Jeszcze wcale nie tak dawno o prozie Moniki Cieluch wiedziałam tyle, co nic. Choć autorka ma na swoim koncie już pokaźny stosik książek, nie miałam okazji przeczytać żadnej, ale przełom nastąpił nie dalej niż miesiąc temu. Bo właśnie wtedy przyszło mi sięgnąć po jedną z nowszych powieści jej autorstwa, a konkretnie po książkę „Dziewczyna, która czuła zbyt mocno”. To na pewno jedna z takich lektur, o których pamięta się jeszcze na długo po jej przeczytaniu, nic więc dziwnego, że ochoczo sięgnęłam po kontynuację. Ba! Autorka nie pozostawiła mi żadnego wyjścia, podobnie z resztą jak i moja ciekawość. Co zatem skrywa „Chłopak, który pragnął kochać”? O tym, bez spojlerów oczywiście, chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
ZARYS FABUŁY
Życie London kolejny raz staje do góry nogami. A już mogłoby się wydawać, że po wielkich perturbacjach ona i Tyler odnaleźli swoje szczęście. Pochowali Jareda, pogodzili się z jego śmiercią i oddali się wychowaniu dziewczynek. Sęk w tym, że pewne wydarzenie znowu stawia wszystko pod znakiem zapytania. Jeden magnes, który zdobi drzwi lodówki, sieje zamęt, bo wszystko wskazuje na to, że przyniosła go konkretna, niespodziewana osoba. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że pojawienie się tego człowieka to jak powrót zza grobu. Powracają wspomnienia, London rzuca się w wir pracy, by już wkrótce się przekonać, że jej przypuszczenia to nie był tylko wybryk pokiereszowanej wyobraźni.
SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO I KTOŚ TRZECI
Po niniejszą powieść sięgałam z ogromnym zainteresowaniem, doprawdy ciekawa tego, jak autorka rozegra pewien trudny, a zarazem główny- a więc bardzo istotny temat i miałam tutaj swoje typy. Swoich ulubieńców, że tak to ujmę, i swój pożądany koniec. Czy się go doczekałam? O tym może za moment, wpierw chciałam na moment pochylić się nad kreacją postaci, bo tutaj Monika Cieluch odwaliła kawał dobrej roboty. Z jednej strony różnicując osobowości bohaterów, z drugiej pozwalając pozostać im życiowymi, nieidealnymi, dalekimi od bycia biało-czarnymi. London nie jest już tak egzotyczna, jak kiedyś. Przyćmiło ją życie. Całymi dniami pracuje, niekoniecznie zdolna do tego, by spędzić czas z mężem. Rozbita wewnętrzne przez pewne wydarzenie i przypuszczenia, chce ratować swoje małżeństwo, choć serce jej nie pomaga. Jakże ludzka i namacalna okazała się jej postać. Choć podobnie było to w przypadku pozostałych bohaterów. Tyler to opoka rodziny. Oddany mąż, spokojny, pragnący od zawsze chronić bliskich i zapewnić ukochanym bezpieczeństwo. Sfrustrowany zmianami, których się nie spodziewał, niejednokrotnie musi wyjść poza strefę komfortu. A ciosy będą spadać na niego z dwóch różnych stron. Jest i tajemniczy mężczyzna. Jawa czy sen? Przeszłość czy teraźniejszość? Chciałabym napisać Wam na ten temat coś więcej, ale dla Waszego dobra, zamilknę.
SŁODKO, GORZKO, PRAWDZIWIE – O WIELU OBLICZACH MIŁOŚCI
Sięgając po pierwszy tom tej historii dostałam romans, który z czasem zaczął przybierać formę znacznie głębszej powieści. Druga część okazała się jeszcze bardziej gorzka, ale co za tym idzie, stała się prawdziwsza. Bardzo daleka od banału, o wielu odcieniach szarości. Pojawia się tutaj cały przekrój emocji i wartości. Jest miłość, ta spełniona, ale wystawiona na próbę i ta niespełniona, snująca się gdzieś na boku. Są dzieci, które na wskutek kryzysu relacji rodziców, mogą cierpieć. Pojawiają się próby wepchnięcia zupełnie nowego planu w poukładane życie, jest ex partnerka Tylera, narkomanka, która zamierza starać się o kontakt z własnym dzieckiem. Namiętność schodzi na drugi plan, dlatego nie nazwałabym książki romansem, a rozbudowaną powieścią obyczajową niezamkniętą w ramach jednego podgatunku. Akcja snuje się właściwym tempem, w końcówce nieco bardziej wartka, pozwalając przywyknąć do nowych zdarzeń, a zarazem nie nudząc. A fabuła jest trochę jak wykres fali, są zdarzenia, które dają impuls do myślenia, że to wszystko poukłada się jakoś inaczej. Jednak autorka wodzi czytelnika za nos i rozgrywa wszystko po swojemu.
PODSUMOWANIE
„Chłopak, który pragnął kochać” to zamykający dylogię tom, który pozostawił mnie w emocjonalnym rozbiciu. Książka nie skończyła się tak, jakbym sobie tego życzyła, a jednak jestem z niej zadowolona. Czy to dziwne? Nie, bo jest naprawdę dobrze napisana, nieprzewidywalna, oryginalna, wielowątkowa i wartościowa. Gorzka, zdecydowanie, ale zarazem dająca nadzieję na to, że miłość, przy odrobinie chęci, jest w stanie wiele pokonać. Ale i wiele znosić… W zależności od przypadku. Emocjonująca, prowokująca do frustracji, żalu, nadziei. Dla mnie nie wielce romantyczna, ale po prostu prawdziwa. Chociaż o miłości. Z bardzo wiarygodnym tłem. I tylko jedno bym sobie życzyła, jeśli mi wolno. Żeby powstał trzeci tom, dodatkowy. O pewnym bohaterze, którego imienia Wam nie wymówię. To na pewno nie byłaby naciągana kontynuacja. Polecam.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Amare.
Nie słyszałam o tej serii, ale zaciekawiła mnie. Będę miała ją na oku. ;)
OdpowiedzUsuń