Choć autorskie duety bywają ryzykowne, a ja dość często dostrzegam w powieściach takowych zgrzyty, jest jeden taki duet, po którego książki sięgam w ciemno i zawsze jestem zadowolona. Vi Keeland i Penelope Ward – tych autorek wielbicielkom romansów przedstawiać na pewno nie trzeba. Kreujące chwytające za serce, a przy tym pikantne fabuły podbiły serca także i polskich czytelniczek, które podobnie jak i ja wyczekują kolejnych premier z okładką zdobioną ich nazwiskami. Nadszedł zatem czas i na „Sprośne listy”, powieść, która podobnie jak i inne książki duetu została wydana pod szyldem Editio Red. Czy przystojniak, który zerk gdzieś w dal, kryje pod sobą historię wartą polecenia? To o niej właśnie chciałam Wam dzisiaj co nieco opowiedzieć.
ZARYS FABUŁY
To była korespondencyjna przyjaźń. Griffin Quinn i Luka w zapisywanych słowach dzielili się ze sobą najgłębszymi zwierzeniami. Kiedy jednak w życiu dziewczyny rozegrała się pewna tragedia, a ona sama padła ofiarą fobii, zawalił się jej świat. A docierające do niej listy pozostawały zaklejone i nigdy nie doczekały się odpowiedzi. Mogłoby się zdawać, że właśnie tak zakończyła się wieloletnia korespondencyjna przyjaźń, jednak…
Po latach do Luki dociera list z dobrze znanym jej pismem. List od Griffina. Pełen wyrzutów, obnażonego żalu i ze wspomnieniem wydarzenia, które niewątpliwie odcisnęło na życiu chłopaka trwałe piętno. Zaskoczona Luka zaczyna mieć wyrzuty i za wszelką cenę pragnie znaleźć Griffina, by po latach rozłąki wytłumaczyć mu dlaczego zerwała z nim kontakt. Kiedy jej się to udaje i zyskuje tak bardzo upragnione przebaczenie, ta dwójka ponownie nawiązuje ze sobą listowną przyjaźń, tym razem bazującą na odważnych i sugestywnych tematach. Dziewczyna decyduje, że nie chce na tym poprzestać, toteż wybiera się w podróż, by spotkać się z Griffinem osobiście. Kiedy jednak odkrywa o nim prawdę, wszystko zaczyna się komplikować.
„PEN PALS” SPRZED LATY
Główna bohaterka powieści, Luka, to pisarka, która publikuje książki ukrywając się pod pewnym pseudonimem. Za dziewczyną ciągnie się pokaźna lista fobii, które przyczepiły się do niej – niczym rzep psiego ogona – na wskutek tragicznego wydarzenia. Pożaru, którego była uczestnikiem. Dziewczyna nie należy ani do szarych myszek, ani też na pewno do zadzierających nosa damulek. Bywa odważna i ma dobre serce, wszak za wszelką cenę stara się wyjaśnić pewną sytuację sprzed lat, by umniejszyć wyrządzone nie do końca świadomie krzywdy. Griffin z kolei, przedstawiciel płci męskiej pierwszego planu, miał okazję poczuć jak bardzo boli człowieka utrata bliskiej osoby. Teraz nie jest już chłopcem, któremu nagle zawalił się świat, a człowiekiem ze świetlaną przyszłością. Kimś, kto zupełnie zmienił swoje życie - a to będzie miało ogromne znaczenie dla Luki, której przyjdzie odkrywać o nim niewygodną prawdę. Ta dwójka wypadła bardzo naturalnie, bez skrajnych cech, które mogłyby irytować. Przyjemnie było przyglądać się miłosnym zmaganiom Griffin i Luki, którzy przechodzą przez kolejne etapy i niestety nie zawsze mają z górki.
SPROŚNE LISTY
Niniejsza historia to niewątpliwie powieść przede wszystkim o miłości i przyjaźni. Kluczową rolę odgrywają tutaj listy, te z przeszłości, od których wszystko się zaczęło i te obecne, wchodzące na inny level, bardziej dojrzałe, nabierające erotycznego wydźwięku. Nie na nich jednak się kończy, wszak w pewnym momencie dochodzi do spotkania twarzą w twarz. Jak na prozę Vi Keeland przystało, musiało być pikantnie – wyraźnie widać tutaj udziały autorki. Są jednak także dramaty przeszłości i współczesna, komplikująca wszystko sytuacja. Wszak nie tak łatwo rozgryźć intencje ludzi, kiedy wokół tyle fałszu i parcia na szkło.
O MIŁOŚCI, ALE NIE TYLKO
Powieść o utracie bliskiej osoby, na której lekarstwem okazuje się towarzystwo wspierających ludzi. Historia o lękach, które trzeba przepracować i które mogą nawiedzić każdego z nas, bo nigdy nie wiemy jak potoczy się nieprzewidywalny los. O popularności, która choć na pozór atrakcyjna, bywa niewygodna i budzi podwójną czujność względem zaufania, wszak wokół pełno osób czyhających wyłącznie na pożądane benefity. Jednym słowem, romantyczna powieść o miłości z dodatkiem w postaci dram przeszłości. Nie tak zabawna, jak niektóre książki tego duetu, bardziej sentymentalna. Może nie najlepsza, bo nie grzeszy oryginalnością, ale też i utrzymana na poziomie, który budzi zainteresowanie oraz emocje i sprawia przyjemność. Mi się podobało, toteż polecam wszystkim romantyczkom.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Mogłabym się skusić na lekturę tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńJuż czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńJa raczej się na nią nie skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Lubię takie powieści o miłości i przyjaźni.
OdpowiedzUsuńMyślę, że by mi się spodobała, lubię sentymentalne książki ;)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze książek tego duetu, ale mam za sobą dwie powieści Vi Keeland i podobały mi się, więc i tej dam szansę. ;)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę.
OdpowiedzUsuń