Już wielokrotnie miałam okazję wspominać o tym, że moim ulubionym gatunkiem literackim jest oczywiście romans. Jednakże dla przełamania rutyny od czasu do czasu sięgam także po zupełnie inne, odbiegające od niego historie. Takie jak na przykład kryminały. I choć nie jestem wielką fanką literatury znaczonej etykietką „fantasy”, zdarza mi się zanurzać także i w takich książkach, a wszystko dla urozmaicenia i poszerzania własnych horyzontów. Tym razem dotarła do mnie powieść „Królestwo Nikczemnych” autorstwa Kerri Maniscalco, dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Mroczna, a zarazem przyciągająca oko okładka przykuła także moją uwagę. Na tyle, bym dała jej szansę. Czy warto było?
ZARYS FABUŁY
Życie Emilii i Vittorii nie jest do końca zwyczajne. To młode czarownice, streghe, mające swoje plany na przyszłość. Wsłuchane w rady babki, która przestrzega ich przed złymi demonami, sądzą, że to tylko nieaktualne bajki. Mimo tego nie ujawniają się ze swoimi umiejętnościami, zachowując je tylko dla siebie. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, co staje się potwierdzeniem mrocznych przeczuć babci. Emilia odnajduje swoją siostrę, Vittorię, martwą. Pochłonięta pragnieniem zemsty postanawia wyruszyć na poszukiwania mordercy. Nawet kosztem wejścia w układ z ciemnymi mocami, których powinna się wystrzegać. Wszak czarna magia, z resztą zakazana, nie prowadzi do niczego dobrego. Na drodze dziewczyny staje Pan Gniewu, jeden z Książąt Piekieł, który przekonuje Emilię, że stoi po jej stronie. Czy aby na pewno? Na wyspie dochodzi do serii morderstw, a Nikczemni przybywają, by zdobyć coś, co im się należy.
SŁOWO NA TEMAT AKCJI
Powieść rozpoczyna się przedstawieniem całkiem dobrze funkcjonującej rodziny, która prowadzi włoską restauracyjkę. Dwie siostry, czarownice i zarazem bliźniaczki, pomagają w rodzinnym biznesie, często wsłuchując się we wskazówki nonny Marii, babki, która ostatnio miewa złe przeczucia. Prawdziwa akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy zostaje odnalezione ciało jednej z sióstr. Vittoria padła ofiarą seryjnego mordercy, a jej serce zostało wyrwane z piersi. Kto zabija? Czy będą kolejne ofiary? Wszystko wskazuje na to, że ktoś poluje na czarownice. I Vittoria, pomimo tego, że nie ujawniała się ze swoimi paranormalnymi umiejętnościami, nie przeżyła. Książka ma zatem niewątpliwie charakter powieści fantasy. Zaprzedanie duszy, chroniące amulety i zaklęcia. Jest mroczna zagadka towarzysząca całej fabule, są zwroty fabularne, choć całość przebiega w takim dość sztampowym rytmie. Co nie oznacza, że było nudno. Po prostu podobne historie miałam już okazję czytać. Jest aura tajemnicy, początek wskazywał na nieco bardziej brutalną treść, jednak z czasem mrok zdecydowanie zależał.
SŁOWO O BOHATERACH
Główną bohaterką została Emilia. Odważna i pochłonięta pragnieniem zemsty dziewczyna. Bardzo podobał mi się jej hart ducha i zaangażowanie. Była gotowa przekroczyć wiele granic, przywołując tego, którego powinna się wystrzegać. Jednego z Nikczemnych. Niemniej jednak jej osoba miała swoje minusy. Nie rozumiałam wszystkich jej decyzji. Może zabrakło po prostu głębszego przedstawienia jej perspektywy. Choć mamy tutaj siedmioro Książąt Piekieł, niewątpliwie na pierwszy plan wychodzi Pan Gniewu. Niebezpieczny, niepokorny, niegrzeczny. Można powiedzieć taki łotr, który potrafi złamać serce, sponiewierać, ale który jest w stanie zdobyć sympatię czytelnika. W książce pojawia się zatem wątek uczuciowy i tylko mnogość tych wszystkich Panów mnie tutaj mierziła (Pan Pychy, Pan Zazdrości…). Mieszali w fabule, a i jakoś tak topornie czytało się te wszystkie ich imiona czy nazwy.
Jako że akcja powieści dzieje się na Sycylii, co ma związek z pochodzeniem autorki książki, a właściwie z jej ojcem, w książce pojawiają się wstawki z włoskimi słowami. A że Włochy uwielbiam, ten motyw również bardzo przypadł mi do gustu.
PODSUMOWANIE
„Królestwo Nikczemnych” to pierwszy tom serii. Mocno zaplątana końcówka odrobinę mnie przeraziła, ale to zarazem jest dowód na to, że autorce nie brak pomysłów i na pewno będę chciała się im przyjrzeć w kolejnych częściach cyklu. Autorka ma lekki styl, nie wiem czy to debiut, ale jeśli tak, to naprawdę na dobrym poziomie. Nie było idealnie, bo wciąż sporo brakuje do tego, co reprezentują swoimi powieściami Jennifer L. Armentrout czy Sarah J. Maas. Był wątek uczuciowy, zagadki, morderstwo, liczni bohaterowie drugoplanowi i Pan Gniewu, któremu chętnie się przyglądałam. Pojawiło się trochę niespójności jeśli chodzi o kreację głównej postaci, Emilii i według mnie końcówka była za bardzo dociśnięta zaskakującymi wiadomościami. Ale kończę pierwszy tom z dobrym wrażeniem. Bez zachwytów, ale też bez większego rozczarowania.
Sprawdź także inne bestsellery na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej, która przeznaczyła niniejszą powieść do recenzji. Serdecznie dziękuję.
O, dzięki za pomysł, właśnie czegoś z tej kategorii szukałam
OdpowiedzUsuń