Mówi się nie od dziś, i wiele w tym racji, że kłamstwo ma zawsze bardzo krótkie nogi. A człowiek brnie w wyssane z palca opowieści dla jakichś konkretnych celów i ideałów, które finalnie często prowadzą tylko i wyłącznie do mniejszej czy większej katastrofy. Dlaczego zaczynam w tak umoralniający sposób? Ano dlatego, że właśnie skończyłam swoją literacką przygodę z powieścią „Zbyt piękne, by było prawdziwe” autorstwa K. Bromberg, która dotarła do mnie dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Czwarty tom serii Bezwzględna gra to kolejna odsłona romantycznej prozy autorki, z którą znam się nie od dziś. Czy refleksje dotyczące kłamstwa to jedyne, co wyniosłam z lektury? Czego jeszcze możecie spodziewać się na jej kartach? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Kiedy w ręce agentki sportowej, Chase Kincade, trafia pewien list, wyrusza w podróż mającą na celu odszukanie pewnego mężczyzny. I odkrycie jego historii. Zdaje się, że pośród niespełnionych marzeń nieznajomego kryje się pewien sekret, który należałoby rozwikłać. Docierając do niewielkiego miasteczka, kobieta rozpoczyna swój plan. Chce znaleźć Ryana, utalentowanego bejsbolistę, który pomimo wielkiego sportowego daru z jakichś powodów musiał wszystko porzucić.
Zahaczając o okoliczny pub, Chase poznaje tajemniczego barmana, Gunnera Camdena, weterana wojennego, który wrócił z pola walki okryty chwałą bohatera. Nie ma pojęcia, że za jego humorem i pozytywną energią kryje się porzucona przeszłość i przekreślone marzenia. Podając się za kogoś zupełnie innego, Chase powoli się do niego zbliża. Kłamiąc, nie przewidziała, że pomiędzy nią, a Gunnerem zrodzi się zupełnie nieplanowane uczucie. Tylko czy prawdziwa miłość może zostać zbudowana na nieprawdzie? Co się stanie, kiedy sekrety opuszczą swoje kryjówki?
BOHATEROWIE I ICH NIEPRAWDZIWE TOŻSAMOŚCI
Stąpająca po pierwszym planie powieści Chase Kincade to zdolna, młoda, ciężko pracująca na sukces rodzinnej firmy dziewczyna. Wraz z każdy dniem zyskująca w oczach bliskich, zawsze widziana jako perfekcjonistka, której brakuje tylko jednego. Faceta i miłości. Gotowa na podjęcie wyzwania postanawia wyruszyć w podróż tropem pewnego zagubionego przez lata listu. A że jest zaradna, pomysłowa, kontaktowa i wie co kiedy i komu należy powiedzieć, sprawia wrażenie intrygującej postaci. Polubiłam ją, bo była zrównoważona, zgrabnie poruszająca się pomiędzy mocnymi cechami, a subtelną kobiecością. Gunner Camden z kolei, weteran wojenny, to lubiany w miasteczku barman i zarazem współwłaściciel lokalu Masakra. Towarzyski, potrafiący zagadać do pięknej kobiety, obyty i podziwiany, głęboko w sercu spycha żal. Wszak skomplikowane rodzinne relacje doprowadziły do utraty jego marzeń. Kim tak naprawdę jest? Ta dwójka bazuje na kłamstwach, ale warto jej kibicować. Tutaj nie ma złych intencji, jest za to chemia, której nie da się zaprzeczyć.
NIESPEŁNIONE MARZENIA I NIEPLANOWANE UCZUCIA
Fabuła powieści, po przeczytaniu okładkowego streszczenia, wydaje się odrobinę poplątana. Z tego wszystkiego wyciąga się za to czytelny wniosek – kłamstwa bardzo mącą i nie prowadzą do niczego dobrego. Psują. I to właśnie kłamstwo przewija się w tej powieści wielokrotnie, jako motyw przewodni. Zarówno w przypadku ukrywanej osobowości, prawdziwych intencji i mataczenia w przeszłości. K. Bromberg proponuje swoim czytelnikom książkę o miłości. Mamy zabawne rozmowy, jest namiętność, dość przewidywalny bieg zdarzeń, chociaż pomysł na ramy tej książki wydaje mi się całkiem oryginalny. Pojawia się wątek trudnych zdarzeń mających miejsce w zamierzchłych czasach. Są zagubione marzenia, które zaprzepaścił bohaterowi ktoś, kto raczej powinien wspierać. Jest temat codzienności wojennych weteranów, choć raczej nieszczególnie wychodzący na prowadzenie i bardzo przyjemne tło małomiasteczkowej społeczności, w której wszyscy się znają, wspierają i lubią. A ja przepadam za książkami, których akcja dzieje się z dala od wielkich miast.
PODSUMOWANIE
„Zbyt piękne, by było prawdziwe” to w mojej ocenie jeden z lepszych tomów serii Bezwzględna gra, bo mam wrażenie, że czymś się wyróżniał. Historia miłosna uwita pośród kłamstw i trudnych rodzinnych relacji, z satysfakcjonującym finałem i przywołującym ciepło tłem małego amerykańskiego miasteczka. Książka, która nie jest głęboka, ale niesie nadzieję na sprawiedliwość w świecie, w którym ktoś często podkłada pod nogi kłody, byleby tylko realizować swoje własne, ambitne cele. Po trupach, jak to mawiają. Podobała mi się, kibicowałam bohaterom i miło spędziłam z nią czas. Dla mnie siedem z plusem na dziesięć.
Sprawdź także inne nowości na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej, która przeznaczyła niniejszą powieść do recenzji. Serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz