Długo musiałabym liczyć wszystkie książki Penelope Ward, jakie znalazły się na półce mojej domowej biblioteczki. A to wystarczający dowód na to, jakim zaufaniem darzę napisane przez nią historię. Chyba nie pominęłam ani jednej z tych, które przetłumaczono na język polski ,toteż bez wahania sięgnęłam po kolejną pozycję jej autorstwa, ukrytą pod tytułem „The Crush. Zanim nas przyłapią”. Historia o miłości, która tliła się gdzieś z tyłu cały czas, blokowana przez rozsądek i złośliwości losu. Ale czy dla prawdziwego uczucia istnieją bariery, których nie da się przeskoczyć? O tym miałam okazję się przekonać zanurzając w kartach niniejszego romansu. Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Farrah od dawna podkochiwała się w najlepszym przyjacielu swojego brata. Był jej skrytą miłością, która miała nigdy nie zostać spełniona. Dlaczego? Jace był o niej sporo starszy i zawsze traktował ją tylko jak młodszą siostrę. Mogłoby się zdawać, że nastoletnie uczucia w końcu przeminą. Wszak Farrah dopiero poznawała smak życia. Pewnego dnia wszystko uległo zmianie, kiedy Jace i rodzice dziewczyny zostali brutalnie zaatakowani przez nieobliczalnego człowieka. Chłopak przeżył, rodzice Farrah niestety nie. Nastolatka straciła tak bliskich jej ludzi, a kiedy Jace wyjechał, straciła także jego.
Mijają lata. Farrah i jej brat, Nathan, przeżywają materialny kryzys. By wspomóc dawnych przyjaciół, Jace powraca i zgadza się zamieszkać z nimi razem w jednym domu. Jakże wielkie jest jego zdziwienie kiedy odkrywa, że Farrah zaczyna budzić w nim zupełnie nieplanowane uczucia. Wie jednak, że nie może sobie pozwolić na ich ujawnienie. W końcu Nathan nigdy by tego nie zaakceptował.
Co się stanie, kiedy serce zyska przewagę nad rozumiem? Jakie poczucie winy nosi w sobie Jace? Czy można się oprzeć miłości, która coraz mocniej zaczyna zabierać głos?
ONA JEST DLA NIEGO JAK SIOSTRA, ON DLA NIEJ JEST KIMŚ ZNACZNIE WIĘCEJ
Autorka, jak to z resztą zwykle bywa przy okazji napisanych przez nią historii, postawiła na narrację pierwszoosobową. Czytelnik staje więc oko w oko z emocjami fundowanymi zarówno przez Farrah, jak i Jace’a, głównych bohaterów tej powieści. Farrah to młoda dziewczyna, która doświadcza bardzo brutalnej strony życia. Tarci rodziców, a uczucia, jakie lokuje w pewnym chłopaku, okazują się niespełnione. Zostaje jej tylko straszy brat. Nieobawiająca się ciężkiej pracy, jakoś musi sobie radzić. Mimo wszystko nie traci wiary w uczucia i to z jej strony perspektywa ich spełnienia wydaje się bardziej namacalna. Opór stawia Jace. Starszy, ten bardziej rozsądny, ten, w oczach którego miłość kierowana w stronę Farrah wydaje się być niewłaściwa. Dziewczyna jest dla niego jak siostra, a przynajmniej jeszcze nie dawno tak było. Opiekuńczy, pomocny, nosi w sobie poczucie winy za wydarzenia rozegrane w przeszłości. Teraz targa nim zazdrość, a zwyczajna troska o dobro Farrah zaczyna wkraczać na inny poziom. Czy ta dwójka w końcu będzie miała okazję trafić w swoje ramiona? Bardzo im kibicowałam, bo postaci kreowane ręką Penelope Ward prawie zawsze trafiają w mój gust.
PRZYJAŹŃ, TROSKA, MIŁOŚĆ
Zanurzając się w kartach tej książki czytelnik otrzymuje historię miłości zakazanej nie przez czynniki zewnętrzne, ale przez wewnętrzne przekonania i opory bohaterów, którzy muszą zrozumieć, że czasami nie da się opierać przeznaczeniu. Mamy młodziutką dziewczynę, która dopiero co przekracza próg dorosłości i mamy mężczyznę, który czuje się za nią odpowiedzialny. Który ma swoje powinności względem jej brata, bo jest jego przyjacielem. Od początku można wyczuć delikatną chemię, jaka pojawia się pomiędzy tą dwójką, ale długo przychodzi czekać, zanim dojdzie do jej realizacji. Nie od razu wylewa Penelope Ward kawę na ławę. Autorka z wyczuciem, etapowo i ze smakiem pozwala rozwinąć się tej znajomości. Są zazdrości, powolne odkrywanie swoich pragnień, są także dramaty. To opowieść o rodzinnych relacjach, o przeżytych tragediach, o wzajemnej pomocy. Gdzieś w tle snują się wątki drugoplanowe, ale to zdecydowanie mentalna sfera rozwijająca się pomiędzy Farrah i Jace zajmuje przeważającą część tej historii.
PODSUMOWANIE
„The Crush. Zanim nas przyłapią” to romantyczna lektura z wolno posuwającą się akcją, w której nie brakuje jednak emocji. Nie brak też wiarygodnych dialogów i bohaterów, za których warto trzymać kciuki. Popadająca w schematy i ostatecznie przewidywalna, ale napisana w sposób, który zachęca do odkrywania kolejnych rozdziałów. Nie wielce erotyczna, choć namiętna. Bez wielkich wątków drugoplanowych, skupiająca się w przeważającej mierze na mentalnej sferze bohaterów, a ta z czasem zaczyna wkraczać na inny poziom. O tragediach, które nie zawsze muszą oznaczać koniec szczęśliwej przyszłości. Romans na dwa wieczory, który wzbudza emocje, choć chyba nie pozostaje w pamięci na długi czas. Przynajmniej w mojej ocenie. Daję siedem na dziesięć.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz