„Ostatnia spowiedź” – książka, o której na blogach z
recenzjami było i nadal jest dość głośno. Zaciekawiło mnie skąd to
zainteresowanie ludzi, a więc postanowiłam skosztować nieco jej treści.
Wcześniej przeczytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat i natknęłam się
tylko na dwie niezbyt pochlebne recenzje. Toteż od razu popędziłam do
księgarni. Swoją wizytę w nich powtarzałam kilkakrotnie, jednakże czy Empik,
czy też Matras – wszędzie słyszałam, że książki już nie ma i mogą mi ją jedynie
zamówić. Pozostały mi więc dwie drogi myślenia. Albo „Ostatnia spowiedź” jest
tak genialna, że ledwo się pojawia, od razu zostaje wykupiona, albo też nie
zamawiają ją, ponieważ nie mają na nią zbytu. To jeszcze bardziej podsyciło mój
apetyt. Zapisałam się do facebookowego fanpage’a tejże książki i tam udało mi
się wygrać owy pierwszy tom (drugi ukaże się 20 sierpnia). Byłam
przeszczęśliwa. Kiedy książka dotarła, przerwałam czytanie innej po to, aby móc
zgłębić się w tajemnicze dzieło Niny Reichter.
Początkowo postaram się pokrótce opowiedzieć to, o czym
mniej więcej jest książka. Otóż przedstawiona w niej historia dotyczy miłości,
która z pozoru nigdy nie powinna mieć miejsca. Brzmi banalnie, ale takie nie
jest. Skromna, przeciętna, poddana woli rodziców dziewczyna spotyka przypadkowo
na lotnisku chłopaka, z którym miło spędza czas. Nie wie jednak i nawet się nie
domyśla, że niezwykły ciemnowłosy porusza się w bardzo odległym jej świecie.
Mianowicie jest znanym i bogatym rockmanem. Ona nieco zaskoczona jego wyglądem,
on zaś tym, że dziewczyna go nie rozpoznała. I właśnie takie zrządzenie losu, zaledwie
kilka godzin rozmowy sprawiają, że rodzi się między nimi niezwykła więź. Takowa
rozbudza ich serca do tego stopnia, że będą w stanie zrobić naprawdę wiele. Czy
jednak takie uczucie ma szansę przetrwać? Takie, które łączy dwoje ludzi tak
bardzo odmiennych oraz takie, które budowane jest na kłamstwie? Bradin – bo takie
jest imię głównego bohatera, początkowo nie ma bowiem zamiaru przyznawać się do
tego, kim jest. A kiedy wszystko nabiera pędu i staje się coraz bardziej
głębokie, chłopak po prostu traci odwagę. Ale czy w dobie mediów takie informacje mogą
zostać ukryte? Wiele pytań, ale na wszystkie można znaleźć odpowiedzi czytając „Ostatnią
spowiedź”, do czego szczerze zachęcam. Bardzo ważnym faktem jest także to, że
główna bohaterka nie jest singlem. Ma chłopaka, z którym nie maluje się jej
świetlana przyszłość. Jednak wolą zaborczych rodziców jest to, aby dziewczyna
pozostała z nim na zawsze. Mam świadomość tego, że takim wstępem nie potrafiłam
oddać prawdziwego charakteru książki. Przedstawia ona bowiem nie tylko
przecudowny obraz prawdziwej miłości, ale jest także odzwierciedleniem życia,
które tutaj nie jest wyimaginowane. Historia opisana w Ostatniej spowiedzi nie jest
czymś w rodzaju fantasy. Losy niejednej gwiazdy mogły przecież mieć właśnie
taki bieg wydarzeń. I tutaj chciałabym przedstawić cytat pojawiający się w
zapowiedziach książki „Poczuj, jak kocha
ten, którego kochają tysiące”. Ja
już miałam okazję tego doświadczyć, teraz Wasza kolej.
„Ostatnia spowiedź” to książka pojawiając się w dziale „dla młodzieży”.
Moim zdaniem powinna także być promowana jako idealna pozycja dla ludzi w
każdym wieku. Niezwykle przemyślane słowa, ciekawa treść i bardzo dojrzałe
cytaty, niosące ze sobą nie tylko ładne brzmienie, ale także życiowe prawdy.
Taka miłość nastolatków mogłaby zawstydzić niejedno dojrzałe małżeństwo.
Na zakończenie cytat z książki:
"To trochę tak, jakbyś zakręcił
pozytywką. Nie możesz jej zatrzymać, bo zgrzytnie i wyda nieprzyjemny dźwięk.
Moje życie to jeden długi nieprzyjemny dźwięk. Jednak pierwszy raz myślę, że to,
co teraz mam, zagra płynnie do końca. Więc chyba muszę doczekać do
melodii."
Moja ocena 5/5!
Super recenzja, kocham tą książkę! Dodałam Cię do obserwowanych:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i serdecznie dziękuję;)
Usuń"Taka miłość nastolatków mogłaby zawstydzić niejedno dojrzałe małżeństwo." - święta prawda! Też uważam, że promowanie OS jako książki młodzieżowej to błąd, a w samej książce jest mnóstwo metafor odnoszących się do życia dorosłych. I to nastolatki nie zawsze dostrzegą.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że książka będzie jednak także wykraczała poza szeregi młodzieży oraz jakimś sposobem trafi i do tych starszych wiekiem;)
UsuńBardzo przyjemna recenzja, książka zrobiła na mnie podobne wrażenie:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa;) Jeżeli tylko znajdę chwilę, od razu zagoszczę u Ciebie;)
UsuńByć może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń