Serce tygrysicy to prawdziwa historia dziewczyny, która wzięła własne życie w swoje ręce i tylko dzięki temu zdobyła tak wiele…
Chiny – to właśnie tam urodziła się
bohaterka książki. Kraj, w którym zasady, tradycje i ludzie tak bardzo
różnią się od typowych, europejskich, dobrze nam znanych kanonów. W
biednej, wieśniaczej rodzinie, Aisling musiała zajmować się uprawą ryżu.
Cały dzień spędzony na bagnistych poletkach nie był jednak wynagradzany
w domu. Jako mała dziewczynka, bohaterka książki nie zaznała ukojenia.
Była bita i traktowana o wiele gorzej, aniżeli jej siostra. Brak
rodzinnych ambicji, matka, która zaczęła spotykać się z innym mężczyzną
(przez co mawiano, że się sprzedała) oraz ojciec, który w tym wszystkim
pozostawał bierny, jakby miał serce z kamienia – to wszystko powodowało
bunt w sercu Aisling. Nie śmiała się jednak ona sprzeciwiać własnej
rodzinie, stąd też pozostawała posłuszna. Odskocznią od ponurej
rzeczywistości była szkoła, do której młodej bohaterce szczęśliwie udało
się trafić. To ona dała jej przepustkę na lepszą przyszłość. Kobieta
niedługo została nauczycielką, aczkolwiek praca ta pozostawiała wiele do
życzenia. Pokój, w którym mieszkała dziewczyna składał się z surowych
ścian i łóżka, a zakurzona, betonowa podłoga zapewne nie dodawała uroku.
Stąd też Aisling marząc o lepszym życiu, zaczęła ryzykować i poświęcać
wszystko, co miała, aby poprawić swój byt. Dokąd ją to zaprowadziło? Czy
chińska wieś to granica nie do przebycia? Bardzo zachęcam Was do tego,
abyście się przekonali sami.
Trudne dzieciństwo, opuszczenie rodziny,
zranione przez mężczyzn serce i wykorzystane ciało to cena, jaką
kobieta musiała zapłacić za lepsze życie. Czy strata dziecka,
upokorzenie i wylane łzy, są w stanie kiedykolwiek zniknąć z poranionej
cierpieniem duszy? My żyjemy w luksusie i nigdy nie będziemy mieli
okazji docenić tego, jak wiele muszą poświęcić inni, aby dojść do
naszego stanu.
Na podstawie prawdziwej historii
chińskiej dziewczyny, możemy odkryć cząstkę tego, co dzieje się właśnie
w Chinach. Takowe często znane są z odnoszącej sukces produkcji, która
rozprzestrzenia się na całym świecie. Jednakże w tym wszystkim mało
kiedy wspominani są ludzie, których kosztem to wszystko ma miejsce.
Aisling porzuciła swoje życie, upadła i dała się upokorzyć, poświęciła
wszystko, czy zwyciężyła?
Piękna historia o silnej, ale i jakże
wrażliwej kobiecie. To opowieść o człowieku, który swoim trzeźwym, ale i
naiwnym spojrzeniem na świat doszedł tak daleko. Książka pozwala ona
docenić nasze życie. Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć, jak małe
są nasze problemy. Kiedy będziemy chcieli kolejny raz narzekać na to,
jak źle się mamy, radzę przypomnieć sobie treść Serca tygrysicy.
Dobra narracja, ciekawy splot zdarzeń –
który na dodatek jest prawdziwy, oraz piękne porównania i metafory – to
wszystko powoduje, że książkę czyta się szybko. Nieraz ciężko nam
uwierzyć w to, że takie rzeczy naprawdę mają miejsce. A jednak, jak się
okazuje, mają.
Serce tygrysicy polecam szczególnie kobietom – nie tylko tym
starszym. Myślę, że będzie to też dobra lektura dla młodzieży, jako
przestroga, ale i instrukcja, bo dzięki niej można wyciągnąć takie
wnioski jak to, że nie ważne jest nasze pochodzenie i to, w jakim
otoczeniu dorastamy. Nie można się nad kimś litować, bo miał takich, a
nie innych rodziców. To my bierzemy odpowiedzialność za nasze życie. To
my mamy zdolność dostrzegania tego co dobre, a co złe i to my, dzięki
naszej wolności i umiejętnościom możemy spełniać własne marzenia, tak
jak zrobiła to Aisling.
„Chciało mi się płakać, jakby te pieniądze były schowane
wśród kolczastych krzewów, a ja musiałam pełzać między nimi i gołymi rękami
odsuwać cierniste gałęzie, kiedy zaś je znalazłam, miałam poranioną, krwawiącą
skórę”.
/Aisling Juanjuan Shen
– „Serce Tygrysicy”/
Moja ocena - 5/5
Myślę, że pokochałbym tą książkę, równie mocno jak "Dziewczęta z Szanhaju".
OdpowiedzUsuń