Bywają romanse namiętne, aż płonące od pikanterii. Bywają te wybitnie romantyczne, przesiąknięte emocjami czy też te nasączone dramatem, które wyciskają z czytelnika łzy. Przekonałam się o tym, że żaden z nich nie stanowi dla Agnieszki Lingas-Łoniewskiej wyzwania. Autorka wypracowała sobie przydomek #dilerkiemocji, a jej pokaźna kolekcja powieści zachwyca czytelniczki wzdłuż i wszerz całej Polski. Tym razem nadszedł czas na nieco inne klimaty, otóż nadchodzi „Obiad z Bondem”. Czy to oznacza, że będzie sensacyjnie jak w filmie z Danielem Craigem? Może… Będzie jednak przede wszystkim śmiesznie! Wszyscy, którzy na poprawę humoru szukają komedii romantycznej, zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Eliza i komisarz
przeżyli ze sobą krótki, miłosny epizod, na wskutek którego teraz w swoim
towarzystwie zachowują się jak rażeni prądem. Przecież prawie się pocałowali.
No właśnie, prawie! Prawda jest jednak taka, że choć unikają siebie jak ognia,
nie potrafią się przyznać, że coś ich przyciąga. I być może ta historia miałaby
przebieg zabawy w kotka i myszkę, gdyby nie fakt, że do mieszkania Elizy
najwyraźniej ktoś postanawia się włamać. Tkwiąca w opałach dziewczyna nie ma
innego wyjścia, jak poprosić Jacka o pomoc. Wszak zdaje się, że prywatny Bond
będzie dla niej korzystną opcją i pozwoli uniknąć zagrożenia. Czy jednak Jacek
będzie w stanie uchronić Elizę od niebezpieczeństwa? Czy ochroni ją przed samym
sobą?
Na pierwszym planie powieści staje Eliza i Jacek, przejmując zarazem naprzemienną narrację pierwszoosobową. Ona jest ambitna, na co dzień samowystarczalna, nieco wybuchowa i tylko tej miłości znaleźć nie może, choć przecież próbuje umawiać się na randki. Dziewczyna zbiera kaktusy, ale przecież nie uchronią ją one przed niebezpieczeństwem, które zdaje się na nią czyhać. Będzie musiała skalać urażoną dumę i poprosić o pomoc człowieka, od którego chciałaby trzymać się z daleka. Komisarz Jacek Granicki zaś, to opiekuńczy, wysportowany, całkiem przystojny gość. Skory do wsparcia, ale i zazdrości. Czyżby się zadurzył? A skądże znowu… Przecież to on przerwał zbliżenie, które mogło przecież przynieść mu satysfakcję. Co zatem nim kierowało i co nim kieruje?
Niefortunna chwila namiętnej słabości, przeżyta na ślubie Natalii i Maćka (pamiętacie postaci z „Kolacji z Tiffany’m”?) kończy się zgrzytem na linii relacji Elizy i Jacka. Toteż relacja miłosna tej powieści przez długi czas bazuje na kąśliwych komentarzach z obu stron – bohaterowie nie są bowiem sobie dłużni. Najchętniej udusiliby się nawzajem gołymi rękoma, ale ich nieszkodliwe niesnaski prowokują czytelnika książki do uśmiechu i właśnie w takim żartobliwym klimacie utrzymana jest cała powieść. To nie jest głęboka lektura, nie jedna z tych, co to prowokują do łez. U boku Obiadu z Bondem rodzi się pozytywny nastrój. I te kaktusy, których wszędzie pełno. Wielbicielki owych niewymagających szczególnej opieki roślin znajdą coś dla siebie. W historię wkrada się także trochę sensacji, autorka zatem umiejętnie podtrzymuje zainteresowanie książką. Włamanie? Na tym się nie skończy. Ale zdradzać zbyt wiele nie mogę, byście mogli osobiście nacieszyć się tą lekturą.
PODSUMOWANIE
„Obiad z Bondem” utrzymany jest na poziomie poprzedniej części cyklu, zatem fanki Kolacji z Tiffany’m nie będą zawiedzione. Niedługa, lekka, niegłęboka, za to na pewno zabawna komedia romantyczna, jak na gatunek z resztą przystało. O miłości, ale z humorem, jest namiętnie, jest niebezpiecznie, ale wszystko w granicach dobrego smaku. Zatem jeśli szukacie historii, która niekoniecznie Was wzruszy, ale zapewni Wam humor – wiecie już czego szukać.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki.
Dawno nie czytałam niczego tej autorki, więc może teraz to nadrobię.
OdpowiedzUsuńNa ten obiad z chęcią bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu komedie romantyczne;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę i myślę, że może mi się spodobać. Fajnie, że jest tutaj też trochę sensacji. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, ale zacznę od.. Kolacji ;) Ciekawe jaki będzie mieć tytuł trzecia część.. może coś ze śniadaniem :D
OdpowiedzUsuńDawka humoru zawsze się przyda :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już trochę o tej książce. Po przeczytaniu twojej recenzji moje stosunek do niej się nie zmienił. Nie planuję jej czytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo lubię twórczość autorki!
OdpowiedzUsuń