Każda odbyta podróż wzbogaca życie człowieka w nowe
doświadczenia. Jakże wiele otrzymała ich Dora Rasińska, która przebyła Azję
wzdłuż i wszerz docierając aż do ośmiu państw. Co bardzo zaskakujące, w
samotności. A takie wyzwanie wymaga od człowieka nie lada odwagi, przygotowania
i wiary w powodzenie zadania. O tym, co zobaczyła, co poczuła i co jadła
postanowiła napisać w swojej publikacji zatytułowanej „Moja Azja”. Chcecie
zobaczyć, jak wyglądały kolejne etapy podróży polskiej podróżniczki? Zerknijcie
wpierw na recenzję.
O CZYM JEST
KSIĄŻKA?
Podziwia
kambodżańskie świątynie i wiecznie żywy Sajgon. Próbuje swoich sił w języku
chińskim „obrazkowym” i w trosce o własny spokój zgadza się na udział przy
kręceniu filmu reklamowego. Dora Rasińska ma okazję zobaczyć na żywo prawdziwy
birmański makijaż i nietypowe, malezyjskie pakowanie drobiu… żywego!
Czterdzieści sześć tysięcy kilometrów przebyte różnymi środkami transportu.
Głównie w samotności, ale i w towarzystwie pomocnych tubylców. Jakiej Azji
posmakowała podróżniczka? O tym właśnie pisze w swojej książce.
Na co trzeba uważać w szczególności przy zakwaterowaniu w
wybranym wcześniej pokoju? Jak pomysłowi, jeśli chodzi o biznes, potrafią być
kierowcy autobusów? Jakich egzotycznych potraw przyszło Dorze zakosztować?
Odpowiedzi na te pytania czekają na Was w niedługiej, ale treściwej relacji z
podróży w najodleglejsze zakątki świata.
ODHACZONE MIEJSCA
I WRAŻENIA W PODSUMOWANIU
Autorka w swojej książce w przeważającej części skupia
się na opisie kolejnych, odhaczonych z
listy miejsc, gdzieniegdzie przeplatając relację obrazem rytmu dnia należącego do przebywającego na obcych ziemiach
podróżnika. Jest wiele osobistych obserwacji,
jednakże dotyczących konkretnych zabytków czy cudów natury. W tym wszystkim
zabrakło mi trochę samego społeczeństwa,
tradycji, o których nie przeczytamy w Internecie, humoru czy adrenaliny
zapodanej w przytaczanych dialogach. Cała książka to po prostu długi opis. Choć bardzo doceniam wieńczące działy podsumowania wrażeń dotyczące
poszczególnych miejsc. Owe końcówki zdecydowanie czytało mi się najciekawiej i
najlepiej. Jako że jednak autorka zachowuje chronologię i skrupulatnie
przywołuje każdy etap swojej wyprawy, książka może stać się bardzo pomocnym przewodnikiem dla tych, którzy
lubią podobne wyzwania i mają zamiar ruszyć w końcu przed siebie, właśnie do
Azji. Satysfakcja korzystania z publikacji zależna jest od oczekiwań, bo to, co
jednych może nużyć, dla innych może okazać się bardzo pomocne.
UWAGI
Książka została napisana małą, jak na pełnowartościowe
wydanie, czcionką. Początkowo było
to dla mnie dziwne i niewygodne, potem
zdążyłam się przyzwyczaić. Mam też nadzieję, że okładkowa cena 49,99 zł nie ma nic wspólnego z faktycznym
stanem i książka w księgarniach kosztuje mniej i absolutnie nie chodzi
tutaj o jakość treści, w końcu autorka wykonała dobrą robotę, a o ilość kartek.
Przy dwustu pięciu stronach, niewielkim formacie i miękkiej okładce to naprawdę
sporo, wspominam o tym, bo mocno mnie to zaskoczyło.
DLA KOGO?
Zatem, czas na podsumowanie. „Moja Azja” to bardzo
przydatna perełka dla tych, którzy mają
zamiar wyruszyć na podbój owego kontynentu. Są wyszczególnione miejsca,
wskazówki, Dora przeciera szlak, z którego można po prostu sobie skorzystać.
Dla typowego wielbiciela literatury podróżniczej czekającego na zabawne
anegdotki z podróży czy obrazy konkretnych tradycji, dzikich obrzędów – może okazać się niewystarczająca.
Należy więc do niej podejść z konkretnymi oczekiwaniami i od nich zależne jest zadowolenie.
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NowoCzesnemu.
Kolejna książka, która mnie bardzo zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńCzyli jestem w tej grupie, dla której mogłaby się okazać niewystarczająca :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona z lektury :) Ja jednak podziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie często sięgam po tego typu książki, więc dla mnie, mogłaby być w sam raz. 😊
OdpowiedzUsuńJa póki co nie mam zamiaru wyruszać do Azji, ale książka na pewno jest przydatna.
OdpowiedzUsuńNie jestem zainteresowana tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie może być przydatna dla planujących podróż do Azji :)
OdpowiedzUsuń