Jednotomowa historia autorki słynnych „Złączonych”!
Po stracie żony Cassio zostaje sam z dwójką małych dzieci. Musi szybko znaleźć dla nich matkę, a dla siebie kobietę, która ogrzeje jego łóżko.
Cassio ma władzę, a wraz z nią obowiązki. Mafioso doskonale wie, że w jego świecie posiadanie żony jest nakazem, bo nie ma niczego ważniejszego od tradycji i honoru. I z tego powodu żeni się z osiemnastoletnią dziewczyną.
Giulia zawsze zdawała sobie sprawę, że poślubi mężczyznę, którego wybierze dla niej ojciec. Ale nie przypuszczała, że będzie on dużo starszy od niej. Nagle musi zostać matką dwójki maluchów, kiedy nigdy nie trzymała niemowlaka w ramionach. Giulia szybko się zorientuje, że Cassio nie jest zainteresowany związkiem z nią. Szukał jedynie niani dla swoich dzieci.
Jednak dziewczyna postanowi zawalczyć o swoją wizję szczęścia.
PROLOG
Cassio
Spojrzałem
na swoje zakrwawione dłonie, a potem na bezwładne ciało mojej żony. Ostrożnie
przymknąłem drzwi na wypadek, gdyby przyszedł Daniele. Nie powinien oglądać
więcej takich rzeczy. Czerwone róże, które gosposia kupiła dla Gai z okazji naszej
ósmej rocznicy ślubu, leżały obok zwłok, zgniecione i połamane. Czerwone róże
pasowały do krwi na prześcieradle i jej białej sukni.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do
ojca.
– Cassio? Nie masz dziś aby
rezerwacji na kolację z Gaią?
– Gaia nie żyje.
Cisza.
– Możesz powtórzyć?
– Gaia nie żyje.
– Cassio…
– Ktoś musi posprzątać, zanim
dzieci to zobaczą. Przyślij ekipę sprzątającą i zawiadom Lucę.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cassio
Gdy
umiera ci żona, spodziewasz się po sobie smutku i rozpaczy, ale patrząc, jak
opuszczają jej trumnę do dołu, czułem jedynie złość i rozgoryczenie.
Wzięliśmy ślub osiem lat temu.
Śmierć zakończyła nasze małżeństwo w rocznicę. Stosowny koniec związku, który
od samego początku był skazany na niepowodzenie. Może to przeznaczenie chciało,
że akurat dziś wypadł najgorętszy dzień roku. Pot spływał mi po czole i
skroniach, ale łzy się nie pojawiły.
Ojciec ścisnął mocniej moje ramię. Dodawał
otuchy mnie czy sobie? Od czasu trzeciego zawału wyglądał kiepsko, a śmierć Gai
na pewno mu nie pomogła. Spojrzał mi w oczy – martwił się. Zaćma zamgliła mu
wzrok. Z każdym dniem jakby coraz bardziej się rozmywał. Im stawał się słabszy,
tym ja musiałem być silniejszy. Jeśli będziesz wyglądał na słabego, mafia zeżre
cię na śniadanie.
Kiwnąłem mu delikatnie głową, po
czym obróciłem się z powrotem w stronę grobu, zachowując kamienną twarz.
Stawili się wszyscy podszefowie z rodziny
mafijnej. Nawet nasz capo Luca Vitiello, przyjechał z żoną z Nowego Jorku.
Wszyscy mieli takie same, uroczyste miny – idealne maski, dokładnie takie jak
moja. Kilka chwil później składali mi kondolencje, szeptali fałszywe słowa
pocieszenia, choć plotki na temat przedwczesnej śmierci mojej żony już między
nimi krążyły.
Cieszyłem się, że Daniele i Simona
są za mali, żeby coś z nich zrozumieć. Nie wiedzieli, że ich matka umarła.
Nawet dwuletni Daniele nie pojmował jeszcze znaczenia słowa „śmierć”. A Simona…
Została osierocona przez matkę w wieku czterech miesięcy.
Przeszyła mnie kolejna fala
wściekłości, ale od razu ją stłumiłem. Nieliczni z otaczających mnie mężczyzn
byli moimi przyjaciółmi, większość węszyła za oznakami słabości. Byłem młodym podszefem,
według wielu zbyt młodym, ale Luca ufał w to, że rządzę Filadelfią żelazną
ręką. Nie zamierzałem go zawieść, mojego ojca również.
