Każdy z nas miał już okazję zderzyć się z obiegającymi
świat wiadomościami dotyczącymi jakieś samolotowej katastrofy. Od czasów
słynnych zamachów na amerykańskie wieżowce w krąg obaw przed lataniem wpisują
się także akty terrorystyczne, które przychodzą do głowy od razu kiedy tylko
słyszy się o zniknięciu z radarów któreś z latających maszyn. Tym razem ludziom
przychodzi zderzyć się z zagadką zaginionego Boeinga, z którym kontakt utracono
w okolicach Morza Śródziemnego. I chociaż opisana przeze mnie sytuacja jest
literacką fikcją, należy mieć na uwadze to, kto jest jej autorem. Wszak
Remigiusz Mróz tworzy tak wiarygodne historie, że wielu czytelników zdążyło
wręcz przywyknąć do myśli istnienia chociażby słynnej adwokat Chyłki. Jak było
tym razem? Czy „Czarna Madonna” zrobiła na mnie podobne wrażenie?
ZARYS FABUŁY
Nic nie wskazywało
na to, że lot Boeinga 747 zakończy się w taki sposób. Pasażerowie, pośród
których była szykująca się do ślubu Aneta, mieli wylądować w Tel Awiwie.
Tymczasem samolot nie dotarł na miejsce. Co się z nim stało? Przepadł? Nie do
końca. Chociaż zniknął z radarów, co jakiś czas z jego transportera dociera
sygnał. Rejestrowany z różnych stron świata.
Filip, w którego
życiu niewątpliwie zaczyna dziać się coś niepokojącego, nie potrafi czekać z
założonymi rękoma wiedząc, że pośród zaginionych pasażerów znajduje się jego
ukochana. Im jednak więcej odkrywa, tym mocniej utwierdza się w przekonaniu,
jak przerażająca może być prawda.
Co ma z tą sprawą wspólnego
wizerunek Czarnej Madonny?
GŁÓWNY BOHATER,
OSOBISTE ŚLEDZTWO
Głównym bohaterem powieści zostaje człowiek, któremu bieg zdarzeń pokrzyżował nieco plany. Miał zostać Bożym sługą, tymczasem
kiedy pojawiła się Aneta uświadomił sobie, że jego powołaniem jest małżeństwo i miłość do kobiety. Sęk w
tym, że los kolejny raz wylewa na niego kubeł zimnej wody. A wszystko dzieje
się w momencie, kiedy na wskutek obowiązków nie wchodzi na pokład samolotu razem z ukochaną, która docelowo ma
odbyć pielgrzymkę do Bożego Grobu w Jerozolimie. Mężczyzna nie zdaje sobie
sprawy z tego, że być może widzi ją
ostatni raz. Kto jednak jest w stanie przewidzieć zniknięcie samolotu? I to
jeszcze takie?
MROCZNY KLIMAT
Nie banalny zamach i nie oklepana katastrofa wchodzą w
grę. W końcu książka klasyfikowana jest jako horror, co przyznam – w moim doświadczeniu z prozą Mroza staje się
totalną świeżością i czytelniczym
debiutem. Opętania, egzorcyzmy, złe-paranormalne
moce… Powieść bez dwóch zdań ma swój mroczny klimacik i potrafi wywołać gęsią skórkę, choć przyznam, że niektóre fragmenty rozległych opisów nieco
mnie nużyły. Mam wrażenie, że akcja tej historii nie jest tak dynamiczna,
jak to dzieje się w przypadku chociażby serii z popularną Chyłką. Gdyby tak wyrwać kilkadziesiąt stron, być może
lektura zyskałaby na wartości.
WĄTEK RELIGIJNY, SMACZKI I SŁABOŚCI
Czego można się domyślić spoglądając na samą okładkę,
autor wplata w treść wątek religijny.
Nie ukrywam, że trochę obawiałam się negatywnego spojrzenia na tę kwestię,
która w moim życiu jest po prostu czymś nietykalnym. Remigiusz Mróz zachował
jednak stosowny umiar, zaciekawiając
i bastując wtedy, kiedy trzeba. Książka ma kilka smaczków i ciekawostek, które zrobiły na mnie dobre wrażenie i
zachęciły do głębszych poszukiwań w sieci. Widać, że autor dobrze przygotował się do tematu. Nie do końca jednak był w stanie scalić
wszystkie dobre pomysły w płynną całość. Mam wrażenie, że czegoś mi tutaj
zabrakło. Być może tej wiarygodności? Przytupu? Koniec na pewno zadziałał
jednak na korzyść książki, z czego ogromnie się cieszę, bo wytrwale, z różnym
nastrojem, do niego brnęłam.
PODSUMOWANIE
„Czarna Madonna” to lekko
kontrowersyjna, poruszająca na pewno bardzo ciekawe tematy książka, nieco inna od tych, do których zdążyłam się
przyzwyczaić jeśli chodzi o prozę Remigiusza Mroza. No cóż… zdecydowanie wolę
go w „kryminalnym” wydaniu i choć ponarzekałam na tempo akcji, w efekcie nie nazwałabym
tej powieści złą. Raczej przeciętną jak
na standardy, do których autor zdążył nas już przyzwyczaić. Być może gdyby
nie był to Mróz, poleciałoby siedem z minusem w dziesięciostopniowej skali.
Tymczasem Panie Remigiuszu, szósteczka
dla Pana. I z utęsknieniem czekam na kolejne dobre kryminały.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję księgarni Mega Książki.
Na razie pasuję, jedna książka Mroza zrobiła na mnie słabe wrażenie. Ale kto wie, może w przyszłości dam szansę dalszej twórczość autora ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj wypożyczyłam pierwszą książkę Mroza, 'nieodnaleziona'. Zobaczę, czy będą to moje klimaty. Ponoć jego twórczość albo się kocha, albo wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńWiele osób uważa, że jest to jedna z najsłabszych książek autora. Ja nie czytałam, ale może kiedyś, sama to sprawdzę. 😊
OdpowiedzUsuńOjj nie moja kategoria. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam się jeszcze z twórczością pana Mroza, może kiedyś się zapoznam, ale na pewno nie zacznę od tej książki ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam tej książki. A czeka już dość długo na mojej półce.
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty :P
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Książka czeka na swoją kolej na mojej półce ;)
OdpowiedzUsuńKompletnie mnie nie ciągnie do tego tytułu ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Mroza ale mam zamiar to nadrobić - nie wiem czy konkretnie od tego tytułu ;)
OdpowiedzUsuńMnie już "Behawiorysta" nie chwycił za serce, więc na razie nie mam ochoty na więcej Mroza.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam póki co "Behawioryste" i na pewno sięgne po kolejne książki Autora, ale chyba jednak nie po tą ...
OdpowiedzUsuń