czwartek, 28 stycznia 2021

Prolog i pierwszy rozdział "Słodkiej pokusy" - Cora Reilly.
Zapowiedź.

Jednotomowa historia autorki słynnych „Złączonych”!


Po stracie żony Cassio zostaje sam z dwójką małych dzieci. Musi szybko znaleźć dla nich matkę, a dla siebie kobietę, która ogrzeje jego łóżko.

Cassio ma władzę, a wraz z nią obowiązki. Mafioso doskonale wie, że w jego świecie posiadanie żony jest nakazem, bo nie ma niczego ważniejszego od tradycji i honoru. I z tego powodu żeni się z osiemnastoletnią dziewczyną.

Giulia zawsze zdawała sobie sprawę, że poślubi mężczyznę, którego wybierze dla niej ojciec. Ale nie przypuszczała, że będzie on dużo starszy od niej. Nagle musi zostać matką dwójki maluchów, kiedy nigdy nie trzymała niemowlaka w ramionach. Giulia szybko się zorientuje, że Cassio nie jest zainteresowany związkiem z nią. Szukał jedynie niani dla swoich dzieci.

Jednak dziewczyna postanowi zawalczyć o swoją wizję szczęścia.

PROLOG

Cassio 

Spojrzałem na swoje zakrwawione dłonie, a potem na bezwładne ciało mojej żony. Ostrożnie przymknąłem drzwi na wypadek, gdyby przyszedł Daniele. Nie powinien oglądać więcej takich rzeczy. Czerwone róże, które gosposia kupiła dla Gai z okazji naszej ósmej rocznicy ślubu, leżały obok zwłok, zgniecione i połamane. Czerwone róże pasowały do krwi na prześcieradle i jej białej sukni.

            Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do ojca.

            – Cassio? Nie masz dziś aby rezerwacji na kolację z Gaią?

            – Gaia nie żyje.

            Cisza.

            – Możesz powtórzyć?

            – Gaia nie żyje.

            – Cassio…

            – Ktoś musi posprzątać, zanim dzieci to zobaczą. Przyślij ekipę sprzątającą i zawiadom Lucę.


ROZDZIAŁ PIERWSZY

Cassio 

Gdy umiera ci żona, spodziewasz się po sobie smutku i rozpaczy, ale patrząc, jak opuszczają jej trumnę do dołu, czułem jedynie złość i rozgoryczenie.

            Wzięliśmy ślub osiem lat temu. Śmierć zakończyła nasze małżeństwo w rocznicę. Stosowny koniec związku, który od samego początku był skazany na niepowodzenie. Może to przeznaczenie chciało, że akurat dziś wypadł najgorętszy dzień roku. Pot spływał mi po czole i skroniach, ale łzy się nie pojawiły.

            Ojciec ścisnął mocniej moje ramię. Dodawał otuchy mnie czy sobie? Od czasu trzeciego zawału wyglądał kiepsko, a śmierć Gai na pewno mu nie pomogła. Spojrzał mi w oczy – martwił się. Zaćma zamgliła mu wzrok. Z każdym dniem jakby coraz bardziej się rozmywał. Im stawał się słabszy, tym ja musiałem być silniejszy. Jeśli będziesz wyglądał na słabego, mafia zeżre cię na śniadanie.

            Kiwnąłem mu delikatnie głową, po czym obróciłem się z powrotem w stronę grobu, zachowując kamienną twarz.

            Stawili się wszyscy podszefowie z rodziny mafijnej. Nawet nasz capo Luca Vitiello, przyjechał z żoną z Nowego Jorku. Wszyscy mieli takie same, uroczyste miny – idealne maski, dokładnie takie jak moja. Kilka chwil później składali mi kondolencje, szeptali fałszywe słowa pocieszenia, choć plotki na temat przedwczesnej śmierci mojej żony już między nimi krążyły.

            Cieszyłem się, że Daniele i Simona są za mali, żeby coś z nich zrozumieć. Nie wiedzieli, że ich matka umarła. Nawet dwuletni Daniele nie pojmował jeszcze znaczenia słowa „śmierć”. A Simona… Została osierocona przez matkę w wieku czterech miesięcy.

            Przeszyła mnie kolejna fala wściekłości, ale od razu ją stłumiłem. Nieliczni z otaczających mnie mężczyzn byli moimi przyjaciółmi, większość węszyła za oznakami słabości. Byłem młodym podszefem, według wielu zbyt młodym, ale Luca ufał w to, że rządzę Filadelfią żelazną ręką. Nie zamierzałem go zawieść, mojego ojca również.

            Po pogrzebie zebraliśmy się w mojej posiadłości na obiad. Sybil, moja gosposia, podała mi Simonę. Maleńka całą noc płakała, ale teraz twardo spała w moich ramionach. Daniele uwiesił się na mojej nodze; wyglądał na zdezorientowanego. Szukał bliskości po raz pierwszy od śmierci Gai. Czułem na sobie te wszystkie pełne współczucia spojrzenia. Sam z dwojgiem dzieci, taki młody jak na tak odpowiedzialną funkcję w rodzinie… Wypatrywali choć najdrobniejszego pęknięcia w mojej fasadzie.

            Podeszła matka, uśmiechnęła się smutno i wzięła ode mnie Simonę. Zaproponowała, że zajmie się dziećmi, ale miała sześćdziesiąt cztery lata i musiała dbać o ojca. Zebrały się wokół nas moje siostry i gruchały do Daniele. Mia wzięła go na ręce i mocno przytuliła. One też oferowały pomoc, ale wszystkie miały już własne małe dzieci i mieszkały daleko – z wyjątkiem Mii.

            – Synu, wyglądasz na zmęczonego – zauważył ojciec.

            – Niewiele ostatnio sypiam. – Od śmierci matki Daniele i Simona zasypiali na najwyżej dwie godziny. Przypomniałem sobie zakrwawioną suknię Gai, ale szybko odpędziłem tę wizję.

            – Musisz poszukać dzieciom matki – dodał, opierając się całym ciężarem ciała na lasce.

            – Mansueto! – krzyknęła matka. – Przecież dopiero pogrzebaliśmy Gaię.

            Ojciec poklepał ją po ramieniu, ale patrzył na mnie. Wiedział, że nie potrzebuję dużo czasu na opłakiwanie Gai, ale musieliśmy dbać o pozory przyzwoitości. Nie wspominając o tym, że nie byłem pewien, czy chcę w życiu kolejnej kobiety. Ale moje zachcianki się nie liczyły. Żelazne zasady i tradycje decydowały o każdym aspekcie mojego życia.

            – Dzieci potrzebują matki, a ty kogoś, kto o ciebie zadba. – Ojciec nie ustępował.

            – Gaia nigdy o niego nie dbała – mruknęła Mia. Ona również nie wybaczyła mojej świętej pamięci małżonce.

            – Nie tutaj, nie teraz – syknąłem. Prychnęła, ale się zamknęła.

            – Zakładam, że masz już na oku jakąś kandydatkę dla Cassia – zwróciła się do ojca moja najstarsza siostra Illaria, przewracając przy tym oczami.

            – Każdy kapitan i podszef z córką na wydaniu pewnie już dzwonił do ojca – stwierdziła cicho Mia.

            Ojciec jeszcze ze mną o tym nie rozmawiał, bo wiedział, że będę się buntował. Nie zmienia to faktu, że Mia zapewne miała rację. Byłem łakomym kąskiem – jedynym nieżonatym podszefem w całej mafii.

            Podeszli do mnie Luca i jego żona Aria. Dałem krewnym znak, żeby zamilkli. Luca jeszcze raz uścisnął mi dłoń, a Aria uśmiechnęła się do moich dzieci.

            – Jeżeli będziesz chciał trochę odpocząć od obowiązków, daj mi znać – powiedział.

            – Nie – odparłem machinalnie. Gdybym teraz oddał swoje stanowisko, już bym go nie odzyskał. Filadelfia była moim miastem i zamierzałem nim rządzić.

            Luca pochylił lekko głowę.

            – Wiem, że to kiepska pora na tę sprawę, ale zwrócił się do mnie wuj Felix.

            Ojciec kiwnął głową, jakby wiedział, do czego Luca zmierza.

            – To rozsądny pomysł.

            Zaprosiłem ich gestem do ogrodu.

            – O co chodzi?

            – Gdybym nie znał okoliczności śmierci twojej żony, nie wyciągałbym tego tematu dzisiaj. To brak szacunku. – Luca wiedział tyle, ile ja mu powiedziałem.

            Ojciec pokręcił głową.

            – Nie możemy czekać przez wymagany rok. Moje wnuki potrzebują matki.

            – O czym chcesz pomówić? – zapytałem Lucę. Drażniło mnie, że on i ojciec wiedzą, o co chodzi i nie chcą mnie wtajemniczyć.

            – Mój wuj Felix ma córkę, która nie została jeszcze nikomu obiecana. Może zostać twoją żoną. Cassio, związek pomiędzy Filadelfią i Baltimore wzmocniłby twoją władzę – powiedział w końcu Luca.

            Felix Rizzo rządził Baltimore jako podszef mafii. Zdobył tę pozycję dzięki małżeństwu z jedną z ciotek Luki, a nie dzięki temu, że nadawał się do tej roboty, ale facet był w miarę znośny. Nie pamiętałem jego córki.

            – Czemu nie ma jeszcze męża? – Córka tak wysoko postawionego mafiosa od lat powinna być zaręczona… Chyba że coś z nią nie tak.

            Luca i ojciec wymienili porozumiewawcze spojrzenia, przez co od razu się zaniepokoiłem.

            – Była przyrzeczona jednemu z naszych kapitanów, ale zginął w zeszłorocznym ataku Braci.

            Ojciec momentalnie dostrzegł obawę rysującą się na mojej twarzy, więc dodał pośpiesznie:

            – Nie poznała go. Widziała go raz w życiu, jako dwunastolatka.

            Wiedziałem, że to nie wszystko.

            – Mógłbyś się z nią ożenić na początku listopada. Minęłoby trochę czasu od pogrzebu Gai…

            – Dlaczego akurat w listopadzie?

            – Bo wtedy kończy osiemnaście lat – odpowiedział Luca.

            Spojrzałem z niedowierzaniem na niego, a potem na ojca. Powariowali?

            – Dziewczyna jest prawie czternaście lat młodsza ode mnie!

            – Cassio, w twojej sytuacji to najlepsza opcja – rzucił ojciec z naganą w głosie. – Wszystkie inne dostępne córki wysoko postawionych ludzi są jeszcze młodsze. A biorąc pod uwagę twoje przejścia, wątpię, byś wolał wdowę.

            – To nie najlepszy moment na tę rozmowę – stwierdziłem z zaciętą miną.

            – Nie zwlekaj zbyt długo. Felix chce znaleźć kogoś dla Giulii jak najszybciej – powiedział Luca, przechylając lekko głowę.

            Przytaknąłem sztywno i wróciłem do środka. Matka próbowała uspokoić Simonę, która w międzyczasie się rozpłakała, a Mia wyprowadzała z pokoju rozwrzeszczanego Daniele. Naprawdę potrzebowałem żony. Ale dziś mój umysł nie był w stanie podjąć decyzji w tej sprawie.

 

***

Faro podał mi martini, po czym usiadł ciężko na drugim fotelu w moim gabinecie.

            – Cassio, wyglądasz jak gówno.

            – Kolejna bezsenna noc – odparłem z bladym uśmiechem.

            Upił łyk drinka i spojrzał na mnie krytycznie.

            – Zgódź się na propozycję Rizza. Potrzebujesz żony. I możesz ją mieć za niecałe cztery miesiące. Rozpaczliwie chce mieć cię w rodzinie, chce, żebyś ocalił mu dupsko. Inaczej nie czekałby tak długo, aż się namyślisz. Na pewno mógł w tym czasie znaleźć córce innego męża.

            Wypiłem połowę martini jednym haustem.

            – Prawie czternaście lat różnicy. Zdajesz sobie sprawę, że ta dziewczyna nie ma jeszcze osiemnastu lat?

            – No to będziesz musiał ożenić się z jakąś wdową. Naprawdę chcesz kobiety wspominającej innego faceta, po tej sprawie z Gaią? – zapytał cicho.

            Skrzywiłem się. Przez cały ten czas próbowałem zapomnieć o Gai. Nawet Daniele przestał pytać o mamę, chyba do niego dotarło, że już nie wróci. Zrobił się strasznie milczący, niemal w ogóle się nie odzywał.

            – Nie – rzuciłem ostro. – Żadnych wdów. – Po pierwsze nie miałem ochoty ryzykować powtórki z rozrywki, po drugie wszystkie wdowy na rynku miały dzieci, a nie chciałem, żeby Daniele i Simona musieli z kimś rywalizować o uwagę rodziców. Potrzebowali całej troski i miłości, jaką mogli dostać. Cierpieli, a ja, jak bardzo bym się nie starał, nie mogłem ofiarować im tego, czego potrzebowali.

            – Na miłość boską, zadzwoń do Rizza. W czym problem? Dziewczyna lada dzień będzie pełnoletnia.

            Spojrzałem na niego groźnie.

            – Inni faceci pozabijaliby się nawzajem za młodą, seksowną dziewczynę w łóżku. Tobie podają ją na srebrnej tacy, ale musisz wiecznie szukać problemów.

            – Gdybyśmy nie przyjaźnili się od dziecka, to za ten ton pozbawiłbym cię ciężaru dźwigania jednego z palców – powiedziałem.

            – W takim razie dobrze, że się przyjaźnimy – odparł, unosząc kieliszek.

 

***

Po kolejnej nocy wypełnionej dziecięcym płaczem, z samego rana zadzwoniłem do Felixa.

            – Halo, Felix? Mówi Cassio.

            – Cassio, co za przyjemność! Tuszę, że podjąłeś decyzję odnośnie związku z moją córką?

            – Chciałbym się z nią ożenić. – To nie do końca prawda, dziewczyna była po prostu jedyną nadzieją na ocalenie mnie przed wariatkowem. – Nie mogę długo czekać. Wiesz, że mam dwoje małych dzieci, które potrzebują matki.

            – Ależ naturalnie. Giulia jest bardzo troskliwa. Możemy ustalić datę na początek listopada, dzień po jej osiemnastych urodzinach?

            Zacisnąłem zęby.

            – W porządku, brzmi rozsądnie.

            – Chciałbym, żebyście się wcześniej poznali. Ustalimy szczegóły przyjęcia. Zorganizowanie hucznego wesela tak szybko będzie sporym wyzwaniem.

            – Zależy ci na wielkiej fecie?

            – Tak. Giulia to nasza jedyna córka i moja żona chce przygotować coś wyjątkowego. Przy naszym synu nie mogła się spełnić w tym względzie. Nie wspominając o fakcie, że przy naszym statusie, będzie to ważne wydarzenie towarzyskie.

            – Nie dam rady włączyć się w planowanie. Mam dość na głowie, więc twoja żona będzie musiała się wszystkim zająć.

            – To żaden problem. Omówimy szczegóły, gdy przyjedziesz, dobrze? Kiedy dałbyś radę się zjawić?

            Sybil i tak zamierzała spędzić u nas cały weekend, żeby mieć oko na dzieci.

            – Za dwa dni, ale będę musiał szybko wracać.

            – Doskonale. Cassio, dokonałeś dobrego wyboru. Giulia jest wspaniała.

 

Giulia

Tata dziwnie zachowywał się przy kolacji. Zerkał na mnie co chwilę, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił się przemóc. Z kolei mama wyglądała, jakby dostała właśnie zaproszenie na ekskluzywną letnią wyprzedaż Chanel.

            Zjadłam i czekałam, aż tata pozwoli mi odejść od stołu. Chciałam dokończyć obraz, który zaczęłam tego ranka. Nauka skończona, więc poświęcałam większość czasu na doskonalenie umiejętności malarskich.

            Ojciec głośno odchrząknął.

            – Musimy z tobą porozmawiać.

            – Okej… – odparłam powoli. Ostatnim razem po podobnym wstępie ojciec poinformował mnie, że mój narzeczony zginął w napadzie Braci. Nie zabolało mnie to tak, jak być może powinno, biorąc pod uwagę plany na przyszłość, ale spotkałam tego mężczyznę raz, i to dawno temu. Tylko matka zalewała się łzami, ale głównie dlatego, że po jego śmierci zostałam siedemnastolatką bez narzeczonego. A to pachniało przecież skandalem.

            – Znaleźliśmy ci nowego męża.

            – Och – skwitowałam. Oczywiście, spodziewałam się, że wkrótce mnie za kogoś wydadzą, ale liczyłam, że, ze względu na wiek, przynajmniej włączą mnie w proces wyboru męża.

            – Jest podszefem! – zakrzyknęła mama, cała promieniejąc radością.

            Uniosłam brwi. Nic dziwnego, że się ekscytowała. Mój świętej pamięci narzeczony był zaledwie synem kapitana, czyli, w opinii mamy, nie było się czym podniecać.

            Próbowałam sobie przypomnieć podszefów w moim wieku, ale nic nie wymyśliłam.

            – A kto to taki?

            – Cassio Moretti – odparł ojciec, unikając mojego spojrzenia.

            Opadła mi szczęka. Gdy tata czuł potrzebę spuszczenia ciśnienia, często rozmawiał ze mną o interesach, bo mama nie przejawiała zainteresowania szczegółami. Nazwisko Moretti przebijało się w jego opowieściach od kilku miesięcy. Ten Najokrutniejszy z Mafijnych Podszefów stracił żonę i teraz musiał samotnie wychowywać dwoje dzieciaków. Spekulacji na temat przyczyn i sposobu śmierci jego żony nie brakowało, ale tylko capo znał prawdę. Niektórzy mówili, że Moretti zabił żonę w napadziegniewu, inni że pochorowała się od egzystencji pod jego surową władzą. A jeszcze inni opowiadali, że sama odebrała sobie życie, żeby uciec od jego okrucieństwa. Tak czy siak nie miałam szczególnej ochoty poznawać tego gościa, nie wspominając nawet o wychodzeniu za niego za mąż.

            – Jest ode mnie znacznie starszy – przemówiłam w końcu.

            – Giulia, to tylko trzynaście lat. Mężczyzna w najlepszym wieku– pouczyła mnie mama.

            – Czemu w ogóle mnie chce? – Nie znał mnie. Ja nie znałam jego. A co najgorsze, nie miałam bladego pojęcia, jak wychowywać dzieci.

            – Należysz do rodu Rizzo. Połączenie dwóch tak ważnych familii zawsze jest jak najbardziej pożądane – zawyrokowała moja rodzicielka.

            Popatrzyłam na tatę, ale on tylko gapił się w kieliszek z winem. Ostatnie, co powiedział mi o Cassio Morettim, to że Luca zrobił go podszefem, bo są podobni – niereformowalnie okrutni, bezlitośni i zbudowani jak buhaje.

            A teraz chce wydać mnie za takiego faceta.

            – Kiedy? – zapytałam. Mama nie byłaby taka rozochocona, gdyby nie zdążyli już ustalić szczegółów.

            – Dzień po twoich urodzinach – odparła.

            – Jestem zdziwiona, że zaczekaliście aż skończę osiemnastkę. Nie żebyśmy byli nadmiernie praworządnym towarzystwem…

            Mama zacisnęła wargi.

            – Mam nadzieję, że wyzbędziesz się tej zgryźliwości zanim poznasz Cassia. Mężczyzna jego pokroju nie będzie tolerował takiej bezczelności.

            Zacisnęłam pięści pod stołem. Mama była najpewniej motorem napędowym tego całego małżeństwa. Nieustannie próbowała poprawić naszą pozycję w mafii. Uśmiechnęła się, po czym wstała.

            – Lepiej zacznę już szukać lokalu. Czeka nas towarzyskie wydarzenie sezonu.

            Poklepała mnie po policzku, jakbym była słodziutkim szczeniaczkiem, który wygrał dla niej nagrodę na pokazie psów, ale na widok mojej kwaśnej miny zmarszczyła czoło.

            – Nie jestem pewna, czy Cassio będzie pochwalał takie nadąsanie… Albo taką grzywkę!

            – Egidia, ona wygląda, jak trzeba – wtrącił stanowczo tata.

            – Ładnie i młodzieńczo, na pewno nie wyrafinowanie jak dama.

            – Jeżeli Cassio szuka damy, to nie powinien rozglądać się za nastolatkami…

            Mama aż jęknęła i złapała się za serce, żeby zamanifestować, że lada moment wpędzę ją do grobu. Tata próbował zamaskować śmiech sztucznym kaszlem.

            Ale mamy tym nie oszukał. Wymierzyła w niego swój oskarżycielski palec.

            – Wbij córce trochę rozumu do głowy. Znasz Cassia. Od zawsze powtarzałam, że jesteś dla niej zbyt pobłażliwy. – Odwróciła się na pięcie i wyszła z uniesioną głową, zamiatając podłogę długą suknią.

            Tata westchnął i uśmiechnął się z rezygnacją.

            – Mama chce dla ciebie jak najlepiej.

            – Chce jak najlepiej dla naszej pozycji. Jakim cudem ślub z okrutnym staruchem ma być dla mnie dobry, tato?

            – Chodź – powiedział, wstając z krzesła. – Porozmawiamy w ogrodzie.

            Poszłam za nim. Wyciągnął rękę, więc podałam mu swoją. Upalne, duszne powietrze uderzyło mnie jak armatni pocisk.

            – Giulia, Cassio nie jest aż taki stary. Ma trzydzieści jeden lat.

            Próbowałam wyobrazić sobie mężczyznę w jego wieku, ale rzadko w ogóle zwracałam uwagę na facetów. Czy Luca też nie był aby koło trzydziestki? Myśl o kuzynie była średnią pociechą, przerażał mnie do nieprzytomności. Jeśli Cassio był taki sam…

            A co, jeśli to obleśny, gruby tyran? Spojrzałam na tatę. Jego ciemne oczy złagodniały.

            – Nie patrz, jakbym cię zdradził. Przyszłość żony Cassia nie jest taka zła, jak może ci się wydawać.

            – Niereformowalnie okrutny. Tak go nazwałeś. Pamiętasz?

            Tata skinął głową ze skruchą.

            – Wobec swoich ludzi i wrogów, nie wobec ciebie.

            – A skąd możesz wiedzieć? Czemu jego żona umarła? Jak umarła? A co, jeśli ją zabił? Albo tak ją gnębił, że zabiła się sama? – Wzięłam powolny głęboki wdech, próbując się uspokoić.

            Tata odsunął mi grzywkę z twarzy.

            – Nigdy nie widziałem, żebyś tak się bała – powiedział. – Luca mnie zapewnił, że Cassio nie przyłożył ręki do śmierci żony.

            – A ufasz Luce? Sam mówiłeś, że próbuje wzmocnić swoją władzę…

            – Nie powinienem był tyle ci mówić.

            – Poza tym, skąd Luca może mieć pewność, co się stało z panią Moretti? Przecież wiesz, jak jest. Nawet capo nie wtrąca się w sprawy rodzinne.

            Tata złapał mnie za ramiona.

            – Jeżeli Cassio wie, co dla niego dobre, to nawet cię nie tknie.

            Oboje mieliśmy świadomość, że gdy już wyjdę za mąż, tata nie będzie mógł nic zrobić. A gdybyśmy chcieli być szczerzy, to musielibyśmy przyznać, że nie był człowiekiem, który ryzykowałby z góry przegrany konflikt. Dla Luki Cassio był ważniejszy od taty. Gdyby musiał pomiędzy nimi wybierać, tatę czekałby szybki koniec.

            – Przyjedzie jutro, żeby cię poznać.

            Odsunęłam się zszokowana.

            – Jutro?!


Dacie tej powieści szansę? Czekacie na premierę?

10 komentarzy:

  1. Nie lubię książek z wątkiem mafijnym, ale strasznie, a to strasznie przekonuje mnie ta książka, więc może się w końcu skuszę na coś tego typu.
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sam początek książki na pewno zachęci do jej przeczytania w wielu czytelników. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno przejadły mi się książki z wątkiem mafijnym, ale o dziwo ten rozdział mnie zainteresował. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogłabym dać szansę tej książce. Ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziwne. Wczoraj przeglądałam zapowiedzi tego wydawnictwa i nie dostrzegłam tej książki. Myślę, że po tę książkę mogłabym sięgnąć.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią dałabym szansę ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...