Podróże, inne kultury,
ciekawe tradycje, obrzędy i odmienne modele rodziny. To właśnie bardzo mnie
pasjonuje. Uwielbiam zwiedzać świat! Wiadomo jednak, że nie zawsze można sobie
pozwolić na to, by pojechać w każde miejsce, o jakim się tylko pomyśli. A co
może bardziej odzwierciedlić urok obcych kultur, aniżeli reportaże z podróży,
napisane przez inne osoby?
Od lat więc kocham książki
podróżnicze. Wojciech Cejrowski i Martyna Wojciechowska – to elita, którą
uwielbiam najmocniej. O wiele niżej w moim rankingu leżą dzieła pani Beaty
Pawlikowskiej – ale to już inna historia. Pewnego razu jednak, przeglądając
ciekawe strony dotyczące podróżowania, natknęłam się na książkę o tytule „Poza
utartym szlakiem”. Krótkie streszczenie, które bardzo mnie zainteresowało,
brzmiało tak:
„Reportaże z siedemnastu niezwykłych podróży w różne
części świata. Azerbejdżan, Bangladesz, Filipiny, Gruzja, Gwatemala, Indonezja,
Jemen, Kaszmir, Kazachstan, Liban, Nepal, Macedonia, Mongolia, Pakistan, Rosja,
Sudan Południowy, Tajlandia, Ukraina. Historie pełne świszczących nad uchem
kul, śmiechu dzieci, stukających butelek i lamentu religijnych męczenników.
Niezwykłe miejsca i ludzie.”
Nie zastanawiając się
długo, zamówiłam sobie książkę Internetem i wyczekiwałam listonosza. Sam tytuł
brzmiał bardzo ciekawie – „Poza utartym szlakiem”. Podróżując z biurem podróży,
widzimy to, co widzą tysiące. Idąc jednak z dala od wyznaczonego szlaku, mamy
okazję przeżyć coś indywidualnego, nie robionego na pokaz, a więc bardzo
prawdziwego.
Książka faktycznie jest zbiorem
prac kilkunastu osób. Możemy w niej przeczytać o różnych zakątkach świata – od Ukrainy,
po Sudan czy Bangladesz. Każda historia niesie ze sobą coś nowego. Każda
charakteryzuje się odrębnym stylem pisania i odrębną akcją. Toteż i ja mam różne
opinie co do każdej z tych opowiastek. Jedne z nich wydały mi się nużące –
szczególnie te na początku. Były takie, które przedstawiały zbyt dużo przeszłej
historii i miałam wrażenie, że przecież o tym mogę przeczytać w Internecie, w
pierwszej lepszej wirtualnej encyklopedii. Były jednak i takie, które mnie nie
zawiodły. Wspomnę więc o kilku z nich, nie zdradzając jednak szczegółów. W
pamięci utkwiła mi przykładowo historia ludzi, którzy udali się do Bangladeszu
pracować w szpitalu w roli wolontariuszy. W miejscu, gdzie ludzka śmierć jest o
wiele częstsza niż u nas, zaś niektóre z chorób są wywoływane przez chociażby
warunki panujące w miejscach opieki zdrowotnej. Przeżycia opisane w tym
reportażu są naprawdę ciekawe, ale zarazem i bardzo przerażające. Ciekawe były
też reportaże dotyczące pracy w roli nauczyciela w Nepalu, gdzie szkolnictwo
także znacznie odbiega od tego, które znamy na co dzień. Możemy przeczytać też
o Filipinach, gdzie ludzie biczują się i krzyżują na własne żądanie, o
Kazachstanie, gdzie przemieszczanie się bywa nie lada wyczynem oraz o samotnym
przedzieraniu się przez syberyjskie lasy i spaniu w namiocie z myślą, że
dookoła żyją najgroźniejsze niedźwiedzie na świecie.
Mogę powiedzieć, że to
jest właśnie to, czego teraz potrzebowałam. Oczami wyobraźni znowu mogłam
krążyć po całym świecie. I chociaż niektóre z reportaży autentycznie mnie
nudziły, to wiele z nich odratowało reputację książki.
Te opowiastki to także
nadzieja na to, że nie zawsze potrzebna jest fura pieniędzy po to, aby
zwiedzać. Nieraz wystarczy wziąć plecak i ruszyć uzbrojonym tylko w ogrom chęci
i odwagi. Bo to niewątpliwie jest do tego najbardziej potrzebne.
Książka „Poza utartym
szlakiem” to wspólne przedsięwzięcie Oficyny Wydawniczej Mercator oraz portalu
Peron4.pl (o niezależnym podróżowaniu). Moim zdaniem, warto ją polecić. Stąd
zachęcam wszystkim zagorzałych podróżników oraz nawet i tych, którzy wolą
siedzieć w ciepłym domu z pilotem od telewizora w ręku. Być może takowi sami
odkryją w sobie nową pasję i ruszą w świat. Ja niewątpliwie po przeczytaniu tej
książki mam taką chęć!
Moja ocena – 4,5 / 5
Raczej nie jestem skłonna do czytania tego typu książek. Jestem światofobem.
OdpowiedzUsuń