czwartek, 9 sierpnia 2018

"Drań z Manhattanu" - Vi Keeland, Penelope Ward.
Nowy Christian Grey? Niekoniecznie...


Graham: Masz długie czy krótkie włosy? […]
Soraya: A jakie wolisz?
Graham: Długie. Uwielbiam długowłose kobiety. […]
Soraya: Krótkie. Mam bardzo krótkie włosy.
Kłamczucha.”

Wygląda dość banalnie, z obrazkiem przystojnego mężczyzny, który pojawia się na okładkach co drugiego romansu. Jaka zatem jest? „Drań z Manhattanu” to kombinacja pióra słynnej Vi Keeland i niemniej popularnej Penelope Ward. Pozytywne opinie, wielkie oczekiwania i wreszcie moje osobiste przeżycia, które miałam okazję skonfrontować z dotychczasowymi doświadczeniami związanymi z prozą obu autorek. Jeśli oczekujecie tego, że wreszcie ktoś zaneguje dobrą jakość tej historii, na pewno nie będę to ja. Dlaczego? Bo niniejsza publikacja to piekielnie dobry romans. I zrobię wiele, by Was do niego przekonać.

ZARYS FABUŁY
Graham J. Morgan to młody, ambitny i doszczętnie wredny właściciel prężnie działającej firmy, który ani myśli o tym, żeby się zakochać. Nieliczący się z uczuciami innych nie ma pojęcia, że już wkrótce pewna nieznajoma wygarnie mu w twarz to, co o nim myśli. I zostawi w jego telefonie swoje prowokujące zdjęcia.

Soraya Venedetta nie jest klasyczną pięknością. Ma krągłości, kolorowe końcówki włosów i niewyparzoną buzię. Kiedy pewnego dnia niespodziewanie zauważa pozostawiony w metrze telefon pewnego aroganckiego dupka, postanawia mu go oddać. I czegoś go nauczyć.

Przypadkowe spotkanie i wielkie zgrzyty zmieniają się w coś, czego zupełnie nie mogą przewidzieć. Czy to miłość? Przecież pochodzą z zupełnie innych światów.

PRZYPOMINA GREYA? TYLKO Z POZORU.
Na pierwszy rzut oka fabuła może przypominać nieco greyowską koncepcję romansu. Może i jest w tym źdźbło prawdy, ale nie warto sugerować się skojarzeniem. Dlaczego? Zacznę od bohaterów. Graham, owszem, jest młodym, niezależnym i poturbowanym przez los przystojniakiem. Ale… oprócz fasady oziębłego dupka niesie ze sobą pokłady skrywanego dystansu, humoru i czułości. Na pewno daleko mu do fanatyka BDSM, choć od grzesznych myśli nie stroni. Nie może być inaczej, kiedy ma u boku tak bardzo opierającą się i przezabawną Sorayę. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio tak polubiłam książkową bohaterkę. Pracująca dla nieznośniej i wymagającej szefowej jako poradnik na ludzkie troski, zawsze potrafi rzucić jakąś poprawiającą humor ripostą. I nie jest to nic wymuszonego. Ta powieść autentycznie bawi do łez.

COŚ NA POPRAWĘ HUMORU? PROSZĘ.
Są książki lekkie, ale płytkie i nieangażujące. Są też takie pozornie proste, może nie wielce głębokie, ale potrafiące pochłonąć. „Drań z Manhattanu” z pewnością należy do drugiej ze wspomnianych kategorii. Już na samym początku, po pierwszej wymianie zdań wiedziałam, że to jest to, czego szukałam na lato. Historii o miłości z niewymuszoną namiętnością, bez wyidealizowanych sytuacji, z żartami naturalnie wynikającymi z danych sytuacji – nie takimi, które są budowane na siłę. Śmiałam się nieraz i nie dwa, kibicowałam bohaterom i łapczywie brnęłam do końca. To, co stanowi największy atut książki, to bez dwóch zdań dialogi. Umiejętność budowania dobrych bohaterów Penelope Ward i fabularne pomysły Vi Keeland przyczyniły się do powstania czegoś naprawdę godnego uwagi. I tak, jak nie przepadam za autorskimi duetami, tutaj pisarkom wyszedł on jak najbardziej na dobre.

W tle odbijająca się głośnym echem przeszłość Grahama, nieudane randki Sorayi i motyw spajający całą akcję – porady pisane wiernym czytelniczkom (i czytelnikowi!) niejakiej Idy. To romans, ale z subtelną erotyką. Skupiający się raczej na postaciach oraz ich uczuciach aniżeli zarzucaniu kolejnych stron scenami seksu.


IDEALNA NA LATO
Bawiłam się świetnie. „Drań z Manhattanu” to rzeczywiście bardzo pozytywna, poprawiająca humor książka. Są wpadki, klejące się rozmowy, niewymuszony humor, no i w końcu, jest miłość. Jeśli szukacie dobrej powieści na lato, wiecie czego szukać. Ja szczerze polecam.


Książka dostępna w Empiku - KLIK.

wydawnictwo: Editio Red
kategoria: romans
ilość stron: 320
data wydania: 1 sierpnia 2018

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.

11 komentarzy:

  1. Kolejna pozytywna recenzja tej książki. Coraz bardziej jestem jej ciekawa i na pewno za jakiś czas po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo polecam. To naprawdę pozytywna i rozweselająca historia. Nie będziesz zawiedziona.

      Usuń
  2. Chyba jeszcze nie przeczytałam żadnej negatywnej recenzję tej książki, a to świadczy tylko o tym, że muszę ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka faktycznie zasługuje na dobre opinie. To poprawiająca humor, zabawna i bardzo przyjemna historia.

      Usuń
  3. Jeśli polecasz to dla humoru na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że trafi w Twoje gusta. Świetna i rozśmieszająca historia.

      Usuń
  4. Bardzo lubię, gdy książka aż tak pochłania moją uwagę. Chętnie się nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będziesz zawiedziona. To bardzo optymistyczna i naprawdę wciągająca historia.

      Usuń
  5. Lubię takie książki przeczytać od czasu do czasu. Do tego fajna recenzja. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Książka jest naprawdę warta uwagi. To nie jest ambitna literatura, ale na pewno poprawi Ci humor.

      Usuń
  6. Romans z subtelną erotyką - nie spodziewałabym się sądząc po tytule i okładce, dlategoz chęcią przeczytam i dam się miło zaskoczyć

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...