Pojęcie mroczne i mocne powieści dla każdego z nas może mieć nieco inne znaczenie i inny wymiar. Wszystko w zależności od literackich doświadczeń, które kolekcjonujemy i od lektur, po jakie zwyczajowo sięgamy. Są jednak takie tytuły, które niezależnie od tego co wspomniałam powyżej, u każdego będą w stanie wywołać wstrząs. Mowa o tych, których treść nie oscyluje nad granicą tego, co właściwe i tego, co może oburzyć. A o tych, które po prostu łamią wiele zasad i albo się to zaakceptuje, albo odłoży książkę na bok. Dzisiaj mowa o takiej właśnie pozycji i nie powinien zaskoczyć Was fakt, że wyszła ona spod pióra Tille Cole, która już wcześniej dała czytelnikom poznać smak krwawej odsłony swojej prozy. Przed Wami „Jegudiel”. Bądźcie gotowi na jazdę bez trzymanki.
ZARYS FABUŁY
Jegudiel jest bestią. A w jego żyłach płynie krew rządna mordu. Nieposkromiony apetyt na zabijanie kontroluje tylko jedno. Obroża tkwiąca na jego szyi i fundująca mu elektryczny szok, ilekroć tylko odezwie się w nim pragnienie czyjeś śmierci. Nic dziwnego, jako dziecko tkwił w więzieniu fundowanym przez sadystycznych członków Bractwa. Teraz, pod przywództwem Gabiela jest Upadłym, wymierzającym sprawiedliwość tym, którzy na to zasługują. Jednak Diel chce czegoś więcej. Chce wolności. I być może przyjdzie mu ją zasmakować, choć taka opcja dla niego i dla innych może okazać się szalenie niebezpieczna. Wtedy na jego drodze staje Noi, z którą Jegudiel szybko odnajduje wspólny język. Dlaczego Noi się go nie boi? Kim jest? I czy przyniesie mu ocalenie?
MROCZNE SYLWETKI
Co można by powiedzieć o głównych bohaterze powieści? Że jest mordercą, człowiekiem podniecającym się wbijaniem ostrza w ludzkie ciało, kochającym śmierć i pragnącym zemsty. Na tych, którzy go kiedyś skrzywdzili. Tylko to ostatnie może nie szokować, cała reszta stawia przed odbiorcą tej recenzji postać mogącą wywoływać negatywne reakcje. Ale czy taki był zamiar autorki? Nie. Dlatego z bestii, która tkwi pod kontrolą elektrycznej obroży, uczyniła człowieka, w którym drzemią jakieś ludzkie odruchy. I zrobiła to tak, że można czuć względem niego sympatię. Można go pokochać. Ale tylko pod warunkiem, jeśli jest się świadomym z czym wiąże się dark romance, czyli książki odbiegające od wizerunku ckliwych powieści o miłości. A ta w tym gatunku przoduje. Uwierzcie mi na słowo. Żeńską przedstawicielką pierwszego planu jest Noi. Silna, odważna, gotowa do poświecenia bohaterka, która z Jegudielem odnajduje wspólny język. Dlaczego? Bo jest taka sama, jak on. Ale w tym momencie zamilknę, żeby nie zdradzać zbyt wiele.
POZA GRANICAMI SMAKU
Już na samym początku powieści, kiedy odbiorca książki zaczyna zaczytywać się w opisie Jegudiela, może sobie uświadomić z jaką treścią będzie miał do czynienia. Pierwszych parę stron przypomniało mi, że proza Tillie Cole jest nie tylko niegrzeczna. Jest iście mroczna, zepsuta, szokująca. Ale jest w tym coś intrygującego. No cóż… Mamy wątek miłosny, który na pewno nie należy do tych wielce romantycznych. To mocna relacja, namiętna, ale i oparta na poznawaniu siebie nawzajem. A w grę wchodzą postaci, które wiele mają na sumieniu. Na pierwszym planie przewija się zatem motyw zemsty, dążenia do tego samego celu, krwawej i brutalnej walki, która nieuchronnie się zbliża i wisi w powietrzu. Mamy bohaterów drugoplanowych, Upadłych, członkinie Kowentu oraz sporą liczbę religijnych określeń przedstawiających tutaj konkretne miejsca czy zdarzenia. Bohaterowie noszą charakterystyczne szaty, mają nadzwyczajne cele, a tryb ich życia znacznie odbiega od tego, który dotyczy przeciętnych ludzi. Na myśl przychodzi słowo: sekta. Więc to na pewno nie jest życiowa historia. Choć autorka opisała ją tak, że można w nią uwierzyć.
PODSUMOWANIE
„Jegudiel” to na pewno nie jest lektura dla każdego. Gwarantuję. Przemoc, pragnienie zemsty i śmierci, czerpanie przyjemności z mordu. Ciężkie opisy, które nieraz skłaniają do odłożenia książki na bok i do odsapnięcia. Można czuć swego rodzaju niesmak czy niedowierzanie. Ale bohaterowie zostali nakreśleni wiarygodnie, wbrew pozorom można im kibicować, akcja jest oryginalna i pełno w niej zwrotów. Wciąga i jeśli jest się gotowym na takie kontrowersyjne emocje, naprawdę może się podobać. Ja jestem zadowolona, choć zachowuję mocny dystans. Na pewno będę chciała sięgnąć po kolejne tomy i polecam tym, którzy lubią takie klimaty. Wrażliwe czytelniczki i te, które wolą romantyczne historie - zdecydowanie przed nią przestrzegam.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz