piątek, 27 grudnia 2019

"The Darkest Star. Magiczny pył" - J.L. Armentrout.
Spin-off serii LUX, czyli miłość po inwazji.


Czy nasza planeta jest jedyną, na której toczy się życie? Czy człowiek ma wyłączność, jeśli chodzi o dominację ras? A może gdzieś we wszechświecie istnieje inna, nieznana nam cywilizacja, która pewnego dnia postanowi dać o sobie znać? Tyle słowem wstępu, ponieważ w cyklu Lux autorstwa Jennifer L. Armentrout przybyli spoza Ziemi Luksjanie zdążyli już mocno zaznaczyć pośród ludzi swoją obecność. A niektórzy  z nich okazali się prawdziwie fascynujący. Autorka wychodzi zatem naprzeciw swoim fanom oferując spin-off cyklu, pt. „The Darkest Star”. Poznajcie siedemnastoletnią Evie i tajemniczego Luca. Jeżeli jesteście fanami historii spod gatunku paranormal romance tudzież fantasy, zapraszam na recenzję.

ZARYS FABUŁY
Ziemia mocno odczuła obecność Luksjan, którzy nadal stąpają po planecie człowieka. Jednym z miejsc, w których można ich spotkać, jest klub Foretoken. To właśnie tam ludzie i kosmiczni przybysze mogą spotykać się bez poniesienia większych konsekwencji. Prawie… Kiedy do klubu, w tajemnicy przed matką, wybiera się Evie nie ma pojęcia, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. A wszystko dlatego, że poznała Luca. A Luc miał okazję poznać już wcześniej jej rodzinę i to od mało pochlebnej strony. Zainteresowana nowopoznanym światem Evie nie odpuszcza, pchając się w coraz większe niebezpieczeństwo. Zafascynowana Luc’kiem poznaje kolejne tajemnice nie zdając sobie sprawy z tego, że czasami niewiedza bywa błogosławieństwem. Luc nie jest jednak Luksjanem. Jest kimś znacznie potężniejszym…

Kiedy zaczynają ginąć kolejne dziewczyny, robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Czy Evie ujdzie z życiem? Kim tak naprawdę jest Luc i jaką prawdę o sobie samej odkryje bohaterka?

ON KOGOŚ MI PRZYPOMINA…
Evie to młoda dziewczyna, która – jak się okazuje – tak naprawdę niewiele dotąd wiedziała o otaczającym ją świecie. Żyjąc w bańce błogiej nieświadomości tak mocno fascynuje się odkrywaniem prawdy, że naiwnie ryzykuje. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, a jednak je bagatelizując. Luc to w dużej mierze Daemon, czyli główny bohater kolejnych tomów serii LUX. Mroczny, pełen zagadek, niebezpieczny, budzący ciekawość, a zarazem zachowujący się w nie do końca zrozumiały sposób. Do czasu. Nie mam nic przeciwko powieleniu osobowości, bo zdaję sobie sprawę, że nie tak łatwo w książce tego samego cyklu naszkicować inną męską, a zarazem ciemną pod względem charakteru postać. I choć pomiędzy tą dwójką przez długi czas nie dopatrzyłam się chemii, z czasem zaczęło się coś dziać.  


ŻYCIE PO INWAZJI
Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy ludzie doszli już do siebie po wielkiej inwazji Luksjanów, którzy chcieli przywłaszczyć sobie Ziemię na własność. Życie wróciło do normy i choć wiele osób poniosło śmierć, rodziny zdążyły na nowo ułożyć sobie priorytety i codzienny rytm. Nie brakuje jednak niejasności związanych z klubem Foretoken, w którym można spotkać prawdziwych, aczkolwiek niejednokrotnie przystojnych przybyszy spoza planety. Z jednej strony nie dzieje się nic spektakularnego, z drugiej zaczynają ginąć kolejne dziewczyny, którym było dane widzieć zbyt wiele. Historia nabiera tempa. Do tego wszystkiego w domu Evie zjawia się Luc, który najwyraźniej… zna już jej mamę. I działa to też w drugą stronę. Zaszokowana dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec wcale nie był tym, za kogo go miała. Autorka sprytnie łączy ze sobą kolejne wątki, nie ograniczając się wyłącznie do uproszczonych konstrukcji fabuły. Jest dynamicznie, pojawiają się zwroty akcji i nowe fakty, którym ja z czystą przyjemnością po prostu się przyglądałam.

WĄTEK MIŁOSNY
Wątek miłosny nie jest nachalny. Rozwija się etapowo, oczywiście bazując na pewnych zbiegach okoliczności, niemniej jednak trzeba sobie poczekać na rozwój sytuacji, której towarzyszą rozliczne pytania, poznawanie siebie nawzajem, troska i elementy paranormal. Nie jest to jedna z tych powieści, w których uczuciowe „ochy i achy” wychodzą na pierwszy plan. A wyważona tematyka sprawia, że „The Darkest Star” może okazać się książką, która przypadnie do gustu wielbicielkom różnych gatunków.


DLA KOGO?
Dlaczego „wielbicielkom”? Bo to historia raczej dla dziewczyn. Dla fanek historii fantasy z romantycznym akcentem. Może niekoniecznie dla starszych czytelniczek, a dla młodzieży. Jako że książka stanowi spin-off serii, radziłabym wpierw zapoznać się z losami poprzedników świata LUX, niemniej jednak na upartego można sięgnąć po tą powieść bez znajomości innych tomów, w końcu dotyczy ona losów zupełnie nowej pary. Chcecie przekonać się o tym, że przybysze z innej planety potrafią być równie rozpalający jak nasi ludzcy mężczyźni? Zobaczcie co ma Wam do zaoferowania Jennifer L. Armentrout.

wydawnictwo: Filia
cykl: Origin (tom 1)
kategoria: paranormal romance
ilość stron: 472
data wydania: maj 2019

Recenzja powstała we współpracy z księgarnią inverso.pl, która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję.


12 komentarzy:

  1. Nie czytałam poprzedniej części autorki, dzieki której ta powstała. Ja mam pecha do paranolmalnych romansów. Jeszcze nie wiem czy po nią sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię mroczne książki, ale nie przepadam za młodzieżową literaturą... może kiedyś powinnam się skusić i dać szansę. Zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie sięgnę po tę książkę
    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że wątek miłosny nie jest nachalny. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skreślam tej książki całkowicie, ale w najbliższym czasie jej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja raczej nie planuję sięgać po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nie dla mnie, ale kto wie mogłaby mnie zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tej serii, więc nie skuszę się na tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam serię Lux i była fajna:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...