Po pogrzebie zebraliśmy się w mojej
posiadłości na obiad. Sybil, moja gosposia, podała mi Simonę. Maleńka całą noc
płakała, ale teraz twardo spała w moich ramionach. Daniele uwiesił się na mojej
nodze; wyglądał na zdezorientowanego. Szukał bliskości po raz pierwszy od
śmierci Gai. Czułem na sobie te wszystkie pełne współczucia spojrzenia. Sam z
dwojgiem dzieci, taki młody jak na tak odpowiedzialną funkcję w rodzinie… Wypatrywali choć
najdrobniejszego pęknięcia w mojej fasadzie.
Podeszła matka, uśmiechnęła się
smutno i wzięła ode mnie Simonę. Zaproponowała, że zajmie się dziećmi, ale
miała sześćdziesiąt cztery lata i musiała dbać o ojca. Zebrały się wokół nas
moje siostry i gruchały do Daniele. Mia wzięła go na ręce i mocno przytuliła.
One też oferowały pomoc, ale wszystkie miały już własne małe dzieci i mieszkały
daleko – z wyjątkiem Mii.
– Synu, wyglądasz na
zmęczonego – zauważył ojciec.
– Niewiele ostatnio sypiam. –
Od śmierci matki Daniele i Simona zasypiali na najwyżej dwie godziny.
Przypomniałem sobie zakrwawioną suknię Gai, ale szybko odpędziłem tę wizję.
– Musisz poszukać dzieciom
matki – dodał, opierając się całym ciężarem ciała na lasce.
– Mansueto! – krzyknęła
matka. – Przecież dopiero pogrzebaliśmy Gaię.
Ojciec poklepał ją po ramieniu, ale
patrzył na mnie. Wiedział, że nie potrzebuję dużo czasu na opłakiwanie Gai, ale
musieliśmy dbać o pozory przyzwoitości. Nie wspominając o tym, że nie byłem
pewien, czy chcę w życiu kolejnej kobiety. Ale moje zachcianki się nie liczyły.
Żelazne zasady i tradycje decydowały o każdym aspekcie mojego życia.
– Dzieci potrzebują matki, a ty
kogoś, kto o ciebie zadba. – Ojciec nie ustępował.
– Gaia nigdy o niego nie
dbała – mruknęła Mia. Ona również nie wybaczyła mojej świętej pamięci
małżonce.
– Nie tutaj, nie
teraz – syknąłem. Prychnęła, ale się zamknęła.
– Zakładam, że masz już na oku
jakąś kandydatkę dla Cassia – zwróciła się do ojca moja najstarsza
siostra Illaria, przewracając przy tym oczami.
– Każdy kapitan i podszef z
córką na wydaniu pewnie już dzwonił do ojca – stwierdziła cicho Mia.
Ojciec jeszcze ze mną o tym nie
rozmawiał, bo wiedział, że będę się buntował. Nie zmienia to faktu, że Mia
zapewne miała rację. Byłem łakomym kąskiem – jedynym nieżonatym podszefem w
całej mafii.
Podeszli do mnie Luca i jego żona
Aria. Dałem krewnym znak, żeby zamilkli. Luca jeszcze raz uścisnął mi dłoń, a
Aria uśmiechnęła się do moich dzieci.
– Jeżeli będziesz chciał trochę
odpocząć od obowiązków, daj mi znać – powiedział.
– Nie – odparłem machinalnie.
Gdybym teraz oddał swoje stanowisko, już bym go nie odzyskał. Filadelfia była
moim miastem i zamierzałem nim rządzić.
Luca pochylił lekko głowę.
– Wiem, że to kiepska pora na
tę sprawę, ale zwrócił się do mnie wuj Felix.
Ojciec kiwnął głową, jakby wiedział,
do czego Luca zmierza.
– To rozsądny pomysł.
Zaprosiłem ich gestem do ogrodu.
– O co chodzi?
– Gdybym nie znał okoliczności
śmierci twojej żony, nie wyciągałbym tego tematu dzisiaj. To brak
szacunku. – Luca wiedział tyle, ile ja mu powiedziałem.
