Fantastyka to nie jest gatunek, po który sięgam jakoś wybitnie często. Na co dzień zaczytuję się raczej w romansach, choć jest parę nazwisk autorek czy autorów, których powieści nie mogę sobie odpuścić. Do ich grona bez wątpienia zalicza się Holly Black. Pisarka z wyobraźnią rozległą niczym krainy elfów, potrafiąca w nierealny świat wpleść namacalne uczucia. Zatem kiedy w zapowiedziach wypatrzyłam pierwszy tom jej nowej serii Elfy ziemi i powietrza wiedziałam, że prędzej czy później przyjdzie mi zagłębić się w jej kartach. Jestem już po lekturze ukrytej pod tytułem „Zła królowa”. Jakie zrobiła na mnie wrażenie? Wszystkich wielbicieli bajkowych postaci przemyconych w świat dorosłych historii zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
U boku dość luzackiej i mało wymagającej matki Kaye wiedzie koczowniczy tryb życia. Przenosząc się z miejsca na miejsce obie kobiety osadzają się w końcu w domu babci, ale nie jest to jedyna zmiana, jaka na nie czeka. Pewnego dnia Kaye natrafia na tajemniczego chłopaka, któremu postanawia pomóc. Błyskająca w zasięgu jej wzroku strzała zdaje się być namacalnym dowodem niezwykłego spotkania, które daje początek niebezpiecznej przygodzie. Otóż nieświadoma niczego dziewczyna staje w samym centrum walki pomiędzy elfami rodami. Rywalizujące królestwa niosą zagrożenie, przez której Kaye może ponieść najdotkliwszą ze wszystkich strat – śmierć.
FRYWOLNA KAYE W SAMYM CENTRUM KONFLIKTU
Jak większość przedstawicielek płci pięknej kreowanych ręką Holly Black, tak samo i główna bohaterka tej powieści jest osobą z charakterkiem. Autorka wyposażyła ją w bagaż rozmaitych, nie zawsze pozytywnych cech, bo tuż obok bycia osobą upartą, niezależną i odważną, Kaye zdaje się sprawiać wrażenie lekkoducha, który niekoniecznie trzeźwo patrzy na stojącą otworem przyszłość. Co z tym dziwnego, w końcu matka dziewczyny zdaje się nie stawiać przed nią żadnych ograniczeń, dając jej wolną rękę nawet w kwestii chodzenia do szkoły. Co innego babcia, która dostrzega nawarstwiający się problem i próbuje wprowadzać wymagania. A Kaye, jak to z nastolatkami bywa, dokonuje wiele nie do końca rozsądnych wyborów.
ELFY, WOJNA, NIEBEZPIECZEŃSTWO
W powieści, jak na niniejszy gatunek przystało, przeplata się świat ludzi oraz rzeczywistość elfów. Są postaci fałszywe do cna, udające kogoś, kim nie są, jest także obraz przyjaźni czy przedstawicieli niosących niebezpieczeństwo. Jest tytułowa, zła królowa. Na uwagę zasługuje Roiben, tajemniczy, doskonale wyszkolony rycerz, z którym główną bohaterkę niewątpliwie zaczyna łączyć pewna więź. Żebyście jednak się nie łudzili, w tym tomie autorka funduje jej zalążek, zarys, któremu – mam nadzieję – pozwoli rozwinąć się w kolejnych tomach cyklu.
Akcja powieści rozpoczyna się obrazem niekoniecznie fortunnego życia młodej dziewczyny, która poprzez jedno tajemnicze wydarzenie staje w samym środku zaciętego konfliktu. Niebezpieczna walka, młodzieńcze uczucia i chęć przetrwania przeplatają się z pewną tajemnicą, którą przychodzi Kaye odkryć. Okazuje się, że żyła dotąd w iluzji, kłamstwie, które wychodzi teraz poza swoją kryjówkę. Mogłabym powiedzieć, że powieści towarzyszy dobrze znany mi klimat umiejętnie kreowany przez Holly Black, choć jego smak psuje panujący w książce chaos. Jakby co jakiś czas akcja zdawała się sypać. Dobre pomysły nie zawsze bywają idealnie zgrane i mam wrażenie, że właśnie to miało tutaj swoje miejsce.
PODSUMOWANIE
„Zła królowa” to zatem mająca ciekawy klimat, magiczna historia dla młodzieży z lekkim zarysem wątku miłosnego i upartą, niedojrzałą jeszcze główną bohaterką. Jest ciekawy rozwój zdarzeń, są tajemnice i intrygi, które tak cenię w książkach podobnego gatunku, jednak nie jest to historia na poziomie poprzednich książek Holly Black. Kiedy inne zbierały solidne ósemki, ta dostanie ode mnie mocne, ale sześć - w dziesięciostopniowej skali. Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z prozą autorki, nie polecam od niej zaczynać, byście poznali prawdziwy wachlarz zdolności pisarki prezentowany w innych jej powieściach. Niemniej jako dobre fantasy, bez wielkich oczekiwań, może się sprawdzić. Na koniec wspomnę jeszcze tylko tyle, że książka została pięknie wydana. Ciekawa okładka, grafiki rozpoczynające każdy dział, estetyka na najwyższym poziomie.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar.
Polecę tę książkę mojej kuzynce. Ona lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka ;) Ja właśnie częściej czytam fantastykę młodzieżową niż romanse. Jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńweruczyta
To nie jest książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńNa razie nie mojej półce od paru miesięcy czeka inna książka tej autorki i to na niej chcę się skupić.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ciekawa recenzja, ale nie przepadam za takimi książkami.
OdpowiedzUsuńKurczę, trochę obawiam się tej lektury :( Mam złe przeczucia, że jednak nie spodoba mi się za bardzo...
OdpowiedzUsuń