Lucian – nieco dziwne imię, jeżeli chodzi o istotnego bohatera
młodzieżowej książki. A jednak jest ono jedyne w swoim rodzaju – wyjątkowe. Doskonale
też określa osobę je noszącą. Owy bohater jest bowiem bardzo nietypowy…
Po książkę sięgnęłam kierowana okładką. Dwie, wtulone w siebie
osoby, otoczone delikatnym mrokiem. Trzymając książkę pod odpowiednim kątem
widać, że jedna z postaci posiada skrzydła, podczas gdy druga wydaje się być
zwykłą, ziemską istotą. Streszczenie umieszczone z tyłu książki nie jest zbyt
obszerne i wydaje się być zaledwie krótkim fragmentem wyjętym z całości, opatrzonym
krótkim komentarzem. Postaram się więc przybliżyć Wam całą sytuację.
Rebeka – główna bohaterka, jest wychowywana przez dwie
kobiety. Jej mama okazała się bowiem kobietą o odmiennych poglądach
seksualnych, stąd też jej zbliżenie z mężczyzną w celu spłodzenia Rebeki było
jedynym i ostatnim. Dziewczyna jednak nie narzeka na taką sytuację. Zna też
swojego ojca, który posiada własną rodzinę, ale często koresponduje z córką,
okazując jej troskę i miłość. Pewnego dnia, Rebeka wraz z mamą i jej partnerką,
zabierają się za porządki, mające na celu usunąć stare i niepotrzebne śmierci. Dziewczyna
natrafia na misia z czasów dzieciństwa, którego nie do końca pamięta, a jednak
szybko przypomina sobie jego imię. Ten samej nocy, Rebekę dręczą koszmary. Po
wyjściu z łóżka, dziewczyna spogląda przez okno i widzi coś, czego nigdy
przedtem by się nie spodziewała. Pod migającą latarnią stoi chłopak o bladej
twarzy, który wyraźnie patrzy w jej stronę. Co tam robi? Czy obserwuje Rebekę?
A jeżeli tak, to w jakim celu? Niedługo potem dochodzi do kolejnych spotkań z
owym nieznajomym. Wszystkie jednak odbywają się w bardzo dziwnych
okolicznościach. Niedopowiedziane słowa, przelotne spojrzenia i wiele znaków
zapytania. To wszystko dręczy Rebekę, która chciałaby poznać ową tajemniczą
postać. Z czasem okazuje się, że chłopak nazywa się Lucian. To jednak niewiele
pomaga, ponieważ pojawiają się trzy bardzo ważne, nierozwikłane kwestie.
Chłopak nie pamięta swojej przeszłości, zna wiele istotnych wydarzeń z życia
dziewczyny, chociaż nigdy przedtem jej nie spotkał i co najciekawsze – nie posiada
linii papilarnych. Kim jest i czy Rebeka powinna od niego stronić? Co jednak,
gdy do tego wszystkiego dochodzi ogromne uczucie sprawiające, że zarówno Lucian
jak i Rebeka odczuwają potrzebę bliskiego bycia razem? Piękna opowieść o
życiowych problemach, ciężkich wyborach oraz o poświęceniu. Życie, nie zawsze
bywa proste… Nawet w książkach.
„Lucian” – to jedna z wielu młodzieżowych powieści, w której
przeplatają się dwa światy. W tym wypadku jednak nutka gatunku „fantasy”
naprawdę nie przeszkadza. Ja nie przepadam za zbyt przesadzoną ingerencją
nienaturalnych mocy. Tutaj jednak jest to wszystko wprowadzone tak naturalnie i
tak delikatnie, że człowiek byłby w stanie w to uwierzyć. Świat pokazany z
perspektywy młodej dziewczyny, jest światem pełnym problemów oraz pełnym
odważnych i nieraz nieprzemyślanych decyzji. To jednak pokazuje, że aby
osiągnąć coś w życiu, czasami trzeba zaryzykować. Każdy z nas posiada w sobie
odwagę, aby podejmować decyzje, których konsekwencji nie znamy. Ale z biegiem
czasu, kiedy stajemy się bardziej dorośli, nieraz zbyt dużo myślimy i analizujemy.
Nie zdajemy jednak sobie sprawy z tego, że przy tym możemy wiele tracić.
Ciekawy pomysł na wątek główny, wyraziści bohaterowie i
interesujące dialogi sprawiają, że książkę czyta się szybko. Nie powiem, że „Lucian”
jest moją ulubioną książką, której nigdy nie zapomnę, ale sądzę, że warto ją
polecić. Rekomenduję więc jej przeczytanie głównie nastolatkom, dziewczynom,
które lubią marzyć i które nieraz czują się napastowane przez starsze
pokolenie. Mimo wszystko, polecam także i tym nieco starszym paniom, które nie
boją się spojrzeć na świat oczyma nastoletniej dziewczyny. A przecież kiedyś
każda z nas miała naście lat.
Jedynym, co w książce mnie raziło (a może nie powinnam o
tym wspominać) było zwracanie się do dorosłej kobiety mianem „Wróbelek”. „Wróbelek
powiedziała, Wróbelek zrobiła….” Jest to jednak wynikiem tłumaczenia na język
polski. Owa kobieta naprawdę nazywała się Patrizia, w skrócie Patz. Zaś poprzez
złą wymowę dziecka, które zamiast Patz powiedziało „Spatz” (po niemiecku
wróbel) – zaczęto używać takiej właśnie nazwy. W powieści występują więc postacie:
Lucian, Rebeka, Janne, Sebastian i ….. Wróbelek. Brzmi komicznie. Moim zdaniem
lepiej już było użyć tego Spatz i w przypisach tłumacza wpisać objaśnienie. Ale
to nie ja jestem tłumaczem, więc nie powinnam krytykować czyjeś pracy i się
tutaj wymądrzać. To jednak troszeczkę mnie raziło, a więc przedstawiłam swoją
opinię. Ogólnie książkę polecam i na zakończenie podaję fragment książki, który
pojawia się także w streszczeniu na tylnej okładce:
„ - Czy przyszło ci
kiedyś do głowy, że Lucian może… nie być człowiekiem?
Spuściłam wzrok.
- Nie - wyszeptałam. Pomyślałam jednak: Tak.”
Spuściłam wzrok.
- Nie - wyszeptałam. Pomyślałam jednak: Tak.”
Moja ocena – 4/5
P.S. A od dzisiaj zabieram się za „Inferno” Dana Browna.
Czytałam inną książkę tejże autorki - "Whisper. Nawiedzony dom" i podobała mi się ona. Dlatego też obejrzałam sobie inne książki pani Abedi, a w nich i tę. Mam ją w planach, jednak kiedy się za nią zabiorę - pewnie minie jeszcze dużo czasu. Jednak jeśli będzie choć ona trochę podobna do "Whisper. Nawiedzony dom", to wiem, że wspaniale spędzę z nią czas. ^_^
OdpowiedzUsuń