Ojciec pokręcił głową.
– Nie możemy czekać przez wymagany
rok. Moje wnuki potrzebują matki.
– O czym chcesz
pomówić? – zapytałem Lucę. Drażniło mnie, że on i ojciec wiedzą, o co
chodzi i nie chcą mnie wtajemniczyć.
– Mój wuj Felix ma córkę, która
nie została jeszcze nikomu obiecana. Może zostać twoją żoną. Cassio, związek
pomiędzy Filadelfią i Baltimore wzmocniłby twoją władzę – powiedział
w końcu Luca.
Felix Rizzo rządził Baltimore jako
podszef mafii. Zdobył tę pozycję dzięki małżeństwu z jedną z ciotek Luki, a nie
dzięki temu, że nadawał się do tej roboty, ale facet był w miarę znośny. Nie
pamiętałem jego córki.
– Czemu nie ma jeszcze
męża? – Córka tak wysoko postawionego mafiosa od lat powinna być
zaręczona… Chyba że coś z nią nie tak.
Luca i ojciec wymienili
porozumiewawcze spojrzenia, przez co od razu się zaniepokoiłem.
– Była przyrzeczona jednemu z
naszych kapitanów, ale zginął w zeszłorocznym ataku Braci.
Ojciec momentalnie dostrzegł obawę
rysującą się na mojej twarzy, więc dodał pośpiesznie:
– Nie poznała go. Widziała go raz w
życiu, jako dwunastolatka.
Wiedziałem, że to nie wszystko.
– Mógłbyś się z nią ożenić na
początku listopada. Minęłoby trochę czasu od pogrzebu Gai…
– Dlaczego akurat w
listopadzie?
– Bo wtedy kończy osiemnaście
lat – odpowiedział Luca.
Spojrzałem z niedowierzaniem na
niego, a potem na ojca. Powariowali?
– Dziewczyna jest prawie
czternaście lat młodsza ode mnie!
– Cassio, w twojej sytuacji to
najlepsza opcja – rzucił ojciec z naganą w
głosie. – Wszystkie inne dostępne córki wysoko postawionych ludzi są
jeszcze młodsze. A biorąc pod uwagę twoje przejścia, wątpię, byś wolał wdowę.
– To nie najlepszy moment na tę
rozmowę – stwierdziłem z zaciętą miną.
– Nie zwlekaj zbyt długo. Felix
chce znaleźć kogoś dla Giulii jak najszybciej – powiedział Luca,
przechylając lekko głowę.
Przytaknąłem sztywno i wróciłem do
środka. Matka próbowała uspokoić Simonę, która w międzyczasie się rozpłakała, a
Mia wyprowadzała z pokoju rozwrzeszczanego Daniele. Naprawdę potrzebowałem
żony. Ale dziś mój umysł nie był w stanie podjąć decyzji w tej sprawie.
***
Faro
podał mi martini, po czym usiadł ciężko na drugim fotelu w moim gabinecie.
– Cassio, wyglądasz jak gówno.
– Kolejna bezsenna
noc – odparłem z bladym uśmiechem.
Upił łyk drinka i spojrzał na mnie
krytycznie.
– Zgódź się na propozycję
Rizza. Potrzebujesz żony. I możesz ją mieć za niecałe cztery miesiące.
Rozpaczliwie chce mieć cię w rodzinie, chce, żebyś ocalił mu dupsko. Inaczej
nie czekałby tak długo, aż się namyślisz. Na pewno mógł w tym czasie znaleźć
córce innego męża.
Wypiłem połowę martini jednym
haustem.
– Prawie czternaście lat
różnicy. Zdajesz sobie sprawę, że ta dziewczyna nie ma jeszcze osiemnastu lat?
– No to będziesz musiał ożenić
się z jakąś wdową. Naprawdę chcesz kobiety wspominającej innego faceta, po tej
sprawie z Gaią? – zapytał cicho.
Skrzywiłem się. Przez cały ten czas
próbowałem zapomnieć o Gai. Nawet Daniele przestał pytać o mamę, chyba do niego
dotarło, że już nie wróci. Zrobił się strasznie milczący, niemal w ogóle się
nie odzywał.
