Historia o młodych ludziach wkraczających w dorosłość, usnuta z rozterek, problemów i młodzieńczych celów. Taka, która funduje burzę emocji. Macie ochotę na stare dobre New Adult w wydaniu autorki, która na naszym rynku wydawniczym nie jest już obca? Zapraszam do zapoznania się z paroma słowami na temat powieści "Dręczyciel" Penelope Douglas.
ZARYS FABUŁY
Beztroskie życie Tate zmieniło się w ścieżkę usłaną wieloma przeszkodami. Śmierć matki okazała się pierwszym z trudnych do zniesienia ciosów, jednak najbardziej bolą te rany, które dawkowane etapowo nie potrafią się zagoić. Ich fundatorem stał się zaś Jared, dawny przyjaciel, który nie wiadomo dlaczego obrał sobie dziewczynę za cel. Z dnia na dzień, zrywając więź zaufania uczynił z niej swoją ofiarę, dbając o to, by stała się pośmiewiskiem pośród rówieśników. Dlaczego?
Powracając z rocznego pobytu w Paryżu Tate postanawia zawalczyć z wrogiem odpierając serwowane ataki. Trudno jednak nienawidzić kogoś, z kim kiedyś było się tak blisko. Przystojny Jared zafundował jej morze łez, zabrał szacunek i radość. Czy skradnie jej coś jeszcze? Co skrywa chłopak, który nagle tak bardzo się zmienił? Czy Tate dotrze do jego tajemnic? Czy można zatrzeć ślady wielkiej przyjaźni z przeszłości i jak wielka granica dzieli nienawiść… od miłości?
ONA, ON, NIENAWIŚĆ I…
Młodziutka Tate straciła matkę, jednak nie może narzekać na kontakty z wspierającym ją ojcem. Ma przyjaciółkę, dach nad głową, posiada dobrą i wrażliwą duszę i chociaż potrafi dokopać, mięknie w towarzystwie człowieka, który wyraźnie ją krzywdzi. Prosta, niewyidealizowana, bardzo sympatyczna postać, z którą naprawdę można się identyfikować. Nieczęsto mam okazję poczuć tak wielką nić porozumienia z bohaterką skradającą serce chłopaka, o którego względy poniekąd sama chętnie bym zabiegała. Dlaczego? Ano bo urok tkwi w łobuzach…
Jared z kolei sprawia wrażenie totalnego dupka. Potrafiący dawać się we znaki, w tym całym swoim okrutnym zachowaniu wywołuje przyspieszone bicie serca. To niedorzeczne, by odczuwać pociąg do kogoś takiego. A jednak, to właśnie Jared. Kto nie postanowi zapoznać się z nim bliżej, nie będzie miał okazji przekonać się o tym, co mam na myśli.
Tuż za niesamowitą, jakże wiarygodną kreacją postaci pierwszoplanowych
stoi szereg bohaterów stanowiących doskonałe tło.
Wielkie przyjaźnie i wielkie rozczarowania. Ludzie warci zaufania i ci niezasługujący
na jedno spojrzenie. Cisi dobroczyńcy oraz ci bazujący na pozorach. Świetna
mieszanka młodzieży, która próbuje odnaleźć swoje miejsce potykając się
podczas krętej drogi do mety zwanej szczęściem.
Nie zapomniała autorka o wątkach pobocznych dotyczących rodzinnych problemów, przemocy, agresji, nałogów czy śmierci. A wszystko serwowane w odpowiednich dawkach tak, by powieść nie straciła na naturalności. Porywające dialogi wywołujące ból, radość, pobudzające do życia nadzieję, ale i współczucie. I ta niegasnąca namiętność, która wręcz prosi się o eksplozję. A ta dłuuuugo nie nadchodzi. Podobało mi się to, że nawet w ostatnim momencie Penelope Douglas postanowiła zawalczyć o uwagę czytelnika stawiając wszystko pod znakiem zapytania. Genialne.
PODSUMOWANIE
Życzę Wam z całego serca, byście mieli szansę przeczytać tę książkę. Jeżeli lubicie New Adult i piękne historie o miłości, biegnijcie do księgarni. Naprawdę. To jedna z tych, które od razu chciałoby się pożreć w całości. Razem z finałem. Było tutaj wszystko, co powinna mieć dobra powieść tego gatunku. Kac książkowy murowany. POLECAM!
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz