Nazwisko Meghan March zdecydowanie należy do tych dość często pojawiających się na stronach moich social media. Powody są dwa. Lubię prozę autorki, choć ostatnio trochę zaczęła mnie już nużyć, a sama pisarka tworzy kolejne dzieła w naprawdę imponującym tempie. W efekcie moja półka aż ugina się od jej powieści, a „Kłamiesz, kochanie” jest kolejną z nich. Piąty tom cyklu „Sekrety i namiętności” to opowieść o ludziach złączonych przypadkiem, pochodzących z zupełnie innych światów. Ludziach, którzy na przekór wszystkim regułom odczuli, jak potężne działanie może mieć miłość. Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Valentina Noble to właścicielka galerii sztuki. Kobieta z klasą, która jednak ciągnie za sobą wiele demonów przeszłości. Zdaje się, że jej traumy pozostają już tylko przykrym wspomnieniem, wszak człowiek, który zafundował jej piekło na ziemi, dosłownie jest już trupem. Teraz jednak los szykuje dla niej kolejną niespodziankę. Kiedy znika młodziutka i dopiero co pełnoletnia pracownica Valentiny, kobieta postanawia ją szukać. Tym sposobem dociera do szemranej dzielnicy, w której nigdy nie powinna się znaleźć. Nie spodziewa się, że tym sposobem drogi jej i Rixa, bossa niebezpiecznego gangu, po prostu się skrzyżują. I że człowiek, który nigdy nie powinien być jej pisany, okaże się tak fascynujący. Namiętność, pożądanie, uczucia, którym tak ciężko się oprzeć. Czy mężczyzna mający na swoich rękach krew, może kochać? Gangster i właścicielka sztuki. A pomiędzy nimi zniknięcie, poszukiwania i kłamstwa. Co z tego wyniknie?
WŁAŚCICIELKA GALERII SZTUKI I GANGSTER
Główna bohaterka to piękna właścicielka galerii sztuki. Kobieta obyta, doświadczona i silna, także poprzez przeszłość, która brutalnie ją potraktowała. Jak się jednak okazuje, to także osoba gotowa do ryzyka i poświęceń. Wszak kiedy znika jej młodziutka pracownica, Valentina wyrusza na poszukiwania, wbrew rozsądkowi i niebezpieczeństwu, a zaczyna zdawać sobie z niego sprawę w momencie, kiedy okazuje się, że będzie miała do czynienia z gangsterskim środowiskiem. Przez pewien czas Valentina trochę odbija się od jednego mężczyzny do drugiego. Policjant, detektyw, że tak to można ująć – bezpieczniejsza opcja. Człowiek, który węszy i który docieka. Bardziej szarmancki i powściągliwy. Z drugiej Rix, boss gangu, mężczyzna, który nie marnuje czasu. Który zawłaszcza, przejmuje kontrolę i potrafi zawalczyć o swoje. Jak się jednak okazuje, potrafi także pokazać swoje drugie oblicze, zazdrosne, czułe, oddane. Podobało mi się to, że pomimo kreowania go na dominatora i faceta władczego, potrafił okazywać szacunek. Już na samym początku wkracza do akcji w roli obrońcy, trochę jak rycerz. Dlatego szybko go polubiłam.
PRYWATNE ŚLEDZTWO I ZASKAKUJĄCA MIŁOŚĆ
Akcja powieści rozpoczyna się motywem zaginięcia młodej pracownicy. Stąd ruszają poszukiwania, a sam wątek Trinity wchodzącej w układ z członkiem gangu ciągną się przez jakiś czas. Czy dziewczyna przeżyje? Czy jej szefowa dotrze w końcu do jakichś informacji na jej temat? Co jej się stało? Autorka wyraźnie miesza wątki przestępczego świata, układów, porachunków i zasad z ognistym wątkiem miłości. Mamy namiętność, która szybko dochodzi do głosu i to pomiędzy bohaterami, którzy na co dzień, w zwyczajnych warunkach, raczej by do siebie nie dotarli. Jednocześnie w grę wchodzi inny mężczyzna, stojący po przeciwnej stronie barykady. Policjant i detektyw. Jest zazdrość, są kłamstwa i jest przeszłość.
PODSUMOWANIE
„Kłamiesz, kochanie” to namiętny romans, odważny, choć jak na książkę rozegraną w gangsterskim środowisku, wcale nie taki wulgarny. Z głównym bohaterem, samcem alfą, który nie jest wrednym gburem nieszanującym kobiet, co na pewno u mnie zapunktowało. Miłość osób z zupełnie innych światów, poszukiwania zaginionej dziewczyny, miłosny trójkąt i przewidywalny, ale satysfakcjonujący koniec. Powieść nie jest wybitnie oryginalna, ale i nie jest też klasycznym powielaczem. Pojawiały się emocje, dobre dialogi z wyraźną przewagą nad opisem. Podobało mi się. Dałabym siedem na dziesięć.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz