Niegrzeczne historie, w których nie brak zwrotów akcji, temperamentnych bohaterów i kryminalnych dodatków. Która z polskich autorek kojarzyłaby się Wam z taką krótką charakterystyką twórczości? Mnie niewątpliwie Ludka Skrzydlewska. A miałam okazję przeczytać wszystkie jej powieści wydane dotychczas na naszym rodzimym rynku. Tym razem przyszło mi się zmierzyć z czwartym tomem serii Królowie Vegas, zatytułowanym „Król Kier”. Czy książka spełniła moje oczekiwania? Co możecie w niej znaleźć? O tym chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
ZARYS FABUŁY
Persia Grant jest skromną, ale utalentowaną i zwinną krupierką w Las Vegas, więc nic dziwnego, że czasami ktoś z zapałem się jej przygląda. Tego wieczoru nie jest inaczej, z tą różnicą, że przystojny mężczyzna postanawia pójść o krok dalej. W rezultacie Persia i on spędzają ze sobą upojną we wrażenia noc. Jednorazowa przygoda okazuje się mieć jednak bardzo dotkliwe konsekwencje…
Mija jakiś czas. Po mieście roznosi się plotka o szaleńcu zwanym Królem Kier. Zamaskowany, niebezpieczny – sieje postrach na ulicy. Nic dziwnego, że kiedy Persia spotyka go na swojej drodze, przeżywa chwile grozy. A potem zostaje zwyczajnie porwana. Jakże wielkie okazuje się jej zdziwienie kiedy odkrywa, że tajemniczy Król Kier to mężczyzna, którego miała okazję już kiedyś poznać. Problem w tym, że z czasem jej niechęć i nienawiść przeradzają się w coś zupełnie innego. A człowiek, który poniekąd zgotował jej piekło, zaczyna budzić w niej zupełnie niespodziewane uczucia. Fascynacja, seksualne napięcie… Kim tak naprawdę jest Król Kier i czego chce? Czy ta dwója ma szansę na odnalezienie wspólnego języka?
KRUPIERKA I KRÓL KIER
Twórczość Ludki Skrzydlewskiej słynie z mocnych bohaterów i w tym wypadku również na pewno ich nie zabrakło. Persia Grant na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Nie lubi się wychylać, za to świetnie radzi sobie na stanowisku krupiera, które zajmuje od kiedy skończyła osiemnaście lat. Wciąż bardzo młoda, wychowywała się bez ojca, wszak wedle jej opinii człowiek, który ją spłodził nawet nie zasługuje na miano taty. Po prostu nigdy go przy niej nie było. Kiedy jednak dziewczyna łapie okazję spędzenia upojnych godzin w ramionach przystojniaka, nie ma wielkich oporów. To nie jest jedna z tych cnotek, które zawstydzają się przy byle okazji u boku faceta. A i walczyć o swoje potrafi, nagadać czy rzucić słowną kontrę. To dobrze, bo po drugiej stronie barykady staje nie byle kto. Król Kier, Reign, niebezpieczny, mroczny, zamaskowany – w oczach wielu szaleniec. Czy taki straszny, jak go opisują? Na pewno gotowy do wielu ryzykownych akcji, ale czy w obliczu pięknej kobiety będzie pragnął jej krzywdy? Już zapowiadam, że to wcale nie brutal i że Persia nie będzie musiała długo go urabiać, by okazał się względem niej po prostu ludzki.
PORWANIE
Powieść rozpoczyna się niewinną z pozoru przygodą, choć noszącą w sobie źdźbło tajemnicy. Potem następuje, jak grom z jasnego nieba, pewna psująca bohaterce szyki informacja, a to dopiero początek. Porwanie? Otóż to! W roli porywcza sam Król Kier, ale przecież nie mógł postąpić inaczej, kiedy dał się zdemaskować i to kobiecie, którą całkiem nie tak dawno poderwał. Zamiast nienawiści, pożądanie. Choć nie obeszło się bez nieszkodliwych kąśliwych komentarzy, przytyków i niespełnionych żądań. Książka nie należy do grzecznych, ale to dla fanów cyklu chyba coś, czego po prostu się spodziewali. Są orgazmy i to często w liczbie mnogiej, w końcu od seksu wszystko się zaczyna. Fabuła ma jednak zwroty akcji, nie jest monotematyczna, a sama relacja głównych bohaterów ma sens. Jest wyrazista, czuć chemię – z czasem na wierzch zaczynają wychodzić pewne tajemnice. Kim tak naprawdę jest Król Kier i czego chce? Czy Persia odkryje rodzinne sekrety?
PODSUMOWANIE
„Król Kier” to odważny romans, na czele którego stają wyraziści i gotowi do działania bohaterowie, którzy biorą to, co da im los. Dlatego jest ciekawie. Fabuła została wzbogacona o wątki kryminalne – sprawiające, że całość przestaje być monotematyczna. Vegas w tle dodaje nieco szalonego wydźwięku – wiadomo, że tam może zdarzyć się wszystko i w książce też warto być na to gotowym. Była chemia, była erotyka, pojawił się element zaskoczenia. Całość okazała się lekka i całkiem przyjemna. To nie jest historia, z której można wyciągnąć jakąś głębię, ale jako romans z elementami sensacji na pewno nie zawiedzie.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Mam w planach "Sentymentalną bzdurę" autorki. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki. Być może przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu!^^