Meghan March to jedna z bardziej rozpoznawalnych, zagranicznych autorek romansu, którym udało się zagościć na naszym rynku wydawniczym i pozostać tutaj na dobre. Jej powieści wydawane przez Editio Red w przeważającej mierze układają się w różnego rodzaju serie i właśnie dzisiaj miałam okazję sięgnąć po jeden z tomów takiego cyklu, a mowa tutaj o serii „Sekrety i namiętności”. Przeczytałam już wszystkie poprzednie części, nadszedł czas na siódmą – „Szukając prawdy”. Jaka przygoda czekała na mnie na kartach niniejszej książki? O tym w recenzji.
ZARYS FABUŁY
Kiedy ojciec Rhetta Hennessego ginie w tragicznych okolicznościach, mężczyzna powraca w rodzinne strony. Nie jest to dla niego łatwe, wszak od lat tkwi w przeszłości, a czas zdaje się uciekać mu pomiędzy palcami. Kiedyś był policjantem, ale pozbył się odznaki i zniknął z Nowego Orleanu zajmując się pracą detektywa. Nadszedł czas na konfrontację z tym, co nieuchronne i poznać prawdę na temat tego, co zrobił ojciec. A prawda dotycząca rodziny może okazać się niewygodna.
Ariel Sampson od lat durzyła się w Rhettcie. Problem w tym, że przystojny mężczyzna był przyjacielem jej brata i w jego oczach ona pozostawała tylko mało zauważalną i mało interesującą geniuszką świata komputerowego. Teraz wiele się zmieniło. Rudowłosa Ariel dorosła i wypiękniała i zdecydowanie potrafi zwrócić na siebie uwagę.
I choć zarówno Rhett jak i Ariel wiedzą, że pomiędzy nimi nic nie ma prawa się wydarzyć, przyciąganie i namiętność mają do powiedzenia coś zupełnie innego.
ZNAJOMI DAWNYCH LAT I NOWY ETAP, CZYLI SŁOWO O BOHATERACH
Bohaterką powieści została Ariel, inteligentna, zdolna, rudowłosa piękność. Niegdyś szalona dziewczyna o niecodziennych pomysłach, która przykładowo włamała się do bazy danych Watykanu po przeczytaniu Kodu da Vinci. Teraz zdecydowanie bardziej pewna siebie, choć w obliczu Rhetta wciąż niepotrafiąca mówić o tym, co czuje. Sympatycznej duszy nie udało się uniknąć demonów, które zaczynają ją dręczyć i jej zagrażać. Dosłownie. Wróg czai się tuż za rogiem. Rhett Hennessy to były policjant, którego nieustannie dręczą wyrzuty sumienia. Porzucił braci, wyjechał, teraz nie odebrał telefonu od ojca tuż przed jego śmiercią. Prywatny detektyw, przystojny facet, a zarazem pogubiony człowiek, który zaczyna zauważać siostrę swojego przyjaciela. Czy Rhett zasługuje na szczęście? Czy odnajdzie w końcu swoje miejsce i czy będzie ono u boku Ariel?
MIŁOŚĆ I ZAGADKI DO ROZWIĄZANIA - SŁOWO NA TEMAT FABUŁY
Nowa powieść Meghan March, co nie jest żadnym odkryciem, to historia, w której na pierwszym planie pojawia się miłość. Mamy tutaj ludzi, którzy znali się od zawsze i choć Ariel podkochiwała się w Rhettcie od lat, nie była to miłość odwzajemniona. Czas jednak zdążył wiele zmienić. Mamy zatem podrygi uczuć, które dość szybko znajdują ujście. Przyznam, że dość wartkie zejście się postaci zaskoczyło mnie i odrobinę zmartwiło. Zastanawiałam się cóż takiego wymyśli autorka by pociągnąć tempo fabuły, na szczęście jednak pojawiły się watki drugoplanowe, nacechowane sensacją. I to właśnie kryminalna zagadka stanowi drugi, ważny temat tej książki. Mamy tutaj ciągnącą się sprawę śmierci ojca głównego bohatera. Czy sam zaminował dom? Czy zrobił to ktoś inny? Co chciał przekazać swojemu synowi przed śmiercią? Pojawia się inna kwestia. Dlaczego Ariel ćwiczy samoobronę i czemu potrzebuje ochrony? Czy coś jej grozi? Wszystkie te kwestie czynią książkę ciekawą i pozwalają utrzymać odpowiednie tempo akcji oraz stałe zainteresowanie czytelnika.
PODSUMOWANIE
„Szukając prawdy” nosi bardzo adekwatny tytuł do treści. Powieść to nieustanne poszukiwania odpowiedzi na wiele pytań, a owe odpowiedzi mogą w końcu pozwolić bohaterom normalnie żyć. I tego pragną postaci powieści. To historia o miłości, która nie jest jakoś szczególnie zakazana, choć przez pewien czas spisywana na straty. Sam wątek romantyczny uważam za udany, chociaż nie wywołał we mnie niesamowitej ekscytacji. Książkę na pewno bardzo wzbogaciły tematy dodatkowe, dzięki czemu chętnie odkrywałam kolejne rozdziały. Daję szkolną czwórkę z plusem.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz