Ostatnio jakoś bliżej mi do naszej rodzimej literatury, a na polskim rynku wydawniczym mamy sporo nazwisk autorów tworzących romantyczne historie, więc jest w czym wybierać. Mimo to mam swoich ulubionych zagranicznych pisarzy i po ich książki sięgam po prostu w ciemno. Tak też jest w przypadku L.J. Shen, którą ostatnio mam okazję odkrywać dzięki mocom przerobowym wydawnictwa Niegrzeczne Książki. Słyszeliście już o cyklu Boston Belles? Ja miałam okazję czytać dwa poprzednie tomy. Ostatnio zaś zabrałam się za najnowszą trójkę. „Monster” L.J. Shen dotarła do mnie dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Czy urzekła mnie tak samo, jak i poprzednie?
ZARYS FABUŁY
Nazwisko Sama
Brennana jest znane w całym Bostonie, a może nawet i dalej. Potwór, jak sam
siebie określa, potrafi zabić bez mrugnięcia okiem. Lepiej nie wchodzić mu w
drogę, czego nie potrafi zrozumieć Aisling Fitzpatrick. Dziewczyna jest świadoma
tego, jak niebezpieczny może być Sam, mimo to marzy o tym, by facet spojrzał na
nią tak, jak patrzy się na pożądaną kobietę. Chodzi jednak o to, że Sam ma
pewien plan – niekoniecznie pozytywny i uwzględniający klęskę ojca Aisling. A
Aisling? Młoda lekarka skrywa pewną tajemnicę i nie ma pojęcia, że Sam już
wkrótce go odkryje.
POWTÓR I DOBRA DUSZA
Główni bohaterowie powieści należą raczej do stereotypowych postaci. Autorka zarysowała ich sylwetki w dość skrajny sposób, choć przyznaję, że Aisling w finalnej części trochę mnie zaskoczyła. Ale do rzeczy. Sam Brennan wychowywał się u boku matki, która zamiast dziecka wolała używki. Nigdy tak naprawdę nie zaznał od niej miłości, był kulą u nogi, dlatego też nie zdziwiło go, kiedy trafił pod dach innych ludzi. A ci przekazali mu na początek dość szokujące wieści. Sam wyrósł na Potwora. To była jego nowa twarz. Bezwzględny morderca, człowiek bez uczuć – to była jego taktyka na życie. Nie szczędził Sam głównej bohaterce kąśliwych komentarzy, bo w końcu do łagodnych baranków na pewno nie należy. Jednak im dalej, tym czytelnik ma okazję odkrywać jego łagodniejsze oblicze. Z kolei Aisling to młoda lekarka specjalizacji ginekolog-położnik. Dobra, uczynna, spokojna i skrajnie zakochana w Samie. Od lat, od pierwszego pocałunku, niezmiennie aż po dziś dzień. Przyznaję szczerze, że jej uporczywe domaganie się uczuć z jego strony było dla mnie odrobinę żenujące. Wolę, kiedy to facet biega za kobietą, a tutaj mamy sytuację wprost odwrotną. Aisling to miła dziewczyna, ale bardzo naiwna. Nie wiem, może tak ogłupiająco działa na nią miłość.
HATE-LOVE I SEKRETY
Powieść przedstawia klasyczny przypadek uczucia dotyczącego skrajnie różnych osób. Morderca i potwór kontra dobra duszyczka. Namiętność gdzieś tam od samego początku wisi w powietrzu, choć bohaterowie przez długi czas toczą ze sobą słowne wojny. Sam nie przebiera w słowach, Aisling nie jest mu dłużna – choć stara się o jego względy na wiele różnych sposobów, jak na przykład kusząc go ubiorem. Oczywiście, czego można się spodziewać, w końcu im obojgu ciężko oprzeć się uczuciom. Jest pikantnie. Jeśli chodzi o wątki poboczne, mamy tutaj pracę Sama, który wykonuje obowiązki powierzone przez ojca Aisling. Sam ma swoje domysły, plany – czy słuszne? Na pewno mroczne. Główna bohaterka również skrywa pewną tajemnicę, która była dla mnie zaskoczeniem. Pojawia się motyw trudnej przeszłości Sama oraz początki uczuć postaci z pierwszego planu, bo przecież Aisling i Sam mieli okazję już kiedyś się spotkać.
PODSUMOWANIE
„Monster” to niewątpliwie romans podszyty nieco mrocznym tłem. Z tematami pobocznymi dotyczącymi skomplikowanych rodzinnych relacji, sekretów, odpychania i przyciągania. Było ciekawie, choć upór głównej bohaterki momentami nieco mnie męczył. W efekcie powiem tak, książka zasługuje na szkolną czwórkę. Nie była zła, choć w rankingu wszystkich części cyklu wypada najsłabiej. Mimo to nie żałuję, że poświęciłam jej czas, w końcu to Boston Belles, a ja nie lubię opuszczać części cyklu, który na pewno jest wart uwagi.
Sprawdź także inne nowości na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej, która przeznaczyła niniejszą powieść do recenzji. Serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz