środa, 12 lutego 2014

"Czarny Książę" - Katarzyna Michalak

 

Jakiś czas temu pojawiła się stworzona przez wydawnictwo Filia, „Seria z tulipanem”, przeznaczona dla dorosłych kobiet.  Rozpoczęła ją powieść Katarzyny Michalak, zatytułowana „Mistrz”. Takowa książka, pomimo niezbyt wymarzonego zakończenia, bardzo przypadła mi do gustu. Właśnie takie powieści przekonują, że mamy w Polsce naprawdę dobrych pisarzy. Ostatnimi czasy dopadły nas wieści, że pani Michalak napisała kolejną książkę dla wspomnianej powyżej serii.  „Czarny Książę” – bo taki jest jej tytuł, przykuł więc uwagę wielu zwolenniczek „Mistrza” oraz powieści typu „Grey”.
A że streszczenie książki ukazuje, iż jest to mieszanka kryminału i romansu, mającego dodatkowo miejsce w nieco odległych już czasach, to także moje apetyty na tę książkę, zostały pobudzone.

Zastraszone Miasto emanuje grozą. Ludzie po zmierzchu obawiają się o własne życie, ponieważ po ulicach grasuje morderca, którego ofiarą padają młode kobiety. Wszystkie giną od precyzyjnego ciosu sztyletem w gardło. Żadna nie może być pewna tego, czy dożyje kolejnego dnia, bo ofiarą może być każda. Morderca zaś pozostaje nieuchwytny, co spędza sen z powiek inspektorowi Paulowi de Bries. Śledztwo wciąż nie dostarcza dostatecznie silnych tropów, a tylko kwestią paru dni jest pojawienie się nowego, martwego ciała.
W końcu jedną z podejrzanych osób zostaje Maksymilian Romanow, najbogatszy i najbardziej potężny mężczyzna ze znanego rodu. Czarny Książę, bo tak jest nazywany, jest marzeniem wielu miejscowych kobiet, które zrobiłyby wszystko, aby tylko zostać żoną tegoż bogacza. Nieprzeciętna uroda, majątek i niebezpieczne zagrywki to coś, z czego Maksymilian jest znany. Aczkolwiek inspektor de Bries nie ma dostatecznych dowodów na to, aby obarczyć Czarnego Księcia winą za wszystkie morderstwa. Sprawa jest trudna, gdyż Maksymilian Romanow oraz Paul de Bries byli dotąd wiernymi przyjaciółmi. Mało tego, dodatkowych komplikacji dostarcza pojawienie się w miasteczku pięknej i niewinnej Konstancji, która zostaje oddana nieznośnej ciotce, aby spłacić ojcowskie długi. Wspomniani przed chwilą, zaprzyjaźnieni mężczyźni zakochują się w niej, a wiadomo, że kobieta może być przeznaczona tylko jednemu…
Kto jest mordercą? Ile osób musi jeszcze zginąć, zanim takowy zostanie uchwycony i czy w ogóle uda się go pojmać? Czy przyjaźń mężczyzn przetrwa? I w końcu, kto dostanie Konstancję? Na te pytania musicie sobie odpowiedzieć sami, a najłatwiejszym sposobem jest oczywiście przeczytanie książki.

Akcja powieści rozgrywa się w czasach, kiedy to kobiety noszą opinające ciało gorsety, a mężczyźni swoje spory rozwiązują za pomocą pojedynku pistoletów. Klimat tamtych lat jest wyczuwalny pomimo tego, że nie ma tutaj rozczulających się na ten temat opisów.
Pojawia się nuta niebezpieczeństwa i niepewności. Jest ciekawie, a czytelnik sam może przekonać się, czy ma dobre przeczucie co do mordercy. Jak to w serii „Tylko dla dorosłych”, można spotkać opisy scen erotycznych, które jednak nie są rozległe i nad wyraz częste. Wszystko jest więc umiarkowane i zrobione ze smakiem.
Pomimo bardzo ciekawego pomysłu na książkę i niesamowitego klimatu, pierwsza połowa książki była dla mnie lepsza, aniżeli druga, a to niestety nie pływa korzystnie na jej ocenę. Nie znaczy to, że spadło moje zainteresowanie treścią. Przez cały czas byłam ciekawa, jak zakończy się ta cała historia. Chodzi o to, że bieg wydarzeń stawał się coraz mniej prawdopodobny. Z czasem miałam wrażenie, że to wszystko zostało przesadzone i gdyby akcja potoczyła się inaczej, mogłaby być o wiele bardziej intrygująca. Niezbyt podobała mi się przemiana głównej bohaterki – Konstancji, aczkolwiek to nie ja pisałam tę książkę i to nie mi wolno decydować o tym, co się w niej powinno dziać. Mogę jednak przedstawić swoją opinię, a więc właśnie to robię. Niezbyt udane jest także samo zakończenie. Ma się wrażenie pustki i takiej nicości, a przecież po przeczytaniu książki powinniśmy nią być albo zniesmaczeni, albo wręcz przeciwnie – oczarowani.

Język, jakim została napisana książka sprawił, że czytało się ją szybko. Jest to lektura, z którą ja nie spędziłam długich nocy, ponieważ ciekawa tego, co będzie dalej, pochłonęłam ją w niecałe trzy dni, a nie miałam zbyt dużej ilości czasu na czytanie.  

Mimo wszystko, polecam, bo jest to niewątpliwie coś innego. Tym razem chcąc przeczytać coś pikantnego, możemy oderwać się od wizji nowoczesnych biurowców, bogatych właścicieli firm czy też mężczyzn współpracujących z mafią. W tej książce panuje inny świat.
Ostrzegam jednak, że ja w trakcie czytania się rozczarowałam, bo bieg wydarzeń podążył w takim kierunku, że z pewnością nie wymarzyłam sobie takiej akcji sięgając po tę książkę.

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Ja zdecydowanie opowiem się za „Mistrzem”, bo uważam, że ta część Serii z tulipanem była o wiele bardziej udana.

Moja ocena – 3/5

2 komentarze:

  1. jak najbardziej się zgadzam. "Mistrz" jak dla mnie rewelacyjny. "czarny Książe" trochę sie rozczarowałam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mistrza" uwielbiam, ale "Czarny Książę" jest totalną pomyłką... Nie ma tam ani erotyzmu, ani wielkiej miłości, ani przyjaźni, żadnych uczuć, są za to koszmarne sceny erotyczne, śledźtwo bez ładu i składu i niedopracowana otoczka historyczna. Mi po lekturze pozostał jedynie niesmak. Za to polecam Ci serię "Łatwopalni" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...