Jedną z mafijnych serii, która niewątpliwie przewinęła się przed oczami czytelniczek niniejszej tematyki, jest Made Men. Na rynku wydawniczym całkiem niedawno zagościł bowiem już ósmy tom sagi, w której mroczni mężczyźni i brutalne tło mieszają się z magią niezwykłego uczucia, jakim jest miłość. Jeśli chodzi o ogólne wrażenia, cykl ma tendencję fali, a nierównomierne poziomy jakości poszczególnych części sprawiają, że każda kolejna staje się dla czytelnika prawdziwą zagadką. Były jednak takie tomy, które przypadły mi do gustu i właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po część, jaką stanowi „Dominic”. Do której grupy takowa się zalicza, udanych czy tych raczej niefortunnych? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Dla Dominica nadszedł czas największej próby. Po wielu latach przygotowań u boku ojca tyrana wreszcie stanie na czele rodziny Luciano. Sytuacja wcale nie jest łatwa. Nie wszyscy są mu oddani, a ci, którzy powinni sta przy jego boku, zasilają szeregi wroga. Cóż może stanowić światło w mrocznym tunelu? Kobieta. A tą niewątpliwie staje się Maria. Choć oddała serce komu innemu, Dominic chce mieć ją za żonę. Dobija targu, a w świecie mafii rządzą reguły, którym należy się podporządkować. Tylko czy można kupić czyjąś miłość? Czy Maria da mu to, czego będzie od niej oczekiwał?
BOHATEROWIE
Dominic dorastał u boku samego Lucyfera. Jego ojciec był tyranem, który nie wahał się przed połamaniem małemu synkowi nadgarstka za nieumiejętne trzymanie broni. Autorka przeznacza wcale niemałą część właśnie na zaprezentowanie przeszłości głównego bohatera. Mroku, w którym przyszło Dominicowi dorastać, a który wbrew oczekiwaniom – wcale go nie zdemoralizował. Mężczyzna ma serce, które lgnie do kobiety kochającej innego. Tym tragiczniejsza jest jego sytuacja po zawarciu układu z bratem Marii i tym ciekawszy wydał się wątek miłosny, który mnie nie zawiódł. Autorka wyraźnie skupia się na relacji łączącej tą dwójkę i całość zdecydowanie wyszła wiarygodnie. Dało się wyczuć chemię. A sama Maria okazała się silną kobietą, z krwi i kości. Niebezpieczną, taką, która wie czego chce i która mimo tego absolutnie nie wzbudziła we mnie żadnych negatywnych uczuć. Bohaterka miewa swoje mroczne strony. Kibicowałam tej dwójce i chętnie odkrywałam drogę, jaką wybierze Dominic by dotrzeć do nieprzychylnego mu, pozornie, serca Marii.
AKCJA
Opowieść o trudnym dzieciństwie. O miłości skazanej na przegraną, ale i o walce o uczucia. O istocie wsparcia i rozmowy. Bo przecież nigdy nie można się poddawać. O tym, jak potrafi kochać mężczyzna, który przez wielu mógłby zostać przekreślony. Mam wrażenie, że ten tom zdominowały właśnie miłosne uczucia, namiętność, ale i próby docierania się. Jest rywalizacja i jest niepewność. Mafia pozostała nieco w tyle, choć oczywiście przewija się tutaj wątek rozpadającej się, mafijnej rodziny, którą Dominic musi za sobą pociągnąć. Przyznam, że wbrew obawom u boku tego tomu całkiem dobrze się bawiłam.
PODSUMOWANIE
Jak na sagi mafijne przystało, warto zacząć poznawanie Made Men od początku. Przyznam, że sama zdążyłam już zapomnieć co nieco z poprzednich części, ale mimo wszystko umiałam się w tych klimatach odnaleźć. Jak już wspomniałam, niniejsza seria miewa wzloty i upadki, ale „Dominic” zdecydowanie należy do tych lepszych. Męska kreacja głównego bohatera niewątpliwie miała wpływ na odbiór całości, a książka wydawała mi się lekka, przyjemna i taka, którą mogłabym polecić. Jak już wspomniałam, samej mafii tutaj zdecydowanie mniej niż na przykład u Cory Reilly, niemniej jednak watek uczuciowy wypełnił ewentualne braki.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Ja jeszcze nie czytałam poprzednich części, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńMam do nadrobienia poprzednie tomy :)
OdpowiedzUsuńRzadko siedam po tego typu ksiazki ale może zerknę sobie na tą serię:)
OdpowiedzUsuń