piątek, 18 stycznia 2019

„Ziemia ludzi zapomnianych” - Joanna Jax.
Zanim nadejdzie jutro. Tom 2. Zapowiedź i fragment.


Różni ludzie i ich życiorysy, odmienne spojrzenie na świat i inne marzenia, jednak nadchodzi chwila, gdy ich drogi się krzyżują w jednym z bydlęcych wagonów. Pozbawieni majątku, rozdzieleni z bliskimi, pewnego dnia zostają zmuszeni, by wyruszyć w daleką podróż do miejsca, w którym nic już nie będzie takie samo. Walka o przetrwanie, głód i choroby wystawiają moralność człowieka na ciężką próbę. Postawy i wybory dokonywane w ekstremalnych sytuacjach nie są tak oczywiste, jak mogłoby się z pozoru wydawać. Czy trudy życia i brak perspektyw zmienią tych ludzi na zawsze, czy też zdołają ocalić resztki człowieczeństwa?

***

premiera: 22 stycznia 2019


***

Książkę można zamówić: TUTAJ.

***

FRAGMENT TEKSTU:

Gabriela Kącka podbiegała do drzwi każdego z wagonów i usiłując przekrzyczeć znajdujących się wewnątrz ludzi oraz zgiełk stacji, wykrzykiwała:

– Lekarz, czy jest u was lekarz?!

Nikt się jednak nie odezwał.

Nagle wpadła z impetem w ramiona jakiegoś człowieka, który odruchowo odsunął ją od siebie, zapewne z powodu nieciekawego zapaszku, jaki wydzielała.

– Uważaj, bo kogoś zabijesz – powiedział po polsku, lekko zaciągając.

– Polak? Niech pan mi pomoże… Kobieta rodzi. Są jakieś komplikacje – jęknęła Gabriela, ze wszystkich sił starając się nie rozpłakać.

– Nie Polak, taki w połowie Polak. – Mężczyzna uśmiechnął się smutno i dodał: – Poczekaj.

Podszedł do jednego z żołnierzy pilnujących pociągu, a potem obaj udali się na teren dworca. Gabrieli wydawało się, że czekała całe godziny, gdy w końcu mężczyźni powrócili, a wraz z nimi niski człowiek o przysadzistej budowie i siwych włosach, z lekarską torbą w dłoni. Panna Kącka domyśliła się, że to lekarz i poprowadziła ich do wagonu. Gdy strażnik odsunął nieznacznie drzwi, siwy mężczyzna aż cofnął się pod wpływem wydobywającego się z wnętrza zapachu. Popatrzył nieco zdezorientowany na strażnika, ale ten tylko wskazał brodą, że ma wejść, a potem spojrzał na lekarza takim wzrokiem, że ten nie ośmielił się zadać jakiegokolwiek pytania.

Błażej, stojący najbliżej drzwi, pomógł wiekowemu doktorowi wsiąść, a później wyciągnął ręce w kierunku Gabrieli. Ta jednak odwróciła się na chwilę i zwróciła się mężczyzny, który udzielił jej pomocy. Stwierdziła, że mimo iż wyglądał na bardzo zmęczonego, był niesamowicie przystojny. W innych okolicznościach może nawet poflirtowałaby z nim, by chociaż na chwilę nie myśleć o Hubercie Morawińskim, teraz jednak nie był to odpowiedni moment. Najważniejsze było zdrowie nienarodzonego maleństwa i jego mamy.

– Bardzo dziękuję… – powiedziała cicho.

– Jak masz na imię? – zagadnął.

- Gabriela. Nazywam się Gabriela Kącka. A pan?

– Mam na imię Igor. – Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł szybkim krokiem w kierunku budynku stacji .

– Wsiadaj! – warknął strażnik.

– A nie mogę chwilę tutaj postać? Przecież i tak musimy poczekać, aż lekarz wysiądzie – zapytała przymilnie.

Mężczyzna nie odpowiedział, a jedynie potaknął i sięgnął do kieszeni po ręcznie skręconego papierosa. Podpalił go, po czym wyciągnął dłoń w kierunku Gabrieli. Dziewczyna nigdy nie miała w ustach tej używki, ale słyszała kiedyś, że dym tytoniowy zabija głód, więc postanowiła skorzystać z uprzejmości strażnika. Poza tym obawiała się, iż odmowa może być przez niego źle odebrana.

Od chwili, kiedy postanowiła nie poddawać się, a także zapomnieć o Aleksandrze i jego okrutnym czynie, dzieliła los wszystkich pasażerów i wciąż brakowało jej jedzenia. Czuła codziennie to samo ssanie w żołądku i marzyła, by w końcu dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Łudziła się, że wówczas naje się do syta. Nie myślała o rarytasach, jakie zwykle pojawiały się na stole w domu Kąckich, ale o świeżym, pachnącym chlebie i ciepłym mleku.

Zaciągnęła się machorką i natychmiast się zakrztusiła, a łzy zaczęły jej płynąć po policzkach. Strażnik zaśmiał się, pokręcił głową i wyciągnął zza pazuchy munduru wojskową manierkę. Przyjęła ją z wdzięcznością i pociągnęła solidny łyk. Poczuła w gardle palący spirytus i znowu zaczęła kaszleć. Po chwili jednak jej przeszło i napiła się kolejny raz, a potem znowu spróbowała papierosa. Kiedy minęło kilkanaście minut, była już kompletnie pijana, a nogi miała jak z waty.

I wtedy w drzwiach wagonu pojawił się lekarz. Przygładził siwe włosy i przy wsparciu chwiejącej się Gabrieli stanął na peronie.

– I co, panie wracz? – wybełkotała Gabriela. – Malczik ili diewoczka?

8 komentarzy:

  1. Muszę szybko nadrobić pierwszy tom. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie. Byłabyś zachwycona :) Książka jest naprawdę ambitna.

      Usuń
  2. Mam w planach zapoznanie się z twórczością Joanny Jax. Zarówno ten fragment, jak i recenzje i opinie na temat książek tej autorki, bardzo mnie do tego zachęcają ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka tworzy ambitne, ciekawe książki. Myślę, że jeśli lubisz takie wojenne klimaty, powinnaś spróbować twórczości pani Joanny.

      Usuń
  3. Jak tylko nadrobię pierwszą część to zabiorę się również za tę książkę. Twórczość autorki bardzo chcę poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz ambitniejszą literaturę, na pewno nie będziesz się nudzić.

      Usuń
  4. Nie miałam jeszcze okazji poznać twórczości autorki, a jestem jej bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W kwietniu czeka mnie spotkanie z autorką w bibliotece, więc muszę czym prędzej nadrobić braki i przeczytać jej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...