Strony

piątek, 19 lutego 2021

"Tylko rok" - Penelope Ward.
Miłość z limitem czasu.

Istnieje niewielkie grono autorów, których powieści traktuję jako pewnik. Wiem, że sięgając po historie powstałe spod ich pióra otrzymam dokładnie to, na co liczyłam. I niewątpliwie do grona takich pisarzy zalicza się Penelope Ward tworząca romanse pełne emocji, romantyczności i wartości. W duecie z Vi Keeland bywa bardziej pikantna, w samodzielnej odsłonie nieco łagodniejsza, za to stawiająca na wrażliwość, którą akurat mnie jest w stanie w pełni kupić. Tym razem zapraszam Was na parę słów odnośnie jej samodzielnie wydanej powieści, „Tylko rok”. Studenckie życie, niespodziewane uczucia i humor. Jesteście na to gotowi? Zatem zapraszam wpierw na parę słów mojej opinii.

ZARYS FABUŁY

Ten studencki rok z pewnością nie rozpoczął się dla Teagan tak, jakby sobie tego życzyła. Po pierwsze, niewypał na linii zajęć z chemii. Po drugie, żenujące zajście w męskiej toalecie, z udziałem pewnego typka, który nie przepuścił okazji dokuczenia dziewczynie tylko po to, by wprawić ją w zakłopotanie. To jeszcze nie koniec. Jakże wielkie okazuje się zdziwienie Teagan, kiedy przekonuje się, że facet z WC to nikt inny jak zagraniczny student, który przez rok będzie pomieszkiwał w jej własnym domu. Nie ma nic gorszego niż uszczypliwy i dokuczliwy współlokator zadzierający nosa. Ale życie lubi zaskakiwać.

Już wkrótce ta dwójka odnajduje wspólną nić porozumienia ukierunkowującą ich relację w stronę przyjaźni. Caleb, bo tak ma na imię zagraniczny student, potrafi pomóc i zdaje się dostrzegać to, czego Teagan wcześniej po prostu nie widziała. Co, kiedy jednak do głosu dojdą znacznie głębsze i odważniejsze uczucia? Przecież to wszystko i tak nie będzie miało sensu. Za rok Caleb będzie musiał wyjechać. A odległość to nie jedyna przeszkoda, jaka stanęłaby na ich drodze. Są pewne serety z przeszłości, które uczyniłyby o wiele większe spustoszenie, aniżeli sam dystans.  Co zatem robić, kiedy serce nie sługa?

POD JEDNYM DACHEM Z AROGANTEM? PRZYJACIELEM, POWIERNIKIEM...

Autorka postawiła na moją ulubioną, pierwszoosobową narrację prowadzoną przez dwójkę głównych bohaterów. Tym sposobem przyszło mi poznać Teagan i Caleba. Kim są? Ona poświęca czas nauce. To sympatyczna dziewczyna, bardzo zwyczajna i nie popadająca w żadne skrajności. Można byłoby jej życzyć lepszego kontaktu z rodziną, od której nieco się oddala, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Potrzeba tylko odpowiedniego bodźca. A Caleb? Zagraniczny, brytyjski student na pierwszy rzut oka zdaje się  być pewnym siebie, zabawnym, ale dokuczliwym chłopakiem. Przystojnym złośliwcem, który wie jak wbić szpilkę, żeby delikatnie ukuło, choć nie zabiło. Caleb niesie jednak ze sobą pewien sekret, z którego nie „rozbierze” się tak szybko. Wszak warto wziąć pod uwagę to, że swoje prywatne życie zostawił daleko od miejsca studiowania.

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Książka bazuje na relacji rodzącej się pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Nie ma tutaj dotknięcia magiczną różdżką, dzięki której wybucha biorąca się z powietrza namiętność. Uwielbiam twórczość Penelope za to, że wszystko bierze się skądś. Jest szczerość, wsparcie, przyjaźń, wspólne rozmowy – poprzedzone oczywiście wspomnianym wcześniej dokuczaniem. Są drobne złośliwości, ale oczywiście wszystko w granicach normalności i dobrego smaku. Długo bohaterowie krążą wokół siebie nim zrozumieją, że łączy ich coś więcej. Ale kiedy już założą okulary i dostrzegą to, co mają, wcale nie będzie łatwiej. Wszak w grę wchodzi przecież tylko rok. Historii towarzyszą drobne zazdrości, rodzinne relacje, które okazują się mieć bardzo niemałe znaczenie w całej fabule uwitej ręką autorki. Są sekrety, perspektywa rozstania, jest studenckie, pozornie frywolne, a jednak także pełne obowiązków życie. Choć akcja została wyzbyta spektakularnych zwrotów, cały czas utrzymuje stały poziom zainteresowania. I to jest najlepszy dowód na to, że wcale nie trzeba wymyślać cudów świata, by napisać dobrą książkę.

PODSUMOWANIE

Autorka ma niesamowitą zdolność budowania chwytliwych i zarazem naturalnie wypadających dialogów. To wszystko tworzy w głowie obraz postaci, którym zaczyna się kibicować i tak też było w przypadku tej powieści. Pojawił się humor, który skłonił mnie do uśmiechu (już na samym początku! – czyt. sytuacja z toalety – jakże życiowa), pojawiły się i łzy. „Tylko rok” okazał się być niepozorną, a jednak przemycającą głębsze wartości powieścią o życiu młodych dorosłych. Przyjaźń, miłość – na wszystko przychodzi swój czas. Jak już wspomniałam, akcja nie pędzi jak szalona, ale styl autorki sprawia, że chce się czytać kolejną i kolejną stronę. Polecam, bo podobnie jak przy okazji innych powieści autorki, znowu się nie zawiodłam.

wydawnictwo: Editio Red
kategoria: romans
ilość stron: 370
data wydania: 10 luty 2021

 Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.

7 komentarzy:

  1. Skoro pojawiły się łzy, to znaczy, że warto sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie dobrze skrojone dialogi więc może dam tej książce szansę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie czytam i świetnie się bawię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że spodobałaby mi się ta książka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie jest to książka, którą będę chciała przeczytać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałaś tak o tej książce, że od razu chciałabym ją przeczytać zwłaszcza, że wydaje się życiowa i dobrze obrazująca relację głównych bohaterów, jest szczerość i przyjaźń zanim pojawi się coś więcej :)

    OdpowiedzUsuń