Miłość zdaje się nie wybierać i czasami postanawia połączyć ludzi z dwóch zupełnie różnych światów. I o ile samo pożądanie da się okiełznać, nie da się zagłuszyć odgłosów wysyłanych przez serce. Dlaczego taki wstęp? Ano zdaje się, że to właściwe odzwierciedlenie sytuacji, jaka zaszła na kartach najnowszej powieści Beaty Majewskiej pt. „Kim dla Ciebie jestem?”. Bardzo nieschematyczna relacja, zdecydowanie wymykający się ramom bohaterowie i dziwna aura panująca na stronicach. Jesteście ciekawi takiej kombinacji? Muszę powiedzieć słowem wstępu, że mam bardzo niejednoznaczne odczucia względem tej książki i chciałam się tym z Wami podzielić.
ZARYS FABUŁY
Susan tkwi w związku z gangusem, nie zaznając prawdziwej miłości ani ze strony partnera, ani też rodziców. Pomiatana i traktowana jak przedmiot zachodzi w ciążę, a sytuacja zmusza ją do podjęcia radykalnych decyzji. By zdobyć pieniądze na usunięcie dziecka Susan postanawia wykorzystać swoje ciało. Tym sposobem natrafia na Patricka.
Patrick to zamożny, pławiący się w luksusach facet żyjący pod dyktando rodzinnej etykiety. Tkwiąc w narzeczeństwie pełnym cnót, z ułożoną ukochaną na boku, nie jest w stanie wytrwać w celibacie, stąd ucieka się do miłosnych igraszek z przygodnymi dziewczynami. Kiedy spotyka Susan, młodziutka kobieta ma okazję stać się dla niego jedną z wielu. Jej sytuacja, jej osoba… wszystko to sprawia, że zostaje jednak na dłużej. Kim Sam stanie się dla Patricka?
KIM DLA SIEBIE SĄ? SŁOWO O POSTACIACH.
Autorka częstuje czytelnika dość nietuzinkowym zestawem postaci pierwszoplanowych. Tutaj nie ma oczywistości i schematów typu rycerz na białym koniu i kopciuszek podbijający pałace. Życie Patricka pozostawia wiele do życzenia. Jest bogaty, ma kochaną kobietę przy boku, a mimo to nie traktuje jej uczciwie i ona o tym wie. Szukający seksu na boku, próbuje nakarmić tylko satysfakcję swojej matki, by mogła poczuć, że jej syn jest dobrze wychowanym, obytym człowiekiem. W tej rodzinie liczą się tylko pozory. A jednak kiedy w grę wchodzi Susan, Patrick wykazuje się ludzkimi odruchami. Chęcią pomocy i wsparcia. Czy dla niej zostanie wiernym partnerem? A może wręcz przeciwnie, dziewczyna dołączy do listy zranionych? Susan z kolei jest ofiarą. Godzi się na życie u boku Calvina, uciekającego się do przemocy psychicznej tyrana niepotrafiącego kochać. Dlaczego z nim jest? Bo boi się dojrzeć inną opcję. W końcu nie ma ani wsparcia rodziców, ani własnego zaplecza finansowego. Uzależniona od chłopaka przytakuje jego bestialstwu. Sama nie jest jednak cichą myszką, czasami potrafi odezwać się tak, jak nie do końca przystoi grzecznej dziewczynie. Relacja tworząca się pomiędzy postaciami z pierwszego planu nie jest jednoznaczna. A okazuje się, że i na drugim planie można dopatrzyć się indywidualności w pewnym sensie dających się zapamiętać.
TOKSYCZNE RELACJE I DZIWNI BOHATEROWIE
Czytelnik otrzymuje obraz dość toksycznej relacji, a właściwie dwóch. Jedna bazuje na przemocy psychicznej, już z góry mogąc zostać oceniona jako zła i destrukcyjna. Druga, opakowana w przysłowiowy, atrakcyjny i kolorowy papier przypomina obraz idealnej miłości. A jednak pod płachtą iluzji kryją się zdrady, kłamstwa i ostatecznie nieszczęście. Na pierwszej linii frontu stają główni bohaterowie powieści wyjęci z dwóch różnych światów. Ich więź, początkowo bardzo luźna i niezwiastująca niczego głębszego, nie jest oczywista i nie do końca wiadomo, czy aby na pewno czytelnik doczeka się happy endu. Są namiętności, choć całość niekoniecznie pisana jest romantyczną nutą. Pojawia się obraz dziwnych, rodzinnych relacji, uzależnienia od narkotyków, jest niskie poczucie własnej wartości, którym osoba karmiona od lat blokuje sobie możliwość zdobycia szansy na szczęście. Dziecko - nienarodzone, cnotliwa narzeczona, partner przestępca i matka dbająca o etykietę. Cała mieszanka, która prowokuje do analizy ludzkich zachowań i daje czytelny wniosek – nie oceniajmy po pozorach.
PODSUMOWANIE
Uważam, że tytuł książki genialnie definiuje treść oraz emocje towarzyszące w trakcie czytania. To nie jest powieść, w której kwestie uczuciowe od razu stają się klarowne. Postaci wzbudzają mieszane uczucia, nie wpisując się w sztywne ramy. Patrick nie mógłby zostać moim książkowym mężem, choć jego postać – poniekąd dziwna i mająca swoje dziwne zachowania –ostatecznie pozytywnie mnie zaskoczyła. Podobnie Susan, która miewała dziwne odzywki, skłoniło mnie do kibicowania, choć raczej nie zyskała stuprocentowej sympatii. Taka to zatem niejednoznaczna w mojej ocenie jest ta historia i tak też nie do końca wiem, komu ją polecić. Wielbicielkom oryginalnych romansów chyba. Książka nie zaparła mi tchu w piersiach, ale okazała się dobrą opcją na spędzenie wolnego czasu.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar.
Raczej nie znajdę czau na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że postaci nie da się wtłoczyć w sztywne ramy.
OdpowiedzUsuńByć może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją na Legimi, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Szkoda, że wypadła tak średnio. Na razie jednak nie planuję jej czytać :)
OdpowiedzUsuń