wtorek, 16 grudnia 2014

"Pierwsza lekcja tańca" - Peter Pezzelli



Życie bez planów, marzeń i pasji byłoby puste i pozbawione barw. Bo przecież żyjemy po to, by dążyć do szczęścia, a jego wyznacznikiem są dla każdego człowieka inne wartości. Nieraz realizując własne założenia poświęcamy temu sporo czasu i energii, ale robiąc to myślą o lepszej przyszłości, nie czujemy znużenia. Los jednak lubi płatać figle i potrafi w jednej chwili odebrać człowiekowi wszystkie lata ciężkiej pracy. Niczym podmuch wiatru, rozwiewa marzenia, plany i nadzieje. Co wtedy? Ci o słabszej psychice załamują się i poddają. Wytrwalsi próbują podnieść się z ziemi i żyć dalej, nieraz odbudowując zburzone dotąd założenia. Tym razem miałam okazję zmierzyć się z książką, którą stworzył Peter Pezzelli. „Pierwsza lekcja tańca”, bo taki nosi tytuł, to opowieść o człowieku, który całe życie oddał czemuś, co w jednym momencie zostało mu brutalnie odebrane.

Fabio Terranova to młody, przystojny i niezwykle utalentowany Włoch, którego codzienność pochłania muzyka i taniec. Poruszając się na parkiecie tak zwinnie i tak niezwykle, zwraca uwagę wielu ludzi, którzy podziwiają go i cenią jego talent. Fabio mając własne plany, jest przekonany o tym, że pewnego dnia tanecznym krokiem udekoruje parkiety Broadwayu. W jego szczęśliwym życiu pojawia się także Caterina,  z którą łączy go płomienne, zmysłowe i pełne namiętności uczucie. I mogłoby się wydawać, że już nic nie stanie mu na przeszkodzie, a dobrze zapowiadająca się kariera wkrótce nabierze rozpędu, kiedy dochodzi do zdarzenia, które rujnuje wszystkie dotychczasowe plany chłopaka do tego stopnia, że już odtąd nic nie będzie takie, jak dawniej. W wypadku samochodowym ginie jego partnerka oraz przyjaciel, zaś sam Fabio ledwo uchodzi z życiem. Niestety stan zdrowia już nigdy nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł tancerza, a blizny na twarzy będą zawsze przypominać o tym felernym, znienawidzonym, pechowym dniu. Po pewnym czasie chłopak wyjeżdża do Ameryki, która kiedyś była przecież jego marzeniem. Zaszywając się w kącie, pracuje w zakładzie wuja, a jego kontakt z ludźmi pozostaje bardzo ograniczony. Czy jednak już na zawsze tak będzie wyglądało jego życie? Czy zły los rzeczywiście odebrał mu wszystkie szanse i nadzieje na powodzenie? Czy na jego drodze stanie jeszcze kiedyś taniec?

„Pierwsza lekcja tańca” to piękna opowieść o szczęściu, które zostaje komuś odebrane zbyt wcześnie. Fabio – ambitny i zdolny, mierzył wysoko, chociaż z pewnością nie dopuszczał do myśli tak wielkiej porażki. Jako człowiek o duszy artysty, którym z pewnością był, wyrył w swoim sercu zwycięską pieśń, której nigdy nie usłyszał. Jedna chwila, błąd kierowcy i całe jego marzenia legły w gruzach. Jak ma funkcjonować zatem człowiek, któremu odebrano ukochaną osobę, przyjaciela oraz pasję, która była całym jego życiem? Czy można odbudować siebie od nowa, przestawić psychikę i istnieć „inaczej”, mając odmienne marzenia i plany? To z pewnością nie jest łatwe i wymaga ogromnych pokładów sił. Czy jednak można powiedzieć, że jest to nieosiągalne?
Fabio miał dwa wyjścia – zapomnieć lub też rozpamiętywać swój ból i nieszczęście. Jaką drogę zatem wybrał? Czy spełniał się w zakładzie wuja, tworząc cudowne dzieła sztuki z dmuchanego szkła? Czy jego artystyczna dusza została w ten sposób zaspokojona?

Peter Pezzelli stworzył niezwykle emocjonującą historię, która urzeka swoim klimatem i poruszając zmysłami, zabiera w głąb czyjegoś życia. Nie brak tutaj refleksji, także ze strony czytelnika, który sam zaczyna uświadamiać sobie to, jak kruche i ulotne mogą okazać się jego plany i założenia. Opowieść o Fabio to nie przeładowana akcją lektura. Płynąc swoim stałym rytmem, niczym piękna melodia, odsłania kolejno porażki i zwycięstwa ludzkiego życia, jak kroki doskonalącej się, tanecznej pary. To nie bajka, w której dobro zostaje nagrodzone, a ręka sprawiedliwości karze wyłącznie tych złych. To historia o losach tak prawdziwych, a jednak tak niezwykłych, że czyta się ją jednym tchem.

Podsumowując, „Pierwsza lekcja tańca” to książka, którą polecam tym nieobawiającym się zderzenia ze wzruszającą historią, z zakończeniem pozostającym wielką zagadką do samego jej końca. Powieść o odbudowywaniu sensu życia, o powstawaniu ze zgliszczy i o walce z demonami, które nie chcą odejść… Niech ta obyczajowa literatura zabierze Was w pełen wrażliwości świat artysty, który oszlifowany i piękny z zewnątrz, rodził się w bólach i cierpieniu, ale także w sile oraz nadziei, która nigdy nie powinna zgasnąć.

Moja ocena: 5/6

Nie omieszkam się wspomnieć o cudownym dodatku, który zawitał do mnie wraz z książką. Bardzo więc dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego oraz za piękną figurkę. 


tłumaczenie: Michał Ronikier

tytuł oryginału: The Glassblower's Apprentice
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 5 lutego 2015
ilość stron: 328




 http://www.wydawnictwoliterackie.pl/

3 komentarze:

  1. Po tej recenzji mam ogromną ochotę na tę książkę. Figurka jest przepiękna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny blog obserwóje licze na rewaś ale jeśli nie chceś nie musisz

    - http://laninatosia.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden dzień potrafi czasem zamazać lata szczęścia, ale najważniejsze jest nie poddawać się.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...