Skomplikowane zagadki,
uciekający czas i zagrożenie dla całego świata – Inferno – kolejna odsłona Dana
Browna.
Kiedy usłyszałam o
pojawieniu się nowej książki autora Kodu
Leonarda da Vinci, przeczuwałam, że mogę się spodziewać czegoś naprawdę
ciekawego. Moje apetyty podsycił fakt, że akcja powieści jest ściśle powiązana
z dziełami Dantego. Zaś ja uwielbiam to, kiedy w książkach pojawiają się
naprawdę istniejące pozostałości po naszych przodkach. Ale może na początek
warto zacząć od małego streszczenia.
Robert Langdon, bohater znany
już wielbicielom książek Dana Browna, budzi się w szpitalu, nie mając pojęcia,
o co chodzi. Nie przypomina sobie, aby wydarzył się jakiś wypadek. Okazuje się
więc, że cierpi na amnezję, która dotyczy tylko dwóch minionych dni. Znany amerykański
profesor spogląda przez okno i zamiera. Uświadamia sobie bowiem, że znajduje
się daleko od domu – w innym kraju, na innym kontynencie – we Florencji.
Wkrótce w odwiedziny przychodzi do niego pewna kobieta, którą jednak nie
wpuszczono do sali szpitalnej Roberta. Lekarz, który jej tego zabronił, ginie od
kuli. Robert Langdon widząc, co jest grane, ucieka więc w towarzystwie swojej
pani doktor, Sienny. Sprawa jednak okazuje się o wiele bardziej skomplikowana,
aniżeli mogłoby się wydawać na początku. Główny bohater odnajduje w swojej
kieszeni dziwny przedmiot. Po jego otwarciu, wyświetla się laserowy obraz
piekła, którego pierwowzór namalował sam Botticelli. Robert, jako wybitny znawca, odkrywa z czasem,
że laserowy obraz nie jest dokładnym odzwierciedleniem oryginalnego piekła
Botticellego. Ktoś celowo pozmieniał w nim kolejność kręgów piekielnych i dodał
litery tworzące tajemnicze słowo. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Profesor oraz
pani doktor są przez kogoś nieustannie ścigani. Kto jednak pragnie ich śmierci?
Czy Robert zrobił coś złego? I co oznacza owy przedmiot ukazujący nieco
zmienioną mapę piekieł? Do tego dochodzą koszmarne wizje, które co jakiś czas dręczą
profesora. Kobieta otoczona wijącymi się ciałami to niezrozumiały dla Roberta
obraz, który co jakiś czas powtarza się w jego głowie. Czy ma to jakieś
znaczenie?
Dan Brown zabiera nas w
podróż po cudownych zabytkach Florencji i Wenecji. Poznajemy niesamowite
obrazy, budowle oraz wybitne postacie. Zawsze podczas czytania książek tego
autora szukam w Internecie wiele informacji na temat wspomnianych obiektów, bo
żadnej historyk nie potrafi mnie zainteresować przeszłością i sztuką tak, jak
to robi Dan Brown. Konie św. Marka, maska pośmiertna Dantego, La Mappa dell’Inferno
Botticellego – to naprawdę niesamowite dzieła mające ciekawą historię. Nie poznałabym
ich, gdyby nie „Inferno”.
Akcja rozgrywająca się w
interesujących miejscach, niesamowite zwroty wydarzeń, wplecione tło
historyczne i wiele zagadek do rozwiązania – to wszystko zwieńczone
zaskakującym zakończeniem sprawia, że „Inferno” na długo zapada w pamięć.
Niejednokrotnie, kiedy
wydaje nam się, że coś przewidujemy, okazuje się, że byliśmy w ogromnym
błędzie. Dan Brown wodzi nas za nos, wprowadza w ślepe zaułki i łudzi, a wszystko
po to, aby „Inferno” z każdą kolejną stroną było coraz bardziej zaskakujące i
zachęcało do dalszego zgłębiania się w opowieść.
Kto jest tym złym i komu
można zaufać? Czy można ocalić świat przed genialnym szaleńcem, a może jego
ekscentryczne tezy wcale nie są takie szkodliwe? Dlaczego tak wiele osób
zaangażowanych jest w jedną sprawę i komu uda się osiągnąć najwięcej? Radzę
sięgnąć po „Inferno”, aby poznać odpowiedzi na te pytania.
Książkę polecam
poszukiwaczom przygód – mężczyznom i kobietom w każdym wieku. Wielbicielom
sztuki i historii, ludziom kochającym zagadki, a przede wszystkim tym, którzy
polubili Roberta Langdona w innych książkach Dana Browna. Ów autor i tym razem
nie zawiódł.
Moja ocena – 5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz