Uwielbiam książki! Kocham i te nowiutkie, których kartki pachną jeszcze drukiem oraz takie, które swoim wiekiem niosą ze sobą prawdziwą historię. Dzisiaj chciałam przedstawić książkę wydaną w 1909 roku! Znajduje się w mojej kolekcji od roku i jestem z tego naprawdę dumna. To encyklopedia – rodzaj książki z pozoru nudny. Aczkolwiek moim zdaniem ta jest wyjątkowa.
„Encyklopedia Popularna Ilustrowana” wydana w Warszawie,
nakładem Wiadomości Codziennych widać, że ma swoje lata. I nie chodzi tutaj
tylko o pożółkłe kartki, ale także o wiadomości, jakie ze sobą niesie. Na
stronie tytułowej widnieje napis: „Treść wszystkich gałęzi wiedzy ludzkiej,
podana przystępnie”. I już tutaj zauważamy, że w roku 1909 istniała nieco inna
kolejność używania wyrazów. Teraz powiedzielibyśmy raczej „przystępnie podana”.
Takich przykładów jest w owej encyklopedii wiele. Przeglądając niektóre
definicje, udało mi się wyłapać wiele różnic pomiędzy językiem polskim z
tamtych czasów, a obecnym. Do przykładu podam dwie.
Zamiast „polskim” – mówiono „polskiem”, a zamiast „diecezji”
pisano „djecezji”.
Dosyć ciekawe są także same regułki dotyczące danych
tematów. Niejedne podają nieprawdziwe już informacje. Jako że mój mąż jest
górnikiem, odruchowo wyszukałam słowo „kopalnia”. Encyklopedia między innymi
podaje, że w tym zakładzie pracy wozy są ciągnięte przez konie. Wiadomo zaś, że
obecnie absolutnie nie ma to miejsca.
Czytając książki o przeszłości, nie jest dla nas dziwne
to, że kiedyś wszystko było inne. Ta encyklopedia pisze jednak o „teraźniejszości”,
która już minęła i właśnie to jest dla mnie takie odmienne. Zapewne tworzące ją
osoby nie pomyślały o tym, że informacje, które podały, będą wkrótce całkiem
inne od rzeczywistości. Niemniej jednak uważam, że czytanie (wyrywkowe oczywiście)
tak starej książki, może być ciekawym doświadczeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz