By przełamać rutynę, od czasu do czasu sięgam po książki niekoniecznie wpisujące się w rutynowy gatunek, który czytam. Tak też na pewno było w przypadku powieści Kelly Barnhill. „Syn wiedźmy” i „Dziewczynka, która wypiła księżyc” absolutnie mnie oczarowały i na długo zapisały się w mojej pamięci. Dzięki nim poczułam ten baśniowy klimat przenikający w moje dorosłe życie. Obiecałam sobie, że dla tego nazwiska wypisanego na okładce książki zawsze znajdę czas. Musiałam dotrzymać słowa, kiedy na półkach księgarń zawitała publikacja „Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie”. Czy okazała się równie udana, co poprzednie książki Kelly Barnhill?
O CZYM JEST TA KSIĄŻKA?
Co mają ze sobą wspólnego zmarły mąż, pewna wdowa, ksiądz i Wielka Stopa? Kim są Fran, Margaret, Estelle i Annabelle – straszliwe, młode damy? O chłopaku z tysiąca skrawków papieru oraz miłości do poety, przed którą przestrzegała mama. O dziewczynie, która była owocem grzechu, a stała się wiedźmą stojącą na czele statku o czarnych żaglach. O sztuce wypychania zwierząt. O tym, między innymi, jest właśnie najnowsza książka Barnhill wydana w Polsce. A w jej skład wchodzi aż dziewięć zupełnie różnych opowiadań.
KLIMAT HISTORII
Chociaż nie jestem wielką fanką opowiadań, bo mam wrażenie, że lewo się rozkręcą, a tutaj już trzeba się z nimi rozstawać, zdarza mi się po nie sporadycznie sięgać. Spróbowałam i tym razem, a niniejsza książka miała okazać się mieszanką wybuchową. Po pierwsze, opowiadania. Po drugie, fantastyka. Byłam bardzo ciekawa swojej własnej reakcji na zamieszczoną na kartach treść. Tymczasem okazało się, że całość przerosła to, czego mogłam się spodziewać. Opowiadania zawarte w książce są bardzo osobliwe. Panuje w nich skrajnie dziwny klimat. Momentami niezrozumiały. Autorka miesza w emocjach, fundując niby smutek – po to, by po chwili zestawić go z akcją pędzącą w jakimś bliżej niesprecyzowanym kierunku. Całość daje efekt groteski. Niby jest ten mroczny klimat, ale to nie jest książka, u boku której można poczuć strach. Powiedziałabym raczej, że wywołuje jakąś taką niepewność. Chaos w umyśle.
FORMA PRZEKAZU
Niemniej miesza autorka, jeśli chodzi o formę przekazu opowiadań. Momentami są to pisane listy, czasami zwyczajna trzecioosobowa czy pierwszoosobowa narracja. Kiedy indziej treść staje się wypunktowana, jak gdyby czytelnik miał do czynienia z jakimiś zasadami. Sądzę, że czytelnik sięgający po tą publikację w połowie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wymowny i trafiony okazuje się tytuł. Słowo „osobliwe” idealnie odzwierciedla to, co dzieje się w środku.
PODSUMOWANIE
Uwielbiam prozę Kelly Barnhill i jej powieści, którymi mnie zauroczyła. „Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie” okazały się dla mnie nieco rozczarowujące. Niektóre opowiadania nawet mnie zaintrygowały, podczas gdy większość wydawała mi się po prostu dziwna i nawet jak na fantasy, mało logiczna. Owszem, oniryczność, groza, groteska. Tutaj trzeba szukać ukrytego dna i przekazu, traktować całość z przymrużeniem oka i nie brać wszystkiego dosłownie. Takie historie mają ostatecznie wywołać uśmieszek i poczucie satysfakcji z finalnym „a więc to tak…”. Sama nie wiem jak ocenić tą książkę. Nie jest zła, ale ja chyba okazałam się niewłaściwym jej odbiorcą i treść wydała mi się zbyt ciężka. Polecam jednak tym, którzy lubią literackie wyzwania.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu.
Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuń