środa, 30 kwietnia 2014

"Minaret" - Leila Aboulela

 

W świat islamu i w sytuację kobiet tejże religii miałam okazję zgłębić się z niejedną książką. Ta odmienność pasjonowała mnie od zawsze, ale także zarazem niejednokrotnie oburzała. Płeć żeńska pozbawiona jakichkolwiek praw była dla mnie wielkim nieporozumieniem, ale jak się okazuje, właśnie tego oczekiwałam po książkach o tematyce kobiet islamu. „Minaret” to ukazanie nieco innej perspektywy, która jak się okazuje, nie do końca przypadła mi do gustu.

Najwa, główna bohaterka, to dziewczyna mieszkająca w Chartumie. Wiodąc dostatnie życie, rozpieszczona przez dobrobyt, nie zna skrajnego popadania w surową religię, ponieważ w jej domu nie jest to praktykowane. Pewnego dnia, jej los ulega całkowitej zmianie. Kiedy dochodzi do zamachu stanu i ojciec bohaterki zostaje skazany w procesie politycznym, dziewczyna wraz z bratem i matką przeprowadzają się do Londynu. Nowe perspektywy, nowe prawa i nowa codzienność są jednak dla Najwy wielką niewiadomą i przeszkodą, ponieważ trudno przyzwyczaić się do całkiem innej rzeczywistości. Czy jest jednak lepiej? Niekoniecznie. Brat bohaterki zostaje aresztowany za sprawy związane z narkotykami, zaś matka Najwy umiera pomimo tego, że znajduje się w naprawdę dobrym, nowoczesnym szpitalu. Sama dziewczyna musi zaś szukać zatrudnienia, a co za tym idzie, łapie posadę służącej. Niegdyś sama mająca służbę, teraz to ona wykonuje jej obowiązki. Musi się jednak z tym pogodzić. Londyn szykuje dla Najwy niejedną pokusę, za którą w Sudanie byłaby z pewnością karcona i karana. W nowoczesnym świecie jednak dozwolone jest prawie wszystko. Czy dziewczyna z tego skorzysta? Istotnym wątkiem jest jednak rodzące się uczucie, którym Najwa zaczyna darzyć o wiele młodszego brata swojej pracodawczyni, zaś owa miłość jest odwzajemniona. Czysty niczym łza związek znajduje ukojenie we wspólnej religii, co pomaga Najwie w pozostaniu  sobą.

Opowiedziane streszczenie brzmi całkiem ciekawie. Związek w nowym, odmiennym państwie i to w dodatku relacja służącej z rodziną pracodawcy. Wydaje się, że książka będzie pełna burzliwych emocji, przewrotnych scen oraz wzruszeń. Przyznam, że ja się nią niestety rozczarowałam, ponieważ prawda wygląda nieco inaczej. „Minaret” nie porywa. Być może nie jest złą lekturą dla tych, którzy nie mieli kontaktu z książkami o tematyce arabskiej. Jeżeli ktoś spodziewa się jednak tego, co przedstawiają chociażby „Arabska żona”, „Księżycowa klatka” czy „Tysiąc wspaniałych słońc”, można się mocno rozczarować. Chociaż typ narracji i sposób, w jaki prowadzone są opisy oraz dialogi nie jest uciążliwy i skomplikowany, całość jakoś tak nie bardzo zachęca do brnięcia w kolejne strony książki, przynajmniej według mnie. Podsumowując, „Minaret” nie jest tragedią, a więc jeżeli ktoś ma dosyć czytania o udręczonych arabskich kobietach, może śmiało po ową książkę sięgać. Dla mnie jednak było to rozczarowanie i chociaż momentami było ciekawie, przeważała nuda. A że nie bardzo lubię pisać negatywne recenzje, żeby kogoś nie zrażać, na tym zakończę.

Moja ocena – 2/5

1 komentarz:

  1. Uwielbiam książki i filmy, które nawiązują do ciężkiego życia kobiet świata islamu...żal mi ich.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...