„Albowiem bezwstydność, jak to pan uroczo
nazywa, w odróżnieniu od wstydu, gwarantuje płodność, i to zarówno w
przyrodzie, jak i w dyspucie…”
Okładka, która wręcz odstrasza. Tytuł, który budzi
niesmak. Gatunek, od którego ostatnio raczej stronię… No właśnie, zatem czemu
sięgnęłam po tę książkę? Bo to mistyczny
porno-gastro thriller, a w dodatku powieść czeskiego autora czyli coś, z
czym jeszcze nigdy dotąd nie miałam do czynienia. A że lubię wyzwania,
postanowiłam spróbować. Nie wiedząc czego się spodziewać, z bagażem niepewności
i paletą obaw wkroczyłam w świat XIX-wiecznej Pragi. Cóż tu dużo mówić - „Młyn
do mumii” to bez dwóch zdań jedna z najbardziej ekscentrycznych książek, z
którymi przyszło mi się spotkać. Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
W sylwestrową noc,
przy dźwięku praskiego Orloja, komisarz Durman musi zmierzyć się z kolejną
sprawą. Znalezione zwłoki mężczyzny, który - jak wykazuje sekcja zwłok - został
pogrzebany żywcem, stają się początkiem żmudnego śledztwa. Zaś tkwiący pod
powieką denata heksaedr świadczy o tym, że nie chodzi tutaj o przypadkową
ofiarę. Kim jest morderca i czy uda się natrafić na jego trop?
Mroki
XIX-wiecznego miasta, pokryte kurzem lombardy, okadzone różnymi zapachami
gospody i przepełnione finezyjnymi propozycjami burdele. Wielka podróż, seans
spirytystyczny i tajemnicze Ordo Novi Ordinis. Tutaj może zdarzyć się wszystko.
GŁÓWNY BOHATER
Ekscentryczny,
w oczach wielu - odważny, a jednak miewający swoje lęki. Taki właśnie jest
komisarz Durman, główny bohater powieści.
Nieżałujący sobie cielesnych uciech, inteligentny
i działający w niesztampowy sposób, ma trudny orzech do zgryzienia. To
właśnie u jego boku czytelnik przemierza te najpiękniejsze, ale i najbardziej
niebezpieczne zakątki starej Pragi. Bez dwóch zdań oryginalna postać,
wyjątkowa, chociaż wymagająca traktowania z przymrużeniem oka – jak i z resztą
cała fabuła.
THRILLER
Morderstwo, pełne symboliki przedmioty, dręczące umysł
upiory i wielobarwni, drugoplanowi bohaterowie. Jest śledztwo, które niespiesznym krokiem spaceruje sobie do przodu. Nie
nazwałabym książki trzymającym w napięciu thrillerem, a raczej okraszoną dziwactwami sensacją. I nie
mam tutaj na myśli tego, że jest to powieść słaba – a raczej złożona z wielu elementów, które
urozmaicając akcję nie pozwalają jej podążać wyłącznie jednym, prostym torem.
PORNO? GASTRO?
Główny bohater lubi zatrzymać się to tu, to tam i choć
chce rozwikłać zagadkę, wcale się tak nie spieszy. Zatem jest śmiesznie, absorbująco,
niepewnie, wiarygodnie i niewiarygodnie. Komisarz Durman, w klimatycznych
burdelach rozkoszuje się wdziękiem kobiecych ciał, próbując nowinek u boku
różnych dziewczyn, nie pogardzając trójkątami. Seksu jest sporo, a braku wyobraźni autorowi z pewnością zarzucić
nie można. Jeżeli jednak ktoś nastawia się na bardzo obrazowe, hardcorowe porno – może czuć niedosyt. „Te” sceny bowiem mają w sobie coś z humoru
i nijak potrafią rozpalić wyobraźnię wygłodniałego namiętności czytelnika.
Dlaczego porno thriller, już wiecie. Dlaczego zatem gastro? Sama do końca się zastanawiam.
Pojawia się cygańska goja, wypatroszony jeż czy wyskrobany z kości wołowych
szpik… Osobliwe - jak z resztą cała
książka - potrawy, raczej nie
pobudzają pracy soków trawiennych, a mając dodatkowo na uwadze opisy zwłok – apetyt znika jak kamfora.
KLIMATYCZNE TŁO
Zdecydowanym plusem powieści okazuje się tło. Ezoteryka, mistycyzm i ta wyjątkowa Praga. Autor
nie zapomniał o wpleceniu w treść wątków
historycznych, przez co cofający się w czasie czytelnik ma okazję
uczestniczyć w premierze Brandenburczyków
w Czechach czy spotkać samego doktora Tyrsa w oficjalnym stroju sokolskim. W
towarzystwie ekscentrycznego komisarza ugryzłam
więc kawałek przeszłości naszych sąsiadów i dowiedziałam się co nieco o
zachowaniu Czechów. Nie zawiodłam się, choć była to podróż pełna zdziwienia i szoku.
PODSUMOWANIE
Jeżeli szukacie
mocnego thrillera z napiętą akcją i rychło następującymi, kolejnymi etapami –
odradzam. Jeśli jednak macie ochotę na coś w klimatach słynnego Golema, na niezwykłą sensację, która
potraktowana pół żartem pół serio daje sporo satysfakcji – nie pożałujecie.
„Młyn do mumii” to mieszanka różnych elementów, która nie nudzi, choć do jej
rytmu trzeba wpierw przywyknąć. Jak dla mnie – absolutna nowość, choć
paradoksalnie ulokowana w odległej przeszłości. Teraz już wiem, że literatura
czeska ma się naprawdę całkiem dobrze.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo: Stara
Szkoła
ilość stron: 341
data wydania: styczeń 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Stara Szkoła.
porno-gastro thriller ;) Świetna nazwa. Ale książki nie znam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tytuł dwa razy, za pierwszym myslalam że źle widzę:p ta książka jest nieźle pokręcona z tego co widzę :p na pewno przełamuje wszelkie schematy, bo z czymś podobnym ciężko się spotkać. Może bym się skusiła i spróbowała to przeczytać:)
OdpowiedzUsuńJak piszesz - to nie książka dla mnie. Chyba już za dużo wymagam od powieści i zamęczyłabym sie podczas lektury :)
OdpowiedzUsuńStrasznie dawno mnie tu nie było :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ale czasu tyle co nic :(
Książka, którą opisujesz powiem Ci - przerażająco - odtrącająca. Brrr! Na pewno nie dla osób o tak słabych nerwach jak ja ;)
Pozdrawiam ;)