– Nie – rzuciłem
ostro. – Żadnych wdów. – Po pierwsze nie miałem ochoty
ryzykować powtórki z rozrywki, po drugie wszystkie wdowy na rynku miały dzieci,
a nie chciałem, żeby Daniele i Simona musieli z kimś rywalizować o uwagę
rodziców. Potrzebowali całej troski i miłości, jaką mogli dostać. Cierpieli, a
ja, jak bardzo bym się nie starał, nie mogłem ofiarować im tego, czego
potrzebowali.
– Na miłość boską, zadzwoń do
Rizza. W czym problem? Dziewczyna lada dzień będzie pełnoletnia.
Spojrzałem na niego groźnie.
– Inni faceci pozabijaliby się
nawzajem za młodą, seksowną dziewczynę w łóżku. Tobie podają ją na srebrnej
tacy, ale musisz wiecznie szukać problemów.
– Gdybyśmy nie przyjaźnili się
od dziecka, to za ten ton pozbawiłbym cię ciężaru dźwigania jednego z
palców – powiedziałem.
– W takim razie dobrze, że się
przyjaźnimy – odparł, unosząc kieliszek.
***
Po
kolejnej nocy wypełnionej dziecięcym płaczem, z samego rana zadzwoniłem do
Felixa.
– Halo, Felix? Mówi Cassio.
– Cassio, co za przyjemność!
Tuszę, że podjąłeś decyzję odnośnie związku z moją córką?
– Chciałbym się z nią
ożenić. – To nie do końca prawda, dziewczyna była po prostu jedyną
nadzieją na ocalenie mnie przed wariatkowem. – Nie mogę długo czekać.
Wiesz, że mam dwoje małych dzieci, które potrzebują matki.
– Ależ naturalnie. Giulia jest
bardzo troskliwa. Możemy ustalić datę na początek listopada, dzień po jej
osiemnastych urodzinach?
Zacisnąłem zęby.
– W porządku, brzmi rozsądnie.
– Chciałbym, żebyście się
wcześniej poznali. Ustalimy szczegóły przyjęcia. Zorganizowanie hucznego wesela
tak szybko będzie sporym wyzwaniem.
– Zależy ci na wielkiej fecie?
– Tak. Giulia to nasza jedyna
córka i moja żona chce przygotować coś wyjątkowego. Przy naszym synu nie mogła
się spełnić w tym względzie. Nie wspominając o fakcie, że przy naszym statusie,
będzie to ważne wydarzenie towarzyskie.
– Nie dam rady włączyć się w
planowanie. Mam dość na głowie, więc twoja żona będzie musiała się wszystkim
zająć.
– To żaden problem. Omówimy
szczegóły, gdy przyjedziesz, dobrze? Kiedy dałbyś radę się zjawić?
Sybil i tak zamierzała spędzić u nas
cały weekend, żeby mieć oko na dzieci.
– Za dwa dni, ale będę musiał
szybko wracać.
– Doskonale. Cassio, dokonałeś
dobrego wyboru. Giulia jest wspaniała.
Giulia
Tata
dziwnie zachowywał się przy kolacji. Zerkał na mnie co chwilę, jakby chciał coś
powiedzieć, ale nie potrafił się przemóc. Z kolei mama wyglądała, jakby dostała
właśnie zaproszenie na ekskluzywną letnią wyprzedaż Chanel.
Zjadłam i czekałam, aż tata pozwoli
mi odejść od stołu. Chciałam dokończyć obraz, który zaczęłam tego ranka. Nauka
skończona, więc poświęcałam większość czasu na doskonalenie umiejętności
malarskich.
Ojciec głośno odchrząknął.
– Musimy z tobą porozmawiać.
– Okej… – odparłam
powoli. Ostatnim razem po podobnym wstępie ojciec poinformował mnie, że mój
narzeczony zginął w napadzie Braci. Nie zabolało mnie to tak, jak być może
powinno, biorąc pod uwagę plany na przyszłość, ale spotkałam tego mężczyznę
raz, i to dawno temu. Tylko matka zalewała się łzami, ale głównie dlatego, że
po jego śmierci zostałam siedemnastolatką bez narzeczonego. A to pachniało
przecież skandalem.
– Znaleźliśmy ci nowego męża.
– Och – skwitowałam.
Oczywiście, spodziewałam się, że wkrótce mnie za kogoś wydadzą, ale liczyłam,
że, ze względu na wiek, przynajmniej włączą mnie w proces wyboru męża.
– Jest podszefem! – zakrzyknęła
mama, cała promieniejąc radością.
Uniosłam brwi. Nic dziwnego, że się
ekscytowała. Mój świętej pamięci narzeczony był zaledwie synem kapitana, czyli,
w opinii mamy, nie było się czym podniecać.
Próbowałam sobie
przypomnieć podszefów w moim wieku, ale nic nie wymyśliłam.
– A kto to taki?
– Cassio
Moretti – odparł ojciec, unikając mojego spojrzenia.
Opadła mi szczęka. Gdy tata czuł
potrzebę spuszczenia ciśnienia, często rozmawiał ze mną o interesach, bo mama
nie przejawiała zainteresowania szczegółami. Nazwisko Moretti przebijało się w
jego opowieściach od kilku miesięcy. Ten Najokrutniejszy z Mafijnych Podszefów
stracił żonę i teraz musiał samotnie wychowywać dwoje dzieciaków. Spekulacji na
temat przyczyn i sposobu śmierci jego żony nie brakowało, ale tylko capo znał
prawdę. Niektórzy mówili, że Moretti zabił żonę w napadziegniewu, inni że
pochorowała się od egzystencji pod jego surową władzą. A jeszcze inni
opowiadali, że sama odebrała sobie życie, żeby uciec od jego okrucieństwa. Tak
czy siak nie miałam szczególnej ochoty poznawać tego gościa, nie wspominając
nawet o wychodzeniu za niego za mąż.
– Jest ode mnie znacznie
starszy – przemówiłam w końcu.
– Giulia, to tylko trzynaście
lat. Mężczyzna w najlepszym wieku– pouczyła mnie mama.
– Czemu w ogóle mnie
chce? – Nie znał mnie. Ja nie znałam jego. A co najgorsze, nie miałam
bladego pojęcia, jak wychowywać dzieci.
– Należysz do rodu Rizzo.
Połączenie dwóch tak ważnych familii zawsze jest jak najbardziej
pożądane – zawyrokowała moja rodzicielka.
Popatrzyłam na tatę, ale on tylko
gapił się w kieliszek z winem. Ostatnie, co powiedział mi o Cassio Morettim, to
że Luca zrobił go podszefem, bo są podobni – niereformowalnie okrutni,
bezlitośni i zbudowani jak buhaje.
A teraz chce wydać mnie za takiego
faceta.
– Kiedy? – zapytałam.
Mama nie byłaby taka rozochocona, gdyby nie zdążyli już ustalić szczegółów.
– Dzień po twoich
urodzinach – odparła.
– Jestem zdziwiona, że
zaczekaliście aż skończę osiemnastkę. Nie żebyśmy byli nadmiernie praworządnym
towarzystwem…
Mama zacisnęła wargi.
– Mam nadzieję, że wyzbędziesz
się tej zgryźliwości zanim poznasz Cassia. Mężczyzna jego pokroju nie będzie tolerował
takiej bezczelności.
Zacisnęłam pięści pod stołem. Mama
była najpewniej motorem napędowym tego całego małżeństwa. Nieustannie próbowała
poprawić naszą pozycję w mafii. Uśmiechnęła się, po czym wstała.
– Lepiej zacznę już szukać lokalu.
Czeka nas towarzyskie wydarzenie sezonu.
Poklepała mnie po policzku, jakbym
była słodziutkim szczeniaczkiem, który wygrał dla niej nagrodę na pokazie psów,
ale na widok mojej kwaśnej miny zmarszczyła czoło.
– Nie jestem pewna, czy Cassio
będzie pochwalał takie nadąsanie… Albo taką grzywkę!
– Egidia, ona wygląda, jak
trzeba – wtrącił stanowczo tata.
– Ładnie i młodzieńczo, na
pewno nie wyrafinowanie jak dama.
– Jeżeli Cassio szuka damy, to
nie powinien rozglądać się za nastolatkami…
Mama aż jęknęła i złapała się za
serce, żeby zamanifestować, że lada moment wpędzę ją do grobu. Tata próbował
zamaskować śmiech sztucznym kaszlem.
Ale mamy tym nie oszukał. Wymierzyła
w niego swój oskarżycielski palec.
– Wbij córce trochę rozumu do
głowy. Znasz Cassia. Od zawsze powtarzałam, że jesteś dla niej zbyt
pobłażliwy. – Odwróciła się na pięcie i wyszła z uniesioną głową,
zamiatając podłogę długą suknią.
Tata westchnął i uśmiechnął się z
rezygnacją.
– Mama chce dla ciebie jak najlepiej.
– Chce jak najlepiej dla naszej
pozycji. Jakim cudem ślub z okrutnym staruchem ma być dla mnie dobry, tato?
– Chodź – powiedział,
wstając z krzesła. – Porozmawiamy w ogrodzie.
Poszłam za nim. Wyciągnął rękę, więc
podałam mu swoją. Upalne, duszne powietrze uderzyło mnie jak armatni pocisk.
– Giulia, Cassio nie jest aż taki
stary. Ma trzydzieści jeden lat.
Próbowałam wyobrazić sobie mężczyznę
w jego wieku, ale rzadko w ogóle zwracałam uwagę na facetów. Czy Luca też nie był
aby koło trzydziestki? Myśl o kuzynie była średnią pociechą, przerażał mnie do
nieprzytomności. Jeśli Cassio był taki sam…
A co, jeśli to obleśny, gruby tyran?
Spojrzałam na tatę. Jego ciemne oczy złagodniały.
– Nie patrz, jakbym cię
zdradził. Przyszłość żony Cassia nie jest taka zła, jak może ci się wydawać.
– Niereformowalnie okrutny. Tak
go nazwałeś. Pamiętasz?
Tata skinął głową ze skruchą.
– Wobec swoich ludzi i wrogów,
nie wobec ciebie.
– A skąd możesz wiedzieć? Czemu
jego żona umarła? Jak umarła? A
co, jeśli ją zabił? Albo tak ją gnębił, że zabiła się sama? – Wzięłam
powolny głęboki wdech, próbując się uspokoić.
Tata odsunął mi grzywkę z twarzy.
– Nigdy nie widziałem, żebyś
tak się bała – powiedział. – Luca mnie zapewnił, że Cassio
nie przyłożył ręki do śmierci żony.
– A ufasz Luce? Sam mówiłeś, że
próbuje wzmocnić swoją władzę…
– Nie powinienem był tyle ci
mówić.
– Poza tym, skąd Luca może mieć
pewność, co się stało z panią Moretti? Przecież wiesz, jak jest. Nawet capo nie
wtrąca się w sprawy rodzinne.
Tata złapał mnie za ramiona.
– Jeżeli Cassio wie, co dla
niego dobre, to nawet cię nie tknie.
Oboje mieliśmy świadomość, że gdy
już wyjdę za mąż, tata nie będzie mógł nic zrobić. A gdybyśmy chcieli być
szczerzy, to musielibyśmy przyznać, że nie był człowiekiem, który ryzykowałby z
góry przegrany konflikt. Dla Luki Cassio był ważniejszy od taty. Gdyby musiał
pomiędzy nimi wybierać, tatę czekałby szybki koniec.
– Przyjedzie jutro, żeby cię
poznać.
Odsunęłam się zszokowana.
– Jutro?!
Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńNie lubię książek z wątkiem mafijnym, ale strasznie, a to strasznie przekonuje mnie ta książka, więc może się w końcu skuszę na coś tego typu.
OdpowiedzUsuńweruczyta
Zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Już sam początek książki na pewno zachęci do jej przeczytania w wielu czytelników. 😊
OdpowiedzUsuńJuż dawno przejadły mi się książki z wątkiem mafijnym, ale o dziwo ten rozdział mnie zainteresował. :)
OdpowiedzUsuńMogłabym dać szansę tej książce. Ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńDziwne. Wczoraj przeglądałam zapowiedzi tego wydawnictwa i nie dostrzegłam tej książki. Myślę, że po tę książkę mogłabym sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią dałabym szansę ;)
OdpowiedzUsuń