Los bywa przewrotny, szczęście kruche, a fortuna jest czymś, czego nie można brać sobie za pewnik. Kiedy często ślepo gonimy za sukcesem zapominamy o tym, że życie to pasmo sukcesów i porażek, więc nie warto robić wszystkiego po trupach, bo w momencie upadku nie będzie nam miał kto podać pomocnej dłoni. Takim wstępem zabieram Was do lektury mojej recenzji powieści „Bez planu B” Wioletty Piaseckiej. Książki, która w absorbujący, ale i niezwykle mądry sposób opowiada o losach dwóch przyjaciółek pochłoniętych pracą w korporacji. Szukacie powieści obyczajowej rozegranej w naszych polskich klimatach? Wywożonej pod kątem słodkości i goryczy oraz takiej, która na pewno potrafi zaskoczyć przebiegiem fabuły? Zatrzymajcie się zatem na moment przy tym tytule.
ZRAYS FABUŁY
Życie Ewy I Renaty, dawnych przyjaciółek, wije się wokół pracy w firmie. Podczas gdy Ewa stawia na rozwój kariery, rezygnując z miłości i rodziny na rzecz sukcesów, Renata – matka i mężatka, traktując na pół gwizdka rodzinne obowiązki, coraz zachłanniej myśli o pięciu się w górę, niejednokrotnie wyręczając się także Ewą. Poukładana codzienność korporacji pewnego dnia po prostu staje do góry nogami. Kiedy obowiązki zwierzchnika przejmuje nowy prezes, nadciągają zmiany. Wielkie zmiany, które wystawią na wielką próbę całą przyszłość obu kobiet, ale także przede wszystkim ich przyjaźń, moralne zasady oraz człowieczeństwo.
Jedna traci pracę, druga awansuje, przejmując na swoje barki dość kontrowersyjne obowiązki. W zupełnie nowej sytuacji nie wszyscy będą w stanie się odnaleźć. Czy pozostając bez planu B, da się jakoś przetrwać? Gdzie zaprowadzą Ewę nowe doświadczenia? Czy wielka życiowa podróż okaże się dla niej lekcją otwierającą oczy? Czy Renata doceni w końcu wartość rodziny? A może będzie już za późno?
WYŚCIG SZCZURÓW
Autorka zabiera swoich czytelników w środowisko niezdrowej rywalizacji, wyścigu szczurów, gdzie pragnienie własnego sukcesu koliduje z zasadami moralnymi. Do celu, po trupach, kosztem innych i bez skrupułów. Choć tło powieści, będące poniekąd aktywnym uczestnikiem całej fabuły, to oczywiście literacka fikcja, podobne sceny rozgrywają się przecież zapewne w życiu wielu ludzi. A perspektywa utrzymania się na powierzchni wody i żądza pieniądza często chłodzą empatię, podbudowując egoizm.
DWIE „PRZYJACIÓŁKI”
Mamy więc Renatę, która po powrocie do domu nie poświęca czasu rodzinie. To jej ukochany mąż, w oczach Renaty sprawiający wrażenie coraz mniej interesującego, przejmuje rodzinne obowiązki, nadskakując swojej żonie. Kiedy więc kobieta łapie za lejce poczucie władzy, postanawia wykorzystać je do cna, gubiąc się etapowo w relacjach ze swoim własnym sumieniem. Ewa zaś, dotąd skupiona tylko na pracy w firmie, wyrusza przed siebie, by z dala od tego, co dotąd było jej życiem, poszukać nowych wartości. Gdzie zaprowadzą ją nogi? Tego Wam nie zdradzę. Na pewno jednak podszepnę, że autorka w doskonały sposób ukazała nieprzewidywalność losu i to, że koniec bywa zawsze także początkiem czegoś nowego.
SKŁADNIKI AKCJI
Przyjaźń, zazdrość, zawiść, chore ambicje. Znieczulica i kłody stawiane innym pod nogi. Wioletta Piasecka, kreując swoje bohaterki, nie szuka na siłę sympatii czytelnika, wręcz przeciwnie, stawia przed nim dwie nieco zagubione osoby, które będą musiały przeżyć niemały wstrząs, by móc w końcu prawdziwie otworzyć oczy na to, co ważne. Miłość, rodzinne relacje, wsparcie, odkrywcza podróż… to tylko początek perturbacji, z jakimi będą musiały stoczyć się bohaterki. Mogłabym jeszcze długo wymieniać, ale przecież nie chcę Wam odebrać przyjemności poznawania tej historii. Dzieje się dużo, a autorka wykazała się kreatywnością i pomysłowością. Jest nieprzewidywalnie i z bardzo ciekawym zakończeniem.
PODSUMOWANIE
„Bez planu B” to życiowa, choć zarazem lekka w odbiorze, historia u boku której się płynie. Z morałem, skłaniająca do refleksji i stanowiąca dowód na to, że ślepy pęd za sukcesem może przynieść więcej strat, niż korzyści, bo prawdziwe szczęście nie wiąże się z tym jak wiele się posiada i jakie zajmuje stanowisko, ale jakimi otaczamy się ludźmi i co im od siebie dajemy. Ciepła, ale i momentami oburzająca, gorzka, choć także przynosząca nadzieję. „Bez planu B” to na pewno wartościowa, literacka perełka, której warto poświęcić swój czas. Autorka wykonała kawał dobrej roboty i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po jej kolejne, książkowe propozycje.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Autorce.
To z pewnością była ciekawa przeprawa. W wolnej chwili może sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę. Jestem jej bowiem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńMiałam to szczęście dostać książkę w prezencie z piękną dedykacją od autorki, więc już nie mogę doczekać się, aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNa razie nie jestem w nastroju na takie książki, ale będę ją miała na uwadze w przyszłości.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Brzmi naprawdę nieźle. Choć aktualnie na mojej liście "Do przeczytania" znajduje się wiele tytułów, myślę, że Bez planu B powinnam do niej dopisać :)
OdpowiedzUsuń