spojrzeć w głąb człowieka i poświęcić się dla dobra swoich podopiecznych. Kim jest Donovan? Autorka, podobnie jak i w przypadku Autumn, pozwala mu sięgnąć po stery pierwszoosobowej narracji, dzięki temu poznajemy go takim, jakim naprawdę jest. Przystojny, bardzo mądry, pewny swoich kompetencji prawnik, który wcale nie jest zadufanym, oddanym tylko obowiązkom sztywniakiem. Potrafi błysnąć intelektem także w żartobliwym tonie. Szybko zyskał moją sympatię. Z resztą, podobnie jak i żeńska przedstawicielka pierwszego planu.
POMYŁKA, PRACA I MIŁOŚĆ
Powieść rozpoczyna się całkiem zabawną sytuacją i już z góry wiadomo (z resztą fani prozy Vi Keeland wiedzą to już od dawna), że to nie będzie ani ciężka, ani wybitnie poruszająca historia, ale naznaczona szczyptą humoru i na pewno taka, przy której będzie się można dobrze zabawić. Głównym wątkiem jest uczucie rodzące się pomiędzy Autumn i Donovanem. Debiutujące dość niefortunną sytuacją, urwane ucieczką, ale dostające drugą szansę. Cóż z tego, kiedy Autumn ma już faceta. A jak dowiaduje się o tym Donovan? Określając go dość niepochlebnym epitetem, w końcu to jego szef. Sami rozumiecie. Jest namiętnie, ale wszystko przychodzi z czasem, jednak autorka położyła nacisk także na sferę mentalną, na odkrywanie psychicznych blokad i lęków. To uważam za spory plus tej historii. Ciekawym wątkiem okazują się losy pewnego chłopaka, który tak naprawdę ponownie scala dwójkę bohaterów z pierwszego planu. Inteligentny, ale pakujący się w kłopoty, nieskory do wykonywania powierzonych mu zadań Storm musi stanąć przed obliczem sądu za swoje wybryki. Są i skomplikowane rodzinne relacje, dawne związki, w tle zaś praca w kancelarii adwokackiej.
PODSUMOWANIE
„Spark” to lekki romans. Akcja nie pędzi jak szalona, okazuje się przewidywalna, jednak podobają mi się dialogi bohaterów, błyskotliwy Donovan, humor i ogólny pomysł na książkę. Były momenty, w których troszeczkę powiewało nudą, na plus zaś oceniam chemię, jaką dało się wyczuć pomiędzy tymi, od których tego oczekiwałam. To nie jest na pewno najmocniejsza książka tej autorki, nie jest też taką, która by mnie zawiodła. To historia na poprawę humoru, nieobowiązkowa, dla mnie przyjemna, choć nie będę o niej długo pamiętać. Taka na szkolną czwórkę.
Sprawdź także inne nowości na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej, która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz