Nie od dziś po drodze mi z twórczością L.J. Shen, która paroma swoimi powieściami trafiła na moją listę ulubionych autorek. Tworzącą emocjonujące romanse, może nie zawsze z wielce oryginalną fabułą, jednak każdorazowo z iskrą, która jest wyczuwalna pomiędzy bohaterami z pierwszego planu. I to się chwali. Nie mogłam zatem odpuścić sobie jej najnowszej książki, wydanej nakładem wydawnictwa Kobiecego. Przystojniak na okładce, zapowiedź nowej serii Boston Belles i króciutka notka o sześciu miesiącach będących czymś w rodzaju wyzwania. O czym mowa? Nadchodzi „Hunter”, czyli powieść, która dotarła do mnie dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Gotowi na recenzję? Zatem zapraszam.
ZARYS FABUŁY
Kontrowersyjne i pełne miłosnych podbojów życie Huntera Fitzpatricka zostaje postawione pod wielkim znakiem zapytania. Kiedy dziedzic rodzinnej fortuny, bogaty i rozkapryszony syn zamożnego taty wywołuje kolejną aferę, a film z jego wyraźnym udziałem trafia do sieci, ojciec nie wytrzymuje. Muszą nastąpić zmiany, które będą miały za zadanie wyprowadzić chłopaka na prosto. Musi przekonać pewną dziewczynę, by została jego współlokatorką i poniekąd niańką, mającą pohamować nieokiełznane zapędy. Sęk w tym, że Sailor, cicha dziewczyna skupiona na jasno wytyczonym celu, nie tak łatwo da się przekonać do tego dość szalonego pomysłu. Ona z nim zamieszka, jego ojciec zaś będzie sponsorował jej sportową karierę aż do olimpiady. Pół roku wspólnego mieszkania. I spania w osobnych łóżkach! Zobowiązuje ich kontrakt. Tylko czy tak łatwo będzie dochować jego warunków?
POSTACI
Autorka powieści stawia na pierwszym planie postaci wyjęte z dwóch zupełnie różnych środowisk. Sailor w oczach Huntera jest ambitną dziewczyną, nudną jak flaki z olejem. Na pewno nim niezainteresowaną, a to dla niego sygnał, że być może dziewczyna jest lesbijką. W rzeczywistości Sailor ma jeden cel, który zajmuje jej cały czas. Wydaje się być całym jej światem. Łucznictwo. Skupiona na sporcie nagle zostaje wyrwana ze swojego świata. I skonfrontowana z zupełnie odległym jej środowiskiem. A Hunter? To podrywacz do potęgi entej. Playboy, któremu nie wystarcza w łóżku jedna dziewczyna. Rozpuszczony, niedbający o dobre imię lekkoduch. Uff… nie zawsze było mi z nim łatwo. Ale łobuzy mają w sobie to coś, dzięki czemu wiele im można wybaczyć. Przyjemnie było przyglądać się zmaganiom tej pary. Była chemia!
NAMIĘTNOŚĆ
Sekstaśma, kontrakt, gierki słowne i sprzeczki. W końcu czytelnik ma do czynienia z postaciami na pozór niemogącymi znaleźć wspólnego języka. Obu nie w smak im swoje towarzystwo. Ale czy aby na pewno? Są namiętności, oj są. I choć książka nie jest wybitnie oryginalna, to jednak potrafi zaangażować. Ma w sobie to, co romans mieć powinien. Emocje. Są intrygi, rodzinne relacje, sport i świat pieniędzy. Była pikanteria i był humor.
PODSUMOWANIE
„Hunter” to lekki i niezobowiązujący romans książkowy. Powieść dla romantyczek lubiących sięgnąć po pikantniejsze klimaty. Zabawna, może z nieco denerwującym głównym bohaterem, który idzie przez świat bez większych zobowiązań, ale ostatecznie przyjemna. Czy popadająca w schematy? Sądzę, że trochę tak, ale ja od takich książek oczekuję emocji i chemii pomiędzy postaciami, a tego szukać nie musiałam. To po prostu było. Ukończyłam całość usatysfakcjonowana.
Sprawdźcie także inne powieści dla kobiet na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej, która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję.
Wiem komu polecić tę książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Aktualnie nie szukam dla siebie takich książek.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Być może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń