piątek, 23 lipca 2021

"Lekcja hiszpańskiego" - Aleksandra Pakuła.
Przemoc i rany, które nie chcą się goić.

Nie sztuką jest napisać romans, w którym banał ściga się z banałem. Prawdziwy kunszt to stworzenie historii, która coś po sobie pozostawi. Która oprócz wydźwięku stricte związanego z rozrywką, poniesie ze sobą jakiś przekaz. Sięgając po powieść „Lekcja hiszpańskiego” nieznanej mi dotąd autorki, Aleksandry Pakuła, miałam otrzymać jedną z nich. Książka miała okazać się głosem kobiet, które nigdy nie mogły go mieć. Tych, które albo bały się zawołać o pomoc, albo też wołały zbyt cicho. Czy tak faktycznie było? Co kryje się za całkiem apetyczną okładką? O tym w dzisiejszej recenzji.

ZARYS FABUŁY

Życie Adrianny okazało się być pasmem porażek. Kiedy wychodziła za mąż, wierzyła w miłość i świetlaną przyszłość. Niestety upływające dni i pozyskane doświadczenia skutecznie przekreśliły jej nadzieję. Teraz jest po rozwodzie. Czy czuje się wolna? Przegrana w starciu ze znanym adwokatem, który nigdy nie przyznałby się do przemocy, skutkuje koniecznością spłaty alimentów. Adrianna zostaje z niczym. Ucieczka od toksycznej relacji prowadzi ją do słonecznej Hiszpanii, a konkretnie do restauracji wujka, w której zostaje zatrudniona. To właśnie tam odkrywa swój talent i pasję do kuchni. To tam poznaje mężczyznę, który na nowo uczy ją wiary w uczucia. Tylko czy kiedy ludzie chowają pod maskami własne tajemnice i nieprzepracowane problemy, jest szansa na happy end?

OFIARA PRZEMOCY

Główna bohaterka powieści to kobieta, która miała okazję poznać smak porażki. Ukochany mąż, przystojny i sytuowany facet, okazał się być oschłym, nieszczędzącym przemocy tyranem. Który nie wahał się przed uszczypliwościami i dołowaniem Adrianny, kiedy ta potrzebowała wsparcia. Który w swoim okrucieństwie posuwał się jednak coraz dalej. Poraniona, z nadszarpniętym zaufaniem, długami i wsparciem ze strony przyjaciółki wyrusza w podróż życia. Nie siedzi biernie, a działa. Bo w rzeczywistości to zaradna babka, która w obliczu wyzwań potrafi zakasać rękawy. Nie tak łatwo jednak zapomnieć. Nie tak łatwo funkcjonować, kiedy przez tyle lat tkwiło się w ślepym podążaniu za lepszym jutrem, kiedy wokół czaiło się samo zło. A to dopiero początek… Zło nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.

O MIŁOŚCI I WŁASNYCH DEMONACH

Nie ma dobrego romansu, bez ciekawej kreacji męskiej postaci. Jest więc Maks, z którym Adriannie przychodzi pracować. Niestroniący od przelotnych miłosnych przygód, dobry w „te klocki”, wyznaczający granice. Facet, z którym dość szybko zaczyna łączyć ją pożądanie. Bo ono okazuje się o wiele bardziej klarowne i łatwiejsze w realizacji, aniżeli prawda i pokazanie tego, co tkwi w umyśle. Czy połączy coś więcej? Nie jednak na wątku miłosnym chciałam się skupiać, a na niemniej istotnym, mocno akceptowanym temacie przemocy – psychicznej i fizycznej. Tej, której na co dzień nie widać. Rozegranej za drzwiami pozornie „szczęśliwego” domu. Są ślady, te które pozostają z człowiekiem na zawsze, jest dręczenie, wykorzystywanie. Tym straszniejsze, kiedy ofiara nie potrafi się bronić w starciu z silniejszym nie tylko fizycznie, ale także psychicznie (i społecznie – jakkolwiek to zabrzmi) oprawcą. W takich momentach nieoceniona jest pomoc innych osób, ich wsparcie. I o tym jest ta książka. Autorka porusza także motyw trudnego rozstania z dzieckiem, dystansu, który rozdziera serce, a jednak kiedy nie ma innego wyjścia, człowiek jest w stanie zrobić wszystko.

W tle piękna Hiszpania, niezwykła tamtejsza kuchnia. Bohaterowie drugoplanowi, ci mniej i bardziej przychylni. Na pewno nie można się nudzić. Styl autorki jest lekki, w tekście czasami pojawiają się wulgaryzmy stosowane na potrzeby sytuacji, jednak całość zachowuje balans i normy dobrego smaku.

PODSUMOWANIE

„Lekcja hiszpańskiego” to bardzo adekwatny tytuł, jako że książka jest swoistą lekcją życia także i dla samego czytelnika. To debiut, ale jak najbardziej dopracowany i warty uwagi. Książka o miłości, pod powierzchnią której kryje się głębia i temat warty przegadania, o przemocy, walce o szczęście i demonach przeszłości. Polecam, wielbicielkom romansów i nie tylko.

wydawnictwo: Akurat
kategoria: romans
ilość stron: 415
data wydania: 21 lipca 2021
 

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Akurat.


2 komentarze:

  1. Ciekawy debiut. Dobrze wiedzieć, że warto zajrzeć do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam różne opinie o tej książce i nie były zachęcające.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...