Jeszcze na dobre nie ochłonęłam po ostatniej przeczytanej powieści Penelope Douglas, a tu premiera kolejnej. I powiem Wam, że to jeszcze nie koniec. Ale o tym wkrótce. Dziś przychodzę do Was z recenzją książki o dość orientalnie brzmiącym tytule, „Tryst Six Venom”. Bestsellerowa autorka powieści dla dorosłych czytelników powraca z kolejną nietuzinkową pozycją, która zdecydowanie różni się od jej poprzednich książek. Dlaczego? Wcale nie chodzi o to, że tym razem Penelope postawiła na łagodniejsze klimaty, bo wciąż jest bardzo niegrzecznie. Skąd zatem ten powiew świeżości? O tym za moment. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
ZARYS FABUŁY
Clay Collins to dziewczyna z bogatego domu. Królowa szkolnego balu, popularna, odpicowana blondynka. Idąc przez życie z wysoko zadartym nosem, bierze sobie za cel Olivię Jaeger, na której wyładowuje wszystkie swoje frustracje. Nienawiść względem wychowywanej przez braci Olivii objawia się tym, że Clay dosłownie dokucza jej na każdym kroku. Jakby ból drugiej osoby przynosił jej satysfakcję. Problem w tym, że Olivia zna sekret Clay i że w przeciwieństwie do niej wie, czego chce od życia. Kiedy zupełnie niespodziewanie Clay ulega urokowi dziewczyny, która była jej wrogiem numer jeden, zaczyna rozumieć, że w tej całej nienawiści chodziło o coś zupełnie innego. O uczucia, których można się bać, można wstydzić, ale nie da się ich wyprzeć.
HATE, HOMOSEKSUALIZM I OKRYWANIE SIEBIE
Jak zapewne wywnioskowaliście już z powyższego zarysu fabuły, w przypadku tej książki mamy do czynienia z historią miłosną dwóch dziewczyn. Sięgając po tą powieść nie byłam tego świadoma. Wspominam o tym, ponieważ po książki Penelope Douglas sięgam po prostu w ciemno. Tym razem było dokładnie tak samo. Czy wiedząc o tym przeczytałabym „Tryst Six Venom”? Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie. Może z ciekawości tak, bo tworząc historie pełne samców alfa autorka postanowiła przełamać schemat i wycelowała w coś innego. Ja sama jestem tolerancyjna, ale jako osoba heteroseksualna, zdecydowanie wolę czytać książki dotyczące miłości mężczyzny i kobiety. Tutaj wątek miłosny zdobywa cały pierwszy plan. Jest namiętnie, a sceny zbliżeń opisane są dość szczegółowo i jest ich po prostu dużo. Jeśli ktoś niekoniecznie lubi takie klimaty, warto mieć to na uwadze. Poza relacją miłosną, która w pewien sposób jest toksyczna i kontrowersyjna – ale o tym za chwilę przy okazji charakterystyki postaci – pojawiają się wątki drugoplanowe. Wartościowe i zwracające uwagę na konkretne problemy. Mamy obraz zamożnej rodziny, która niestety jest rozbita. Pusta, zatracona i krótkowzroczna. Jest podział społeczny ze względu na status majątkowy, są szkolne – przyklejane łatki. W książkę wkradają się także dość mocne postaci drugoplanowe, zwłaszcza pewien chłopak, który pod koniec zapewnia niezłą mieszankę wrażeń.
DWIE GŁÓWNE BOHATERKI
Pisząc charakterystykę postaci ostatnio przywykłam do tego, że zaczynam od słów: główną bohaterką powieści jest… Tym razem mamy dwie bohaterki na pierwszym planie. Clay Collins jest świadoma swoje wyższości. Przedstawia siebie jako Królową Zjazdu Absolwentów, Królową Balu Maturalnego czy Ślicznotkę. Prawda jest taka, że Clay to bogaczka z paskudnym charakterem, która co rusz uprzykrza życie biednej Olivii. Ciężko było mi tolerować jej zachowanie, wydawała się osobą toksyczną, choć tak naprawdę bardzo pogubioną w życiu. To Olivia otwiera jej oczy na jej prawdziwą tożsamość i uczy ją jej akceptacji. Pomimo przykrości, jakie od niej otrzymuje. Jeśli chodzi o Olivię, to dziewczyna wychowująca się wśród braci. To ją kształtuje, jest silna choć uboga i nie boi się ciężkiej pracy. Wie kim jest, wie czego chce, choć w oczach wielu może wydawać się tylko nic nie wartą sierotą pomieszkującą w dzielnicy niecieszącej się dobrą sławą. Dziewczyna po prostu nie wstydzi się swojej osoby i dlatego ma nad Clay swego rodzaju przewagę.
PODSUMOWANIE
„Tryst Six Venom” to była dla mnie oryginalna przygoda. Bardzo namiętna, wiarygodna, obszerna, podszyta wątkami pobocznymi, unaoczniająca problem nierówności społecznych. Ale dotycząca miłosnej relacji dwóch dziewczyn. Myślę, że to ciekawa propozycja zwłaszcza dla osób, które podobnie jak i bohaterki szukają miłości wśród osób tej samej płci lub już ją znalazły. Ja przyglądałam się temu z dystansem, starałam się zerkać na postaci raczej pod względem psychologii oraz ich sytuacji. Zdecydowanie bardziej wolę romanse z bohaterami heteroseksualnymi, ponieważ mogę je bardziej przeżywać i jest to chyba zjawisko w moim przypadku (jako osoby zainteresowanej płcią przeciwną) normalne. Mimo to nie żałuję, że miałam okazję spędzić z tą historią czas